Lubię oglądać filmy i seriale na Netfliksie między innymi z uwagi na bardzo przyzwoitą jakość tłumaczeń. Ta zaleta usługi staje się jednak zagrożona, bowiem tłumaczeniami zajmą się amatorzy.
Netflix jako platforma do zarabiania? Jestem za! Netflix jako otwarta platforma dla twórców? To również świetny pomysł. Zatarcie granicy między pracą zdolnej społeczności a profesjonalistów szkolonych do tej pracy i mających już w niej przyzwoite dokonania? Z tym zaczynam mieć problem. I już tłumaczę,o czym ja w ogóle piszę.
Netflix uruchomił platformę Netflix Hermes. To platforma do łączenia się Netfliksa ze zdolnymi twórcami napisów. Oczywiście nie każdy jest z miejsca przyjmowany, w Netfliksie nie pracują idioci. Tłumaczy czeka wymagający, półtoragodzinny test językowy sprawdzający ich kompetencje.
Jeżeli kandydaci przejdą przez sito, to mogą przystąpić do pracy. Stawki są różne, w zależności od „egzotyczności” języków tłumaczonych i docelowych. Jak wynika z cennika opublikowanego przez Netfliksa, minuta dialogu z angielskiego na polski to 10,5 dolara dla twórcy.
Skoro jest trudny egzamin, skoro fajnie jest łowić młode talenty, to z czym właściwie mam problem? Bo tłumaczyłem kiedyś napisy do filmu kinowego. I wiem, że sama znajomość języka nie wystarczy.
Netflix Hermes? Język to nie tylko słowa i gramatyka, ale też dialekt i żargon.
Zawodowo tłumaczeniem napisów udało mi się zajmować cały jeden raz. To i tak o jeden raz za dużo z uwagi na brak odpowiedniego wykształcenia, ale jakoś tak wyszło. Wprowadzaliśmy jako Overkill.pl (mój pierwszy styk z tworzeniem internetowych treści, Overkill.pl był największym polskim fanklubem Metalliki) do polskich kin film Metallica: Some Kind of Monster. Jak do tego doszło?
Tłumaczka od Gutek Film, dystrybutora filmu, doszła do wniosku że żargon podstarzałych heavymetalowców z Kalifornii to coś ponad jej siły i poprosiła nas o pomoc. W efekcie polskie napisy tworzyły cztery osoby, ta dziewczyna i trójka z nas z Overkilla.
Tak wygląda profesjonalne podejście do tematu ze strony Gutek Film. Tłumaczenie wyszło świetnie (nie odpowiadam za wersję DVD, tylko kinową), było jednak z nim pracy co niemiara. Dobre tłumaczenia tej pracy wymagają.
Sprawdźcie chociażby Wikingów na Netfliksie. Język znakomicie dostosowany do wojskowego żargonu i do lat o których serial opowiada. Znakomity serial, to i znakomite tłumaczenie. Czy amator jest w stanie dokonać takiego samego, równie dobrego? Za tę stawkę?
Jestem przekonany, że niektórzy stworzyliby i lepsze. Jestem jednak również przekonany, że spora część nie będzie miała pojęcia co robi.
Dlatego też jestem otwarty na amatorskie tłumaczenia. Bo być może dzięki temu Netflix zetnie cenę abonamentu czy zainwestuje te pieniądze w coś innego. Życzyłbym sobie jednak odseparowania tych tłumaczeń od tych profesjonalnych. Na przykład „Napisy (Polski) BETA”. Obawiam się jednak, że skończy się to ogólnym spadkiem jakości polskich tłumaczeń. Choć istnieje mała, maleńka szansa, że mogę się mylić…