Netflix stworzył telenowelę, przy której będziesz się dobrze bawić. Las Chicas Del Cable - recenzja Spider's Web
Madryt, rok 1928. Cztery kobiety podejmują pracę jako telefonistki. Wszystkie razem i każda z osobna chcą walczyć o prawa kobiet. Bo te pod koniec trzeciej dekady XX wieku w Hiszpanii mają tyle głosu, co ryby. Za tym wszystkim kryje się jednak bardziej skomplikowana historia.
OCENA
To będzie pewnie trochę niepoprawne, ale od razu na początku dodam, że Telefonistki, bo taki polski tytuł dostał ten serial, to raczej produkcja dla kobiet. Chociaż znam paru facetów, którzy z lubością oglądali lata temu Zbuntowanego anioła, nie jestem pewna, czy niektórych panów nie przerazi ilość porywów serca, zwrotów akcji, ciągła niepewność bohaterek oraz ich sentymentalizm. Być może znajdą się tacy, co właśnie tego szukają. I w sumie bardzo dobrze. Bo paradoksalnie Las Chicas Del Cable mężczyźni powinni obejrzeć.
Telefonistki - współczesna telenowela?
W pewnym sensie tak, chociaż to takie udane i całkiem wyważone połączenie nowoczesnego serialu z formą, którą zwykło nazywać się niezbyt przyjaźnie "tasiemcem". Las Chicas Del Cable to tylko osiem odcinków (tyle liczy sezon pierwszy, ale mamy dostać drugi), ale narracja i cała intryga mocno przypominają dawne telenowele. Swoje, przyznam szczerze, robi też język.
Hiszpański brzmi tak emocjonalnie, że samo słuchanie wypowiedzi bohaterów ma w sobie pewną dozę namiętności i nadchodzącej awantury. A ciągłe demony przeszłości i trochę nieprawdopodobna historia głównej bohaterki pogłębiają tylko poczucie, że mamy do czynienia z telenowelą skonstruowaną na współczesną modłę, dla odbiorcy, który ma już nieco inne potrzeby niż jeszcze dwadzieścia lat temu. I inne doświadczenie telewizyjne.
Kryminał i romans z historią w tle
Las Chicas Del Cable to pięknie nakręcony (ach, te wnętrza!) romans z wątkiem kryminalnym, dla którego tłem jest historia. Główna bohaterka, Alba, już na samym początku tej opowieści zostaje wrzucona w wir niebezpiecznych wydarzeń. Kobieta staje się świadkiem zabójstwa i... pozornie wygląda na to, że to ona jest sprawczynią całego zamieszania. Jeden z policjantów, który za nic ma tłumaczenia Alby stawia jej warunek: albo będzie mu posłuszna, albo zostanie skazana nawet na karę śmierci. Kobieta nie mając niczyjego wsparcia, postanawia spełnić jego żądania. Rusza do Madrytu, by tam wykraść pieniądze z pewnego sejfu...
I tak właściwie rozpoczyna się ta historia, która będzie opowieścią o niespełnionej miłości, pragnieniach, relacjach damsko-męskich i damsko-damskich, odkrywaniu siebie samego i swojej seksualności, przyjaźni. A także o losie kobiet, które są zdane same na siebie, bo nie mają podstawowych praw.
Porywy, zrywy i tajemnice
Fakt, że Las Chicas Del Cable ma wiele wspólnego z telenowelą jest naprawdę sporym plusem tego serialu. Wiecie może, o co mi chodzi: panowie są przystojni, palą papierosy i piją whisky o południu, mają władze, a kobiety z jednej strony są kruche, a z drugiej zbuntowane, z każdej za to na pewno piękne i uwodzicielskie. Wszystkich łączą silne uczucia - kochają się albo nienawidzą. Wykreowany świat jest fantastyczny, bajkowy, nieziemski. Odkrywane tajemnice, zwroty i sploty akcji mnożą się. I oglądając Telefonistki, wchodzi się w ten serial całym sobą. Po prostu się to kupuje.
Czasem zdarza się, że pojawiają się dłużyzny, ale to właściwie za chwilę jest rekompensowane jakimiś tragicznymi wydarzeniami. A zakończenie pierwszej serii naprawdę wynagradza wszystko. Już przebieram nóżkami, by dowiedzieć się, co dalej z Albą i bohaterami, którzy zostali przez nią wmanewrowani w różne ryzykowne sytuacje. To naprawdę jedno z najlepszych zakończeń, jakie ostatnio widziałam i żywcem wzięte z telenoweli. Bo powrót do przeszłości, dobrze wyważony, też może świetne bawić.