Boisz się, że na Netfliksie pojawią się reklamy? Spokojnie, to kosztowałoby serwis utratę mnóstwa pieniędzy
Netflix i reklamy? To wydaje się nieprawdopodobne. A jednak jakiś czas temu ziarnko niepokoju zostało zasiane. Serwis testował spoty promocyjne własnych produkcji pojawiające się u widzów podczas oglądania. Nowe badania wskazują, że reklam proszków do prania czy leków na prostatę na szczęście prawdopodobnie nigdy się nie doczekamy. To Netfliksa by sporo kosztowało.
Wciąż jak mantrę powtarza się, że Netflix jest w Polsce drogi. Składa się na to kilka czynników. Po pierwsze, w innych krajach jest tańszy. Po drugie, w tych innych państwach użytkownicy serwisu mają więcej treści do oglądania w bibliotece. I w końcu, dostęp do konkurencyjnych serwisów w naszym kraju kosztuje mniej niż Netflix. Choć trzeba przyznać, że dostajemy w ich ramach mniej treści. A i korzystanie z tych platform jest mniej przyjemne. Tak chociażby ma się sprawa z HBO GO. Stacja rzeczywiście tworzy wybitne seriale, ale sam serwis streamingowy powinien zostać udoskonalony przez np. wprowadzenie profili dla użytkowników.
Polacy podobno mogą na razie spać spokojnie, ale Netflix podnosi ceny w Stanach Zjednoczonych. Pamiętajmy jednak o tym, że jakiś czas temu serwis testował fikcyjny - jak na razie - Plan Ultra, który w niektórych wariantach zakładał podwyżkę cen do ponad 70 zł w tej najbardziej „wypasionej” opcji.
Nie wyobrażam sobie, biorąc pod uwagę te wszystkie dane, abym mogła korzystać z Netfliksa po wprowadzeniu reklam.
I już nawet nie chodzi o to, że w Polsce mamy „gorszego” Netfliksa niż w innych krajach. Chodzi o to, że płacę za usługę. A zwykle to właśnie zapłata za coś z własnej kieszeni zwalnia użytkownika z konieczności oglądania reklam leków na przeziębienie i gorączkę czy mycia naczyń albo prania cudzych brudów. I jak wynika z najnowszych brytyjskich badań, nie tylko ja tak myślę.
Gdyby Netflix zdecydował się wprowadzić reklamy, to ponad połowa użytkowników zrezygnowałaby z subskrypcji. Dokładnie: 57 proc.
Ankieta została przeprowadzona wyłącznie w Wielkiej Brytanii, ale nie zdziwiłabym się, gdyby podobne odczucia, a więc niechęć wobec reklam w serwisie, miała reszta świata. Przyznam jednak, że jestem nieco zaskoczona tym wynikiem. Ponad 40 proc. klientów bez problemu pogodziłoby się z tym, że pomiędzy odcinkami słyszą tylko do Lidla, do Lidla lub mają włączyć niskie ceny? Ach, no tak, przecież to Brytyjczycy. Ale hej, nie wierzę, że oni nie mają denerwujących reklam.
Przypomnijmy, że Netflix zbliża się do 140 mln płacących subskrybentów na całym świecie.
Ponad 60 mln korzystających z serwisu to nadal sporo, ale strata byłaby niewyobrażalna. Oczywiście, to tylko teoretyczne badania, które nie wiadomo, czy miałyby na pewno przełożenie na rzeczywistość. Miejmy jednak nadzieję, że ich wynik Netflix weźmie sobie do serca już teraz. W końcu chcemy oglądać filmy i seriale, a nie Zygmunta Chajzera czy Anię Starmach piorących ciuchy w Vizirze.