Netflix posiada najciekawszą serialową ofertę ze wszystkich serwisów streamingowych. W katalogu platformy znajdziemy takie tytuły jak Breaking Bad czy Przyjaciele. Jednakże prym zawsze wiodły dodawane co chwilę produkcje oryginalne.
Oczywiście w Netfliksie nie znajdziemy wszystkich najpopularniejszych seriali, bo platforma nie jest w stanie pozyskać licencji np. na produkcje HBO. Konkurencja zazdrośnie strzeże swoich dzieł, a w ich ślady idą także niektóre wytwórnie. Weźmy choćby Disneya, który przymierza się do utworzenia własnej usługi VOD. Oznacza to prawdopodobne wycofanie z katalogu Netfliksa dzieł należących do studia, choć wszystko wskazuje na to, że nie obejmie to Polski. Co zrobić w takiej sytuacji?
Odpowiedź jest banalnie prosta: podkupić pracowników konkurencji.
Kilka miesięcy temu pojawiła się informacja o tym, że Shonda Rhimes podpisała kontrakt z gigantem streamingu. Wcześniej producentka była związana z należącą do Disneya stacją ABC, gdzie emitowano stworzonych przez nią Chirurgów oraz takie seriale jak Skandal czy Sposób na morderstwo. Teraz Rhimes pracować będzie nad oryginalnymi produkcjami Netfliksa, który wykupił licencję na niektóre jej dotychczasowe dzieła i udostępnia je w USA. W styczniu sama zainteresowana zaznaczyła, że umowa nie oznacza zerwania współpracy z ABC, z którą pracuje m.in. nad drugim spin-offem Chirurgów.
Inaczej jest w przypadku Ryana Murphy’ego, który właśnie podpisał kontrakt z Netfliksem.
Twórca Glee, American Horror Story i American Crime Story związał się z platformą pięcioletnią umową, opiewającą na 300 mln dol. Już wcześniej niektóre z jego produkcji były dostępne w serwisie VOD, choć ich oryginalną dystrybucją zajmował się FOX lub FX. Po niedawnej fuzji 21 Century Fox z Disneyem Myszka Miki będzie mieć także prawa do wymienionych kanałów telewizyjnych, które stracą jednego z najważniejszych producentów.
O ile w przypadku Rhimes nie doszło do „kradzieży”, tak Murphy jest jawnym przejęciem i konkretną stratą dla Disneya. Jednak po wycofaniu licencji na produkcje Marvela czy Gwiezdne wojny Netflix nie miał nic do stracenia i śmiało mógł zagrać wytwórni na nosie. Co ważniejsze, zyskał przy tym szanse na kilka naprawdę dobrych oryginalnych serii. Oczywiście, Disney odpowie ogniem w postaci choćby serialu Star Wars czy innych produkcji na własnej platformie. Po wykupieniu 21st Century Fox wytwórnia ma także prawa do serwisu Hulu.
Warto wspomnieć, że w zeszłym roku Netflix sam stracił dwie ważne osoby. Jamie Erlicht oraz Zack Van Amburg, wcześniej zatrudnieni w odpowiedzialnym za The Crown czy Better Call Saul Sony TV, nawiązali współpracę z Apple.
Mam nadzieję, że następnym krokiem będzie ściąganie wybitnych filmowców.
Netflix ma już na koncie kilka produkcji z wielkimi nazwiskami w tle, ale nie wszystkie okazały się sukcesami. Ostatnio serwis wziął się także za odkupywanie filmów od dystrybutorów jeszcze przed kinową premierą. To również nie było strzałem w dziesiątkę, bo Paradoks Cloverfield podzielił fanów i krytyków. Można jednak optymistycznie patrzeć w przyszłość, bo Martin Scorsese pracuje nad The Irishman, którego budżet wzrósł do 140 mln dol. Oby był to nowy początek dla filmowych Netflix Originals.