REKLAMA

„Newsroom” a medialna rzeczywistość

O „Newsroomie” pisali na łamach sPlay Piotr i Adam. Sezon drugi już się skończył, sezon trzeci – jeszcze nie zaczął; skąd więc pomysł na ten wpis? Ostatni odcinek obejrzałem dopiero wczoraj, a jest w tym serialu coś bardzo prowokującego do refleksji, o czym chciałbym podyskutować.

„Newsroom” a medialna rzeczywistość
REKLAMA

Dwie krótkie uwagi na początek – nie będę za bardzo streszczał wydarzeń z serialu, bo zrobili to już przede mną inni, chcę raczej skupić się na ich wydźwięku. A jeżeli spojlery okażą się konieczne, to nie będę się przed nimi bronił, ale postaram się je wyraźnie zaznaczyć. Jestem raczej serialowym laikiem, wobec czego mam nadzieję, że brak obycia i doświadczenia w tej materii będzie mi wybaczony.

REKLAMA

Krótko: o czym jest „Newsroom”? Na to pytanie można odpowiedzieć na dwa sposoby. Jest to więc serial o ekipie przygotowującej wieczorne wydanie wiadomości, która chce to robić... inaczej. Bo czy „lepiej” czy „gorzej”, zależy już od punktu widzenia. Na metapoziomie jest to z kolei swoisty głos w dyskusji na temat współczesnego dziennikarstwa, mediów i ich pauperyzacji.

newsroom3

I cóż, nie mogę nie zgodzić się z tym, że „Newsroom” jest – czy raczej: bywa – w tym względzie nieco patetyczny, momentami może wręcz pompatyczny, nierealny. Z tym że mnie, w przeciwieństwie do Adama, absolutnie to nie przeszkadza; mało tego – uważam, iż taki zabieg był niezbędny. Wprowadza on, jako punkt odniesienia, obraz mediów być może idealistyczny, ale czy na pewno nierealny?

W ściśle takiej formie – obawiam się, że tak. I nad faktem tym ubolewam, nie ja jeden pewnie. Mimo że dziennikarstwo w podobnym kształcie co to zobrazowane w „Newsroomie” istniało i to jeszcze całkiem niedawno, obecnie chyba nie da się już do niego wrócić. Przepraszam za truizm, ale czasy się zmieniły – pojawiły się nowe media, a stare musiały się przystosować. Ale nie oznacza to – moim zdaniem – że wśród dziennikarzy brakuje ludzi odpowiedzialnych, zaangażowanych i rzetelnie traktujących swoją pracę.

Nie wiem jak wy, ale ja w trakcie oglądania serialu miałem ochotę rzucić wszystko i czym prędzej wysłać CV do ACN. Pracujący tam zespół jest rewelacyjny, nikt nie robi problemu, żeby przyjść do biura w środku nocy, wszyscy są szczerze zainteresowani tym, co robią. Trudno jest wyobrazić sobie taką ekipę w rzeczywistości, zawodowo właściwie pozbawioną wad, idealną. Ale ten ideał - rozumiany szeroko - jest tu ważny, bo tworzy figurę, stanowiącą coś na kształt wzoru, do którego powinno się dążyć. A zaistnienie takie wzorca, w podejmowanej przez "Newsroom" dyskusji jest warunkiem koniecznym.

Nie wierzę oczywiście, że ktoś obejrzy ten serial i wybuchnie jak Will McAvoy po pytaniu dlaczego Ameryka jest najlepszym krajem na świecie. Nie jestem aż tak naiwny. Ale obnażając mechanizmy działania mediów, może zmusi widzów do zastanowienia się po co uczestniczymy w tej szopce. Może sprawi, że niektórzy bardziej świadomie będą dobierać treści, które przeglądają każdego dnia.

Adam pisze, że „Newsroom” skupia się na „szczegółach nad którymi na co dzień nikt się nie zastanawia i które w sumie nikogo prócz osób działających w mediach nie interesują”. I zgoda, co do pierwszej części, z tym że znowu – dla mnie to atut. Co zaś do drugiej, to nie wiem, czy nikt się nie zastanawia, ale wiem, że powinien. Informacja to siła, a media decydują jak ową siłę dystrybuować. I nie widzę powodu, dla którego potrzebna jest nam instytucja, która robi to źle. Pytanie brzmi tylko: co to znaczy „źle”. Bo jeśli zamiast informacji szukamy rozrywki i ją otrzymujemy, to wszystko jest w porządku. Tak to działa, popyt, podaż, te sprawy.

Przypomina mi się anegdota, którą wspomina David Lloyd we wstępie komiksu „V jak Vendetta”. Lloyd siedzi przy barze, pije piwo, a w zawieszonym pod sufitem telewizorze lecą kolejne głupawe seriale i teleturnieje. Gdy zaczyna się wieczorne wydanie wiadomości, ktoś wyłącza odbiornik. Alan szybko osusza szklankę i wychodzi, przekonany, że telewizor będzie milczał przez resztę wieczoru. Po wiadomościach miał być bowiem emitowany film „Chłopcy z Brazylii”, w którym nie ma wesołych i bezczelnych postaci. Lloyd kwituje, że to jest komiks dla tych, którzy nie wyłączają wiadomości. I wbrew pozorom, myślę, że to trochę jak „Newsroom”.

REKLAMA
newsroom1

„Newsroom” jest dla mnie pod wymienionym wcześniej względami serialem kompletnym. Można narzekać na rozwleczone wątki miłosne, rozczarowujące, hiperszczęśliwe zakończenie i tak dalej. To wszystko wydaje się być jednak gdzieś z boku, na drugim planie. I uważam, że przewijające się gdzieniegdzie głosy, że jest to dzieło stronnicze, faworyzujące Demokratów czy Republikanów, wypływają z kompletnego niezrozumienia tego, o czym ono jest. Nie wiem, czy jest to najlepszy serial, jaki w życiu widziałem, ale bez wątpienia jeden z tych, który wywarł na mnie największe wrażenie i na długo pozostanie w mojej pamięci. Z niecierpliwością czekam na trzeci sezon.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA