REKLAMA

Niemowlaki, Inni, Biali Wędrowcy i Król Nocy – o co chodzi z ostatnim odcinkiem serialu Gra o Tron?

Serialowa superprodukcja HBO jest stosunkowo dokładnym odzwierciedleniem prozy Martina. Oczywiście ze względu na mnogość charakterów i skomplikowane relacje między nimi przeniesienie Pieśni Lodu i Ognia w skali 1 do 1 na ekrany telewizorów wydaje mi się niemożliwe. Mimo tego twórcy widowiska są nad wyraz wierni oryginałowi, nie bojąc się ciężkich i szokujących momentów. Ba, oni zaczynają w tych momentach przodować nad autorem książek. W świetle godnej pochwał adaptacji, czym właściwie jest szokujące zakończenie czwartego odcinka?

Niemowlaki, Inni, Biali Wędrowcy i Król Nocy -ważne pytania Gry o Tron
REKLAMA
REKLAMA

Uwaga – tekst zawiera spoilery odnoszące się do czwartego odcinka czwartego sezonu Gry o Tron. Jeżeli wciąż nie widziałeś tego epizodu – zachęcam do szybkiego naprawienia takiego stanu rzeczy.

Osiem tysięcy. Tyle lat minęło w Westeros od czasu, kiedy Biali Wędrowcy zostali odnotowani po raz ostatni

biali wędrowcy 3

Tajemnicze istoty zwane również „Innymi” są jedną z największych niewiadomych Gry o Tron. To właśnie nad którymi głowią się miłośnicy serialu oraz pasjonaci książek. Kim są te przerażające istoty? Skąd pochodzą? Jaki mają cel i jaką motywację? To wszystko zagadki, wobec których tytułowe roszady o koronę zdają się być jedynie dziecinną zabawą, chwilowym stanem, który niebawem przeminie. W tym miejscu muszę się zgodzić z naprawdę lubianą przeze mnie postacią Stannisa Baratheona, który powiedział:

„Demony stworzone ze śniegu, z lodu i z zimna… Odwieczny przeciwnik. Jedyny przeciwnik, który się liczy.”

Serialowa produkcja HBO pokazuje nam zmagania o żelazny tron oraz nieustanne potyczki rodów. Bardziej uważni czytelnicy na pewno wyczują jednak, że w tle świetnie doskonale rozpisanych, doczesnych politycznych intryg znajduje się coś więcej. Coś znacznie bardziej potężnego wiszącego w powietrzu. Jakiś przedwieczny, nieustanny, fundamentalny niczym sam świat konflikt. Walka dobra ze złem, światła z ciemnością, ognia z lodem.

biali wędrowcy 6

Nie bez powodu kapłanka Mellisandre zajmuje coraz więcej czasu antenowego. Jej płomienny bóg wydaje się być naturalnym przeciwieństwem tego, co znajduje się za Murem. Drugą siłą, potężnym rywalem, co do którego intencji wciąż nie możemy być pewni. Z jednej strony siły stojące za ognistą kapłanką wydają się być równie mroczne, co istoty za Murem. Z drugiej – póki co zabijanie ludzi nie wydaje się dla ognistego boga priorytetem, w przeciwieństwie do aktywności „Innych”.

Biali Wędrowcy zdają się posiadać wyraźny cel w zabijaniu śmiertelników. Podobnie zresztą, jak osiem tysięcy lat temu. Wtedy też w Westeros miała miejsce trwająca całą generację Długa Noc, podczas której Nocna Straż ścierała się z Wędrowcami. Ostatecznie luzie wygrali owianą mgłą historii i legend bitwę oraz ukończyli budowę Muru. Ten już na zawsze ma chronić Siedem Królestw przed przerażającymi istotami.

biali wędrowcy 4 mur

Spoglądając na „Innych” z serialu, ci znacznie różnią się od swoich książkowych oryginałów. W superprodukcji HBO mamy do czynienia ze smukłymi istotami, które swoim wyglądem przypominają wychudzone demony, z obwisłą skórą i przerażająco niebieskimi, lodowymi oczami osadzonymi w głębokich oczodołach. Okazuje się jednak, że wizja Białych Wędrowców roztaczana przez pisarza R. R. Martina jest całkiem odmienna.

W mailu do rysownika komiksów Martin opisał, jak powinni wyglądać „Inni”. Według autora Pieśni Lodu i Ognia istoty nie są martwe i nie przypominają zombie. Do tych podobne są jedynie zwłoki, które zostają „ożywione” przez Białych Wędrowców. Istoty zza muru zdaniem Martina są dziwne, niezwykłe, ale i… piękne. Niebezpieczne, ale również bardzo eleganckie. Ich wygląd to zaprzeczenie ludzkości, ludzkiej przyziemności, prozaiczności i namacalności.

biali wędrowcy 7

Wiecie, kiedy ja czytam sugestie Martina co do wyglądu „Innych”, na myśl przychodzi mi tylko jedna rasa, niezwykle popularna w światach fantasy. Piękne, eleganckie i niebezpieczne? Od zawsze postrzegałem tymi kategoriami elfy. Oczywiście nie twierdzę, że „Inni” są elfami, na pewno nie. Chodzi mi tylko o to, że ich wygląd w superprodukcji HBO znacznie odbiega od tego, co wymarzył sobie Martin. Stacja telewizyjna zaczyna sobie zdawać z tego sprawę, zaskakując wszystkich widzów czwartym odcinkiem czwartego sezonu superprodukcji.

Tam Biali zostali przedstawieni znacznie bardziej elegancko i zorganizowanie. Jako zgrupowanie, jako pewna forma społeczności. Wychodząca z szeregu postać odziana była bardziej elegancko niż podróżujący na zdechłym koniu „Inny” Rogi na czubku głowy jegomościa mogą symbolizować koronę bądź wysoką funkcję w tym zupełnie obcym czytelnikowi oraz widzowi świecie za Murem. Postać z serialu już została okrzyknięta „Nocnym Królem”. Nie jest to tytuł wyssany z palca, ale legenda składająca się na zapomnianą historię Westerom.

„Nocnym Królem” był trzynasty Lord Dowódca Nocnej Straży. Według podań i opowieści na Północy Westeros, ta istota była dawniej człowiekiem i legendarnym wojownikiem. Za czasów jego dowodzenia Strażą mężczyzna miał… poślubić „istotę ze skórą zimną jak lód” oraz „oczami błękitnymi niczym gwiazdy”. Brzmi dziwnie znajomo, prawda? Lord Dowódca miał oddać takiej kobiecie swoją duszę, po czym ogłosić się Królem, panując przez 13 ciemnych i mrocznych lat, podczas których dochodziło do wielu przerażających ekscesów. Bardzo ciekawe, musicie przyznać.

biali wędrowcy 8

Co w tym wszystkim najciekawsze, w książkach scena z zakończenia epizodu nie miała miejsca

W prozie Martina faktycznie zostało napisane, że Craster oddawał swoje dzieci w ofierze „bogom zimy”, lecz szokująca metamorfoza na moment przed napisami końcowymi nie była w żaden sposób opisana. Czy to znaczy, że HBO ponownie nieco poniosła fantazja, tak jak w przypadku sceny seksu gwałtu na Cersei?

biali wędrowcy 5

Śmiem w to wątpić. Wszystko, co związane z Białymi Wędrowcami, jest ogromną zagadką. Nawet dla tych, którzy przeczytali wszystkie możliwe książki. To jedna z największych tajemnic Gry o Tron. Nie wierzę, żeby producenci telewizyjnego widowiska nie konsultowali tego z Martinem, który zdaje się traktować „Innych” jak swoje małe, cenne oczko w głowie. Scena pod koniec odcinka w mojej opinii miała na celu coś więcej, niż tylko przypomnieć widzom o tych tajemniczych, przerażających istotach. Ona nas przygotowuje pod przyszły konflikt, którego wciąż próżno szukać w książkach. Serial HBO nie pozwala spuścić oczu z tego, co naprawdę ważne i naprawdę istotne dla całego Westeros.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA