REKLAMA

Niepiosenki

Nie wszyscy słuchacze Kazika Staszewskiego wiedzą, że jest on nie tylko muzykiem, ale także i felietonistą. Swoje pierwsze felietony lider Kultu zaczął pisać już w roku '93. Jeżeli ktoś nie miał wcześniej okazji, aby zapoznać się z tekstami Kazika, które ukazywały się na łamach wielu gazet, teraz ma znakomitą okazję do nadrobienia zaległości. Wszystko to dzięki zbiorowi pt. "Niepiosenki".

Rozrywka Blog
REKLAMA

Skąd właściwie wziął się pomysł na "Niepiosenki"? Powód jest prosty - zepsuty komputer Kazika. Kiedy doszło do awarii, okazało się, że wszystkie teksty, które muzyk napisał, mogą zostać zniszczone. Jako że Staszewskiemu nie na rękę byłoby łażenie po różnych redakcjach i zbieranie swoich dzieł, postanowił, że coś trzeba zrobić, aby już nigdy podobna sytuacja, która mogłaby spowodować utratę felietonów, nie nastąpiła. Najlepszym pomysłem było wydanie książki. Autor byłby spokojny, że teksty zachowają się, zaś dodatkowo (a może przede wszystkim?) fani mieliby niesamowitą radochę z takiej lektury. Kazik zaczął odwiedzać przeróżnych wydawców, którzy, owszem, byli zainteresowani wydaniem takiego czegoś, jednak mieli swoje warunki, na które Kazik nie chciał przystać (m.in. dołączenie płyty z piosenkami Kazika lub też nawet nagranie nowej). Akurat w tym samym czasie starszy syn artysty miał problem z tym, co chce w życiu robić. Jego pasją były książki, więc ojciec z synem postanowili to jakoś połączyć. Kazik Staszewski (bo tak syn się nazywa) miał wydać książkę tak, jak tata sobie wymarzył. I tak też się stało.

REKLAMA

Debiutancka książka Kazika Staszewskiego i wydawnictwa KosmosKosmos, od strony wizualnej, prezentuje się naprawdę okazale. "Niepiosenki" wydane zostały w dwóch wersjach - z twardą i miękką okładką. Lektura liczy sobie ponad 600 stron. Co zatem na tych stronach znajdziemy? Wszystkie felietony, które napisał Kazik Staszewski! Warto zaznaczyć słowo "wszystkie", ponieważ w książce są nawet te teksty, których niektóre gazety opublikować nie chciały. Wszystko pochodzi prosto od Kazika, czyli oznacza to, że przeczytamy to tak, jak napisał autor, bez ingerencji korektorów różnych gazet. Czasami zdarzało się tak, że napisane przez Kazika felietony były lekko modyfikowane, w mniejszy lub też większy sposób. Tutaj czegoś takiego nie ma. Jedyne, czego zabrakło mi podczas lektury, to informacji, z którego numeru pochodzi dany tekst i kiedy został napisany. Trzeba samemu się domyślać, a czasami jest to trudne. Minus ten rekompensowany jest poprzez dopiski Kazika w niektórych miejscach, gdzie wyjaśnia niezrozumiałe dziś sprawy, tłumaczy, dlaczego co powstało itp. Miło.

Same teksty są naprawdę ciekawe. Kazik w znakomity sposób opisuje otaczającą nas rzeczywistość nie tylko w swoich piosenkach, ale również i w felietonach. Jest dużo o polityce, która, jak widać, nic się nie zmieniła. Nieważne, czy Staszewski opisuje rząd sprzed dziesięciu, pięciu lat lub też obecny - wszystko jest dokładnie takie samo, niestety. W książce można przeczytać też o kilku ciekawostkach muzycznych. Wielokrotnie lider Kultu wspomina o ciekawych artystach, których warto posłuchać.

Nie zabrakło również spraw z jego "własnego podwórka". Można się dowiedzieć, jak powstawała m.in. płyta Melassa i Yugoton. "Niepiosenki" "odkrywają" wiele ciekawostek, których zabrakło w "Kulcie Kazika" (oczywiście z wiadomych względów, "Kult Kazika" napisany został już jakiś czas temu) - czyli w "encyklopedii" dla fanów Kultu, Kazika i innych jego projektów. Jestem przekonany, że każdy, kto choć trochę ceni Kazika, z "Niepiosenek" będzie zachwycony, właśnie dzięki tym interesującym informacjom.

REKLAMA

Książkę czyta się łatwo, szybko i przyjemnie. Jak sam Kazik mówi, jest to lektura "kiblowa", bynajmniej nie dlatego, że poziomem przypomina to, co w ubikacji robimy. "Niepiosenki" możemy zabrać do wspomnianej ubikacji, przeczytać jeden felieton, zrobić co trzeba, odłożyć książkę i dalej załatwiać swoje sprawy, niekoniecznie związane z toaletą. Lektura znakomicie sprawdza się także kiedy chcemy z nią poobcować dłużej. Niektóre książki lepiej czytać całymi rozdziałami, bo dosyć głupio jest porzucać lekturę w środku rozdziału. Tutaj takiego problemu nie ma, bo każdy artykuł zajmuje góra trzy-cztery strony. Kolejny plus felietonów.

Dla każdego, kto Kazika Staszewskiego lubi i szanuje, "Niepiosenki" będą znakomitą lekturą. Książkę czyta się niezwykle przyjemnie, felietony są bardzo interesujące - czego chcieć więcej? Dla mnie jest to olbrzymia beczka miodu.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA