REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Filmy

Niesamowite przeżycie, rozczarowujący film. Powstanie Warszawskie - recenzja sPlay

Produkcja „Powstanie Warszawskie” bez wątpienia zapisze się w polskiej historii kina. Tyle tylko, że nie jako fabularny film, a kapitalnie podany zbiór materiałów wykonanych z narażeniem zdrowia i życia przez operatorów Biura Informacji i Propagandy AK. O ile studio graficzne ze Stanów dokonało cudu, tak wymyślony w Muzeum scenariusz rzuca na powstańców długi, odstraszający cień. 

11.05.2014
20:35
Niesamowite przeżycie, rozczarowujący film. Powstanie Warszawskie – recenzja sPlay
REKLAMA
REKLAMA

To nie jest film fabularny, na który chcesz iść do kina. To nie jest szeroko reklamowany „pierwszy na świecie dramat wojenny non-fiction". „Powstanie Warszawskie” jest po prostu doświadczeniem. Wyjątkowym, oryginalnym, przenoszącym widza do zupełnie innego miejsca, ale jednak doświadczeniem. To zbiór obrazów, wyjętych z szerszego kontekstu migawek, któremu sens próbowali nadać scenarzyści, za pomocą relacji dwóch braci, operujących kamerą.

powstanie warszawskie 3

Całkowicie niepotrzebny zabieg

Wątek Karola i Witka nie tylko nie pozwalał mi skupić się na pokolorowanym materiale filmowym z 1944 roku, ale momentami po prostu przeszkadzał. Dialogi między fikcyjnymi postaciami nie tylko nie wciągały, ale odnosiły się do scen widocznych na ekranie w sposób tak toporny i siermiężny, że lepiej, gdyby nie było ich w ogóle.

Nie przeczę, końcowe partie odegrane przez wcielającego się w starszego brata Michała Żurawskiego to prawdziwe mistrzostwo. Podobnie jak przyprawiający o gęsią skórkę na skórze tembr Prezesa, któremu swoich strun głosowych użyczył Mirosław Zbrojewicz. Problem polega na tym, że wprowadzenie scalających obraz postaci było całkowicie zbędnym rozwiązaniem.

Spójna i ciągła historia braci – operatorów całkowicie kłóci się z fragmentarycznym, pociętym oraz nieco chaotycznym zapisem Powstania Warszawskiego przez Biuro Informacji i Propagandy AK.

powstanie warszawskie 5

Rozumiem, że producenci musieli nadać tej wyjątkowej produkcji element filmowości, aby przyciągnąć ludzi do kina, aby zaspokoić ich oczekiwania, aby stworzyć pewną klamrę, dzięki której „Powstanie Warszawskie” jest kompletną całością, ma swój początek i koniec. Moim zdaniem zupełnie niepotrzebnie, ponieważ bajecznie pokolorowane, ruchome karty doskonale bronią się same.

Efekt uzyskany przez firmę  ze Stanów Zjednoczonych rzuca na kolana

Kolorowe Powstanie Warszawskie nie wygląda już jak wydarzenie z minionego wieku. Za sprawą barw i odcieni wydarzenia 1944 roku stały się bliższe i mniej odległe, niż kiedykolwiek wcześniej. To już nie czarno-białe, trzęsące się ujęcia trwające po kilka sekund. To prawdziwe sceny, z podłożonym głosem, dźwiękami z otoczenia, kolorem i życiem.

Filmowe „Powstanie Warszawskie” żyje 1944 rokiem, chociaż decyzją reżysera producenci starająsię je stłumić współczesnymi, sztucznymi operatorami Karolem i Witkiem. Garażowe studio ze Stanów dokonało niemożliwego i tym bardziej szkoda, że producenci za wszelką cenę starają się nie mówić, kto stoi za procesem kolorowania. Rozumiem, że tak polska produkcja powinna być wykonana w całości przez Polaków. Kiedy jednak tak nie jest, nie powinno się ukrywać rzemieślników, przed którymi warto zdjąć czapki z głów.

powstanie warszawskie 2

Oczywiście produkcja „Powstanie Warszawskie” nie ukazuje scen nieustannie zapierających dech w piersiach. Walki to zaledwie promil całego materiału. Nie ma tutaj wyraźnie uwiecznionej linii frontu uraz ujęć pokazujących, jak powstańcy i naziści mierzą do siebie. Film to w większości codzienne życie w okupowanej, ale zbuntowanej Warszawie, z takimi prozaicznymi czynnościami jak wypiek chleba, wspólne jedzenie, msze święte czy stanie w kolejkach po wodę.

Nie zabrakło również znacznie bardziej szokujących scen. Wyciąganie zwłok spod gruzów, zmarli powstańcy, ledwo dychający ranni naziści czy samotne dzieci wałęsające się po gruzach – to wszystko pokazuje Powstanie Warszawskie w barwach widzianych oczami większości cywili będących wtedy w stolicy. Nie tej mniejszości z karabinem w ręku.

Bardzo cenna perspektywa, tak często pomijana podczas rozmawy o wyjątkowym i tragicznym okresie w naszej historii

Przyznam, że mam za złe reżyserce Aleksandrowicz oraz pomysłodawcy Komasie. Wprowadzenie typowo filmowego wątku Witka i Karola niszczy odbiór tej pięknej, ruchomej galerii. „Powstanie Warszawskie” broni się zarówno od strony technicznej, jak również doborem materiałów. Zamiast naciąganej, momentami irytującej historii dwójki operatorów wiele dałbym za lektora. Dajmy na to wcześniej wspomnianego Mitrosława Zbrojewicza, który opisywałby codzienną rzeczywistość powstańców.

REKLAMA
powstanie warszawskie 4

Wprowadzenie tych dwóch postaci bardzo mocno gryzie się z ciekawą, pomysłową i doskonale zrealizowaną resztą dzieła. Przeżyjecie ogromny dysonans, który można wytrzymać jedynie dla niezwykłej szansy zobaczenia Powstania Warszawskiego w niezwykłej jakości oraz perspektywie, która nigdy wcześniej nie była możliwa. Technologiczne cudo o ogromnej wartości, które z dobrym filmem ma jednak niewiele wspólnego. Poproszę dokument z takim samym rozmachem.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA