REKLAMA

Kicz i absurd, które polubicie - recenzja filmu Niesamowity Spider-Man 2

Niesamowity Spider-Man 2 uderzył do kin polskich w dniu wczorajszym i powalił mnie swoim bezpretensjonalnym podejściem na kolana. Do tytułu „najlepszego filmu na podstawie komiksu” daleko mu jeszcze, ale jeżeli jeszcze nie byliście w kinie, ruszajcie czym prędzej, a ja w skrócie (bez spojlerów) postaram się jeszcze zachęcić tych, którzy ciągle się opierają.

Kicz i absurd, które polubicie – recenzja filmu Niesamowity Spider-Man 2
REKLAMA

Zacznijmy od tego, że „2” w tytule filmu rzeczywiście coś znaczy, więc idąc na Niesamowity Spider-Man 2, dobrze jest mieć za sobą już część pierwszą, ponieważ sequel rzeczywiście kontynuuje przygody Człowieka-Pająka. Co oznacza tyle, że Peter Parker aka Spider-Man nadal stara się poznać tajemnicę, która kryje się za zniknięciem ojca, Richarda Parkera – w filmowym uniwersum naukowca pracującego dla Oscorp. Nic nigdy nie jest w życiu proste – nawet dla Spider-Mana – więc sprawy zaczynają się u Parkera komplikować. Po zakończeniu liceum związek z Gwen Stacy (Emma Stone) zaczyna się rozpadać, do miasta powraca Harry, przyjaciel Parkera z dzieciństwa i spadkobierca fortuny Osbornów (Dane Dehaan), a na horyzoncie pojawia się wróg strzelający prądem Electro.

REKLAMA

Idąc do kina, trochę nie wiedziałem do końca czego się spodziewać, niby trailery były ok, ale pamięć o pierwszym filmie od Webba z Pająkiem w roli głównej nie dawała mi spokoju. Nie jest tak, że nienawidzę Niesamowitego Spider-Mana z 2012 roku, po prostu uważam ten film za głupi, nielogiczny momentami i zanadto odchodzący od komiksowego pierwowzoru (trochę więcej o tym w dalszej części) i gorszy nawet od filmów Raimiego. Z drugiej strony, Andrew Garfield w roli Spider-Mana podobał mi się zdecydowanie badziej niż Toby Maguire, a Emma Stone, jako Gwen Stacy, była wprost przecudowna (trochę kokieteryjna, ale przy tym inteligentna). Między Parkerem i Stacy czuć było prawdziwą miłość – co pewnie było zasługą tego, że Garfield i Stone są prawdziwą parą w realu.

peter parker gwen stacy niesamowity spider-man 2

Część druga niestety powieliła wiele błędów sprzed dwóch lat, na całe szczęście było już ich mniej, a Garfield i Stone na całego już przekonali mnie do siebie. Dodatkowo zrozumiałem już koncepcję Webba, wybaczyłem mu jego nowe podejście do ikonicznej postaci Marvela, a nawet mi się ono spodobało. O czym ja tu plecę? Ano w komiksach Peter Parker był dosyć nieporadnym nerdem, taki inteligent, co ciągle poprawia okularki na nosie, ale jak je zdejmie i założy czerwono-niebieskie gatki, to staje się pewnym siebie, wiecznie żartującym bohaterem. W komiksach bardzo ważne było to, że dzięki przebraniu, Parker stawał się tym, kim zawsze chciał być w realu, no a Webb olał to całkowicie i przedstawił nam Parkera, jako średnio inteligentnego licealistę, który nie dość, że jest całkiem popularny, to jeszcze jest niezłym cwaniaczkiem.

niesamowity spider-man 2

Te dwie wersje kłóciły się ze sobą, ale po obejrzeniu Niesamowitego Spider-Mana 2 zmieniłem zdanie. Webb poszedł w innym kierunku (odmiennym nawet tego, co pokazał Sam Raimi w Spider-manie z 2002 roku), zmieniając również podstawy przemiany Parkera, stworzył Spider-Mana, który zakłada strój, żeby usprawiedliwić strzelanie pajęczyną, huśtanie się wśród wieżowców Nowego Jorku i nawalanie czym popadnie w swoich wrogów. Nowy Peter Parker, to dowcipny koleś, w miarę normalny i nie nieporadny – w przeciwieństwie do pierwowzoru. Webb w drugim filmie kontynuuje raz obraną ścieżkę i - jak pokazało zakończenie – jego historia idealnie rozkłada się na cztery filmy, z których każdy łączą się logicznie ze sobą.

Skoro już jesteśmy przy logice… fabuła Niesamowitego Spider-Mana 2 był momentami bardzo nielogiczna, wręcz absurdalna. Przez co miałem wrażenie, że film był bardziej komiksowy niż same komiksy, zahaczając raczej formą o seriale animowane, w których autorzy folgują sobie aż nadto – za przykład mogą posłużyć narodziny Electro. Dołączmy do tego mnóstwo żartów, gagów, a wychodzi nam kicz i pastisz, który bezpośrednio przekłada się na genialną zabawę podczas seansu. Trochę to brzmi pokrętnie, ale tak właśnie jest. Niektóre sceny wywołują na twarzy takie grymasy, jakby człowiek miał wypisane „wtf” na czole, no ale do tego wszystkiego dochodzą świetne zdjęcia, mnóstwo gagów, naprawdę niezłe efekty specjalne (koniec końców nawet „niebieski murzyn”/Electro źle nie wyglądał), cudowna muzyka duetu Hans Zimmer/Pharell Williams i wciąganie widza manewrowaniem od tandety i spokoju, do patosu i wartkiej akcji.

niesamowity spider-man 2 electro

Webb skleił wszystko ze sobą tak dobrze, że jako widz, siedziałem i podziwiałem widowisko na ekranie – chociaż nie w takim stopniu jak na Kapitan Ameryka: Zimowy Żołnierz. Oprócz braku logiki w kwestii fabuły, nie podobało mi się nakręcenie hajpu wokół superzłoczyńców, a potem wykastrowanie ich trochę na filmie. Nie chcąc zdradzić wam zbyt wiele, zaznacze tylko, że „czas antenowy” poszczególnych wrogów Spider-Mana był jednostajnie malejący. Electro tak naprawdę stał się głównym oponentem Parkera, Green Goblin pojawił się na krótki czas (ale za to miał ogromne znaczenie dla fabuły), natomiast Rhino w zasadzie miał tylko swoje (przekomiczne) cameo. Rozumiem jednak ten zabieg, Webb chciał się skupić na Electro i Goblinie oddzielnie, a poza tym zostawił coś (czyli Sinister Six) dla kolejnych filmów.

green goblin niesamowity spider-man 2

Doceniam również to, że reżyser ciągle puszczał do widza oko, czego najbardziej banalnym przykładem jest dzwonek w telefonie Parkera oraz nowy, dużo lepszy strój. Najważniejsze jest jednak to, że Webb najbardziej znaczącą scenę w filmie skopiował wprost z komiksu (oprócz jednego, małego przegięcia). Nie mogę wam jej zdradzić nie psując zabawy, ale sami zrozumiecie co miałem na myśli, gdy już akcja dojdzie do tego punktu. Wydarzenie to na pewno zmieni Parkera i w tym momencie właśnie ujawnia się cały plan Webba. Na naszych oczach, w ciągu serii filmów ze Spider-Manem, zobaczymy metamorfozę głównego bohatera. Jestem pewien więc, że w Niesamowitym Spider-Manie 3 zobaczymy już całkiem innego Parkera oraz nową (rudowłosą) postać, która zacznie być ważna w jego życiu.

REKLAMA
niesamowity spider-man 2 gwen stacy

Jak podsumować zatem Niesamowitego Spider-Mana 2? To po prostu porządny blockbuster, na którym będziecie się świetnie bawić, nieważne czy czytacie komiksy, czy nie. Poza tym warto by chociaż zobaczyć, jak genialnie z rolą Green Goblina poradził sobie Dane DeHaan, a Paul Giamatti odegrał absurdalną postać Rhino. No to teraz pozostaje tylko czekać na resztę czarnych charakterów w części trzeciej.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA