„(Nie)znajomi” nie odcinają kuponów od oryginału, ale dają coś od siebie. Recenzujemy polską odpowiedź na włoski hit
Film „(Nie)znajomi” Tadeusza Śliwy, mimo że jest kolejną wariacją na temat włoskiego hitu, lśni własnym, polskim blaskiem.
OCENA
Siedmioro przyjaciół zbiera się na wspólnym obiedzie. Nie widzieli się jakiś czas, postanowili więc nadrobić zaległości. Jest przyjemnie i swojsko. Domowo. Wszyscy się śmieją i sobie dogadzają. Panuje luźna atmosfera. W pewnym momencie jednak jedno z nich postanawia zaproponować nietypową grę – od teraz znajomi mają odbierać każdy telefon w trybie głośnomówiącym i odczytywać każdą wiadomość, która do nich przyjdzie. Niewinna zabawa, mająca na celu sprawdzenie jak dobrze się właściwie znają.
Wszystko jest w porządku do czasu, gdy nie okazuje się, że każde z nich skrywa własne tajemnice, a telefon komórkowy jest większym powiernikiem sekretów, aniżeli którakolwiek z rzekomo najbliższych osób.
Włoska produkcja Paolo Genovese z 2016 roku – „Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie” – okazała się niekwestionowanym hitem właśnie z powodu prostoty swojego pomysłu wyjściowego. Film dotykał tak uniwersalnego i współczesnego problemu, że zaskarbił sobie przychylność widzów na całym świecie. Ba! Szybko okazało się, że temat jest zrozumiały w różnych kręgach kulturowych – zaczęto sprzedawać prawa do scenariusza, aby osadzić akcję w konkretnych krajach i dotrzeć do jak najszerszej grupy odbiorców.
Z tego powodu do dzisiaj powstało już 11 wersji filmu, a kolejne są w trakcie produkcji. W tym w krajach takich jak Indie, Turcja, czy Korea Południowa. Oryginalny film trafił nawet do Księgi Rekordów Guinnessa, jako dzieło które remakowane było największą liczbę razy.
Sukces filmu w ogromnej mierze wynikał także z faktu, że produkcja opowiedziana była w niemal klasycznie teatralny sposób. Mamy jedność czasu, miejsca i akcji, a bohaterowie stale znajdują się w tym samym domostwie. Ten kontekst wyjaśnia też liczne narodowe wariacje na temat oryginalnego dzieła. Nikogo w końcu nie dziwią nowe inscenizacje słynnych klasycznych tekstów kultury. Dlaczego więc miałyby dziwić nas liczne wersje „Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie”?
Produkcja Tadeusza Śliwy, tak jak różne inscenizacje tej samej sztuki, nie jest jedynie wtórnym odtworzeniem dobrze znanego dzieła. Film nadaje historii nowego, wyrazistego rysu, nierozłącznie związanego z krajem pochodzenia.
Polska produkcja przede wszystkim jeszcze mocniej niż oryginał podbija dramatyzm całej sytuacji. O ile u Włochów klimat filmu często meandrował między komedią i dramatem, tak u Śliwy od pewnego momentu następuje tylko ciągły wzrost napięcia i oczekiwanie na wybuch. Film jest bowiem świetnie poprowadzony od strony dramaturgicznej. Kolejne zdarzenia zdają się jedynie jeszcze silniej zaciskać pętlę na szyjach zarówno bohaterów, jak i samego widza. Ten nie może oderwać wzroku od ekranu, całkowicie pochłonięty rozwojem wydarzeń.
Na dodatek reżyser bardzo umiejętnie dyryguje nastrojem i świetnie prowadzi aktorów. Każdy z nich dostaje swoją szansę na bycie w centrum zainteresowania i korzysta z niej w najlepszy możliwy sposób. Prym wśród gwiazdorskiej obsady wiedzie jednak Maja Ostaszewska, która jedną sekwencją potrafiła przyćmić resztę obsady i pokazać wyjątkowe umiejętności w piekielnie przejmującej scenie – ta nie pozostawi nikogo obojętnym.
„(Nie)znajomi” budzą także żywe reakcje w scenach związanych z wątkiem jednego z mężczyzn. Podjęty tu temat wybrzmiewa dużo mocniej, dramatyczniej i wiarygodniej niż w oryginale, właśnie przez to, że dotyczy polskiej rzeczywistości. Sprawa staje się nagle bardziej namacalna, prawdziwa i szczerze przejmująca.
Za wysokim poziomem dzieła niech stoi też fakt, że Kasia Smutniak, gwiazda oryginalnego filmu, zdecydowała się powtórzyć swoją rolę w polskiej wersji.
Właśnie dlatego, że dzieło umożliwiło jej podejść do swojej postaci z zupełnie innej strony i zagranie jej na nieco innych nutach. Trzeba przyznać, że efekt jest powalający.
„(Nie)znajomi” to dzieło, które przykuwa uwagę i potrafi prawdziwie poruszyć widza. Na pewno stanie się też przyczynkiem do wielu rozmów w gronie przyjaciół i rodziny. Bardzo dobrze – ważne dzieła zasługują na rozgłos i poklask. A „(Nie)znajomi” potrafią szeroko otworzyć nasze oczy!