Film, który sprowadzi cię na ziemię. „O chłopcu, który ujarzmił wiatr” - recenzja
„O chłopcu, który ujarzmił wiatr” to prosta historia o wyjątkowym nastolatku, który uratował swoją rodzinę i wioskę przed głodem. Film znajdziecie na platformie Netflix.
OCENA

Miejsce, w którym wychował się nasz główny bohater, William Kamkwamba, to Malawi, jeden z najsłabiej rozwiniętych krajów świata. Jego gospodarka opiera się głownie na rolnictwie - słabo rozwiniętym, przez lata wykorzystującym prymitywne narzędzia. Jest początek XXI wieku. Wioska, w której żyje rodzina Williama, cierpi z powodu suszy i niskiej wydajności gleby.
Fakt, że akcja dzieje się ledwie kilkanaście lat temu uderza najbardziej w momencie, gdy głos spikera w radiu mówi o atakach na wieże World Trade Center.
Chłopcy przeskakują jednak szybko na kolejne częstotliwości. Radio to jeden z niewielu sposobów komunikacji ze światem. Młodzi chcą posłuchać relacji z meczu. Skupiają się wokół jednego małego radia, które zadziałało dzięki wiedzy Williama Kamkwamby.
Chłopiec rozpoczyna naukę w szkole, jednak szybko musi porzucić swoje marzenia o dalszej edukacji - jego rodziny nie stać na opłacenie nauki. Poza tym, chłopiec potrzebny jest o wiele bardziej w polu. Tam jego ojciec walczy o jak najlepsze efekty uprawy, które zapewnią rodzinie kolejne tygodnie przetrwania. Mieszkańcy wioski szybko orientują się, że nie mogą liczyć na rządową pomoc.
William dzięki wyobraźni i podstawowej wiedzy na temat energii tworzy pierwszą konstrukcję do wytwarzania energii wiatrowej.
Kolejne sceny filmu pokazują zmagania z suszą i coraz większą biedą oraz opór ojca Williama, który dopiero po jakimś czasie przekonuje się do pomysłu syna. Historia jest prosta, przewidywalna i koniec końców krzepiąca. Jednak nie to uderza w niej najbardziej. Największe wrażenie robi, gdy widz uzmysławia sobie, że opowiadane w filmie wydarzenia nie działy się tak dawno temu. Że przedstawione obrazy to nadal codzienność milionów ludzi na świecie. A William, choć bardzo uzdolniony, obdarzony niezwykłą inteligencją, wykorzystał wiedzę, którą ludzkość zna od lat. Największym dramatem jest to, że tam owa wiedza nie jest powszechna.
Dodajmy do historii świetne kreacje młodego Maxwella Simby oraz Chiwetela Ejiofora, który odpowiada także na reżyserię i scenariusz, i mamy całkiem dobry, choć nie wybitny obraz. Film, który sprowadza na ziemię.