REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Seriale

Kolejny sitcom w Netfliksie zamiast strefy komfortu - One Day at a Time

Sitcom jako gatunek przeżywa w ostatnich latach dość poważny kryzys, a do tego jeszcze jestem marudnym widzem z alergią na zapętlone żarty Chucka Lorre’a czy widok Ashtona Kutchera. 

29.01.2018
17:58
One Day At A Time
REKLAMA
REKLAMA

Niczym łyk świeżego powietrza są dla mnie nowe odcinki Fuller House. Tłumaczyłem już na Spider’s Web Rozrywka, że nie jest to może produkcja wybitna, ale nad wyraz przyjemna, moje netfliksowe comfort food, moje szczęśliwe miejsce.

One Day at a Time poszerza tę strefę. To dobry sitcom, choć daleko mu do niedoścignionego wzoru w postaci Przyjaciół. Bardzo sporadycznie bywa zabawny, ale ogląda się to przyjemnie i bezstresowo.

One Day at a Time w Netfliksie.

One Day at a Time opowiada o kubańskiej rodzinie i perypetiach matki samotnie wychowującej dwójkę dzieci, wraz z pomocą ich babci oraz przyjaciół rodziny. Serial w dość dużym stopniu akcentuje kwestie tolerancji seksualnej oraz mniejszości etnicznych w Stanach Zjednoczonych. Robi to jednak w sposób, który nie męczy i nie irytuje. Jedna z bohaterek jest lesbijką, a przy tym klasyczną social justice warrior i choć kwestie tolerancji akcentowane są bardzo silnie, to z drugiej strony nie brakuje też wyśmiewania hiperpoprawności politycznej i tych zwariowanych dzieciaków z ich niedorzecznymi postulatami. Czyli tak, jak powinno być.

To dobry sitcom do samotnego obiadu i „przed pójściem spać”.

REKLAMA

Znacie to chyba wszyscy, gdy następnego dnia macie do zrobienia 234 rzeczy, ale przez chociaż 25 minut chcielibyście o tym nie myśleć i zaznać trochę spokoju na koniec ciężkiego dnia. Serial uspokaja, relaksuje, okazjonalnie rozbawi. Moim zdaniem to już naprawdę dużo. Kiedy przeglądamy katalog Netfliksa w poszukiwaniu sitcomów, sytuacja nie jest wcale kolorowa. Przykładowo, mocno promowany The Ranch z Ashtonem Kutcherem to klasyczny przykład sitcomowego bagna. W tej produkcji jeden męczący i nieśmieszny dowcip jest zapętlany w nieskończoność.

Pierwszy sezon One Day at a Time miał premierę w 2017 roku. Od kilku dni subskrybenci Netflix mogą cieszyć się kolejnymi odcinkami serialu. Jestem pewien, że to jeden z tych sitcomów, które nie piszą historii telewizji i za dekadę nikt o nim nie będzie pamiętał. Ale to nadal lepsza zabawa, niż 25 sezonów Sheldona nerwowo pukającego do drzwi.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA