Opowieści bez cenzury. "Baśnie braci Grimm dla dorosłych i młodzieży...", Philip Pullman - recenzja sPlay
Choć znamy je od wieków, ich popularność nadal nie słabnie, o czym świadczą kolejne adaptacje filmowe, takie jak "Czarownica" czy nowa wersja "Kopciuszka" zapowiadana na rok 2015. Baśnie są głęboko zakorzenione w naszej kulturze i mimo że kojarzone głównie z dzieciństwem stanowią bogactwo mądrości dla człowieka w każdym wieku. Historie zamknięte w tych opowieściach to zmyślne metafory związane z podstawowymi prawdami o naturze ludzkiej.
Nad charakterem i istotą poszczególnych baśni i baśni jako gatunku zastanawiało się wielu. Do najpopularniejszych prac traktujących o tej epickiej formie należą publikacje Zygmunta Freuda czy Bruno Bettelheima, który w swojej książce "Cudowne i pożyteczne. O znaczeniach i wartościach baśni" we wspaniały sposób poddaje analizie znane baśnie braci Grimm czy Charlesa Perraulta, odwołując się bezpośrednio do wniosków wysnutych przez Freuda, wskazując charakterystyczne cechy baśni i zwracając uwagę na sposób ich przyswajania oraz przekazywania innym.
Książka Philipa Pullmana, znawcy literatury angielskiej i wielokrotnie nagradzanego autora literatury dziecięcej i młodzieżowej, zawiera wprowadzenie do tematu i pięćdziesiąt mniej lub bardziej znanych baśni autorstwa braci Grimm. W "Baśniach braci Grimm dla dorosłych i młodzieży. Bez cenzury" znajdziemy więc "Kopciuszka", "Śpiącą królewnę", "Jasia i Małgosię", "Rybaka i jego żonę", ale także "Dzielnego krawczyka", "Dziewczynę bez rąk" czy "Narzeczoną mordercy".
Każda baśń przytoczona przez Pullmana zawiera krótką adnotację zawierającą porównanie do innych podobnych utworów, bazujących na tych samych elementach i ich autorów, źródło pochodzenia, czyli na przykład osobę, która opowiedziała baśń braciom Grimm, a także podsumowanie polegające na wyjaśnieniu różnych wariantów historii czy jej ogólnego wydźwięku.
Wiele baśni, które znamy głównie z dzieciństwa ma tak naprawdę kilka rozwiązań fabularnych, "Kopciuszek" inaczej rozwija się u braci Grimm a inaczej u Charlesa Perraulta. Podobnie rzecz ma się z baśnią o "Żabim królu" czy jak kto woli o "Żabim królu i Żelaznym Henryku". Odkąd sięgam pamięcią to pocałunek sprawił, że żaba zmieniła się w królewicza czy księcia (powstaje pytanie o postać króla w tytule, nad czym i Pullman się zastanawia), ale autor "Baśni braci Grimm..." przedstawia tu inne rozwiązanie, które znalazł właśnie u Wilhelma i Jacoba Grimm.
Podobnie innowacyjna jest dla mnie fabuła "Kopciuszka", którą poznajemy w niniejszej książce.
Jak się okazuje wersja, która została najbardziej spopularyzowana nie pochodzi od braci Grimm, a od wspomnianego już Charlesa Perraulta, którego baśń wcześniej ujrzała światło dzienne. Wszelkie różnice, które powstają w fabule danej opowieści wynikają z tego, jak podkreśla Pullman, że baśnie należą do gatunku mówionego. Najpierw przekazywane były ustnie z pokolenia na pokolenie, a dopiero potem ktoś je spisywał. To jak baśń odbierzemy, jak zostanie ona przedstawiona i zapamiętana zależy od narratora danej historii, który zresztą ma prawo, a nawet obowiązek przystosowywać ją do swoich potrzeb i słuchaczy.
O tym samym zabiegu, a mianowicie modyfikowaniu fabuły baśni, zwracaniu uwagi na inne jej elementy czy przekształcaniu niektórych faktów, mówił Bettelheim.
Psycholog w "Cudowne i pożyteczne..." wielokrotnie powtarza, że baśń musi żyć dzięki narratorowi i nie należy jej czytać. Baśń należy opowiadać, nie trzymając się dokładnie przebiegu historii - Czerwony Kapturek nie musi zawsze zapuścić się w las w lewo, dlatego, że zbiera kwiaty, czasem może po prostu zboczyć z trasy, bo zainteresował go piękny śpiew ptaka.
"Baśnie braci Grimm..." Philipa Pullmana noszą podtytuł "Bez cenzury". Rzeczywiście, wiele z nich szokuje swoją brutalnością i bezkompromisowością, tak jak "Dziewczyna bez rąk" czy "Jałowiec", ale trudno nie zwrócić mi uwagi na fakt, że baśnie takie są w swej istocie - proste, bezkompromisowe, brutalne i fascynujące. Być może spodziewałam się więcej kontrowersji i liczyłam na to, że sama znam wyłącznie uładzone wersje popularnych w naszej kulturze historii.
Lektura książki Pullmana jest przyjemna i interesująca, cieszy mnie fakt obecności wstępu, w którym autor omawia cechy baśni jako gatunku literackiego i mówi również trochę o historii samych braci Grimm. Zaletą tej publikacji jest możliwość czytania jej wyrywkowo, niczym leksykon. Książka Pullmana to po prostu zbiór baśni, a nie linearna opowieść. Warto nadmienić, że wiele z przytoczonych historii Pullman nieco zmienił, np. wpływając na chronologiczny przebieg wydarzeń czy dodając niektóre elementy bądź je ujmując.
"Baśnie braci Grimm..." będą dobrym wyborem dla wszystkich, którzy z sentymentem wspominają czasy dzieciństwa i lubią mroczne, proste historie pełne magii. Wspaniale jest się czasem oderwać od zwykłej powieści. Sięgnięcie po baśnie jest odświeżające.
Jeśli jednak bardziej interesuje was analiza tego gatunku i odniesienia do psychologii, sięgnijcie po publikację Bettelheima. Wspaniała lektura. Obie są zresztą udane. I ciekawe. Bo cóż innego pozostało baśniom, jak nie zainteresować słuchacza?