Stawianie telewizji linearnej i serwisów wideo na żądanie po dwóch stronach barykady to tworzenie fałszywej alternatywy. Te dwa sposoby dostępu do treści idealnie się uzupełniają.
Telewizja ewoluuje na naszych oczach. Jeszcze ćwierć wieku temu zdani byliśmy na ledwie kilka kanałów telewizji naziemnej, a tylko nieliczni mogli sobie pozwolić na kablówkę lub telewizję satelitarną. W dodatku oglądało się ją na telewizorach CRT, które cechowały się małymi ekranami i ogromnymi budami.
Ekran telewizora to była jednak jedyna sensowna furtka, by oglądać w domu mecze, filmy i inne audycje. Stawał się dla wielu takim okienkiem na świat. Ten sam świat pognał jednak do przodu. Panele urosły, obudowy zmalały, liczba kanałów się zwiększyła, a filmów i seriali wychodzi tyle, że nie sposób być na bieżąco.
W dodatku telewizja dorobiła się silnego konkurenta, jakim jest internet.
Tak jak kiedyś telewizja była ogromnym zagrożeniem dla radia, tak teraz równie dużym zagrożeniem dla telewizji jest internet. Poszczególni nadawcy muszą walczyć o naszą uwagę, wolny czas i pieniądze nie tylko pomiędzy sobą, ale również z serwisami społecznościowymi, audiobookami, grami wideo itp.
Do tego dochodzą oczywiście serwisy wideo na żądanie. Z roku na rok coraz więcej ludzi nie chce dopasowywać się do ramówki i woli oglądać filmy i seriale w sieci na swoich warunkach. Nie powinniśmy jednak tworzyć fałszywej alternatywy pomiędzy usługami typu VOD a klasyczną telewizją.
Tak jak telewizja radia nie zabiła, tak internet nie zabił telewizji.
Telewizja to nadal bardzo silne medium, które kształtuje opinię publiczną. To prawda, że filmy oglądamy coraz częściej w aplikacjach Netfliksa i innych serwisów VOD takich jak HBO GO czy Amazon Prime Video, tak samo jak binge’ujemy w nich seriale. Na tym jednak się nie kończy.
Publicystyka, codzienne wiadomości oraz transmisje na żywo, głównie te sportowe, to domena telewizji naziemnej, satelitarnej oraz kablówek. W przypadku nagrań typu live mam dużo większe zaufanie do drutów, talerza albo kabla niż do połączenia internetowego. Za dużo meczów przegapiłem, by było inaczej.
Dlatego jakby nie patrzeć, to serwisy wideo na żądanie są dla telewizji linearnej usługami komplementarnymi.
W obecnej chwili nie powinniśmy rozpatrywać ich w kategoriach albo-albo. W końcu te dwa podejścia do nadawania i późniejszej konsumpcji treści audiowizualnych w praktyce się uzupełniają. Dostawcy usług telewizyjnych - a przynajmniej ci, którzy idą z duchem czasu - zdają sobie z tego sprawę.
W przypadku Orange TV widać to już po pierwszym uruchomieniu dekodera. Z poziomu tego samego urządzenia klienci mają dostęp do telewizji satelitarnej lub kablowej oraz usług wideo na żądanie - i to nie tylko własnego serwisu VOD od operatora, ale również Netfliksa, lidera rynku streamingu.
A to wszystko w podłączonym do internetu dekoderze Orange TV.
Abonenci mogą w dodatku wykupić dostęp do Paramount Play, czyli usługi VOD od Paramount Pictures. W ramach klasycznej telewizji można wykupić też liczne pakiety - miłośnicy filmów i seriali mogą wykupić pakiety HBO z HBO GO, Cinemax, Canal+ i FilmBox. Na fanów sportu czeka z kolei Eleven oraz Pakiet CANAL+ Prestige.
W dodatku dzięki Orange TV Go można swoje kanały oglądać nie tylko na telewizorze, ale również na komputerach i urządzeniach mobilnych takich jak smartfony i tablety - dostępne są aplikacje na system Android oraz iOS. W dodatku operator znalazł sposób, by zniwelować wady klasycznej telewizji.
Multinagrywarka w Orange TV, czyli najlepsze z dwóch światów.
Oprócz kilku usług wideo na żądanie dużą część oferty Orange TV stanowi telewizja linearna, gdzie filmy emitowane są o ustalonej przez nadawcę porze, wydarzenia sportowe i wiadomości nadawane są na żywo i łatwo je przegapić, a reklam nie da się pominąć. Operator wprowadził jednak usługę o nazwie Multinagrywarka.
Łączy ona zalety zwykłej nagrywarki, która rejestruje obraz na dysku oraz usług VOD, które pozwalają samodzielnie wybrać porę oglądania. Nadal programy emitowane są w ramówce, ale dekoder 4K IWU200 w Orange TV pozwala przewinąć aktualnie odtwarzany program do początku, jeśli trafi się na takowy podczas skakania po kanałach.
Orange obiecuje sukcesywnie powiększać listę kanałów, na których jest to możliwe.
Obecnie na liście wspieranych jest już kilkadziesiąt z nich, w tym m.in. sportowe: Eleven Sports 1 w jakości 4K oraz Eleven Sports 2 i 3. Wsparcie dostały też kanały filmowe - HBO, HBO 2 i HBO 3, Stopklatka, Comedy Central czy familijne: Disney Junior i Cartoon Network.
Z kolei po ręcznym „nagraniu” programu, które można realizować dla wielu kanałów jednocześnie bez obciążania łącza internetowego, można mieć do niego dostęp przez kolejne 30 dni, również z poziomu urządzeń mobilnych, na których aktywna jest usługa Orange TV Go. A do tego miejsce w chmurze na nagrania jest nielimitowane.
Klasyczne dekodery odcięte od sieci, nawet jeśli pozwalają przewijać i nagrywać programy, to w mniejszym zakresie niż dekoder 4K IWU200 w Orange TV.
Dzięki funkcji Multinagrywarki nie trzeba zresztą tak bardzo dbać o to, by programować nagrywanie audycji z wyprzedzeniem. Nawet jeśli coś się przegapi, to można potem strumieniować z chmury wybrane programy emitowane nawet 7 dni wcześniej.
Operator pomyślał też o osobach, które korzystają z funkcji Multiroom. Po nagraniu programu na jednym dekoderze, można nagrany program obejrzeć również na innym - a w zasadzie to nawet na czterech jednocześnie. Co ważne, działa to w połączeniu z audycjami w rozdzielczości 4K.
*Materiał powstał przy współpracy z Orange