Oscarowa gala coraz krótsza. Wręczenie statuetek w kilku ważnych kategoriach odbędzie się podczas przerwy reklamowej
Od lat twierdzę, że Oscary mają coraz mniej wspólnego z artystyczną stroną kina. Teraz okazuje się, że mają też coraz mniej wspólnego z samym kinem. Amerykańska Akademia Filmowa podjęła właśnie decyzję o tym, by wręczenie statuetek w kilku ważnych kategoriach miało miejsce podczas… przerwy reklamowej.
Z łezką w oku wspominam czasy, gdy Oscary były wyznacznikiem jakości, także artystycznej, nominowanych filmów. Gdy stanowiły one drogowskaz, czasem pozwalając odkrywać wybitne dzieła, których nie mieliśmy na naszych radarach. Od kilku lat dostrzegam potężny regres pod tym względem.
W obliczu spadającej oglądalności samej transmisji rozdania najważniejszych nagród świata filmu, Akademia najpierw zaczęła nadmiernie otwierać się na kino komercyjne. Najpierw poprzez rozszerzenie ilości filmów nominowanych w kategorii Najlepszy film. Ostateczną emanacją tego stanu rzeczy miała być nowa kategoria Najlepszy popularny film. Na szczęście zrezygnowano z tego nieszczęsnego pomysłu. W zamian za to, w kategorii Najlepszy film znalazły się takie crowd pleasery i poprawne kino środka dla masowej publiczności jak „Green Book” czy „Bohemian Rhapsody”, a nawet widowisko superbohaterskie, czyli „Czarna Pantera”. Kosztem o wiele lepszych, spełnionych artystycznie dzieł, które zostały pominięte i przez to popadną siłą rzeczy w zapomnienie.
Teraz na zapomnienie skazywane są kategorie oscarowe nagradzające jedne z najważniejszych elementów całego procesu tworzenia filmów.
Podczas transmisji oscarowej gali w tym roku nie zobaczymy wręczenia statuetek w kategoriach: Najlepsze zdjęcia, Najlepszy montaż, Najlepszy film krótkometrażowy oraz Najlepsza charakteryzacja.
Nagrody zostaną wręczone podczas przerwy reklamowej, czyli nie zobaczymy ich na żywo w trakcie transmisji z rozdania Oscarów. Jeśli dajmy na to doczekamy się w końcu zwycięstwa Łukasza Żala za przepiękne zdjęcia do filmu „Zimna wojna”, to nie dane nam będzie tego obejrzeć w pełnej krasie. Na miejscu nominowanych artystów zbojkotowałbym tę imprezę. Wprawdzie przemowy laureatów w tych kategoriach mają być zmontowane i pokazane w skondensowanej formie później, podczas trwania samej transmisji, ale już sama symbolika tego podejścia jest po prostu smutna.
Zdaję sobie sprawę, że Oscary nadal są najważniejszą nagrodą w przemyśle filmowym. Mimo wszystko jednak kapituła oscarowa wyraźnie daje znać, że ceni wpływy z reklam bardziej niż twórczość i wkład w kinematografię. Tym bardziej, że nie mówimy tu o jakichś nieistotnych kategoriach.
Zdjęcia i montaż to absolutna podstawa kina. Na planie filmowym operator jest na dobrą sprawę drugą najważniejszą osobą po reżyserze. To od operatora zależy, jaki kształt będzie miał ostatecznie dany film. Jak go zapamiętamy. Jak będzie się nam kojarzył. Faktura wizualna to jedna z pierwszych i najistotniejszych rzeczy, jakie są związane z doświadczeniem oglądania filmów.
Montaż to absolutny elementarz X muzy. Montażysta to na dobrą sprawę drugi reżyser. Swoją postawą Amerykańska Akademia pokazuje tylko ignorancję.
To on przecież składa później te wszystkie obrazy w spójną całość, ostatecznie wpływa na rytm i dynamikę danej produkcji. To serce i sedno kinematografii. To nie jest jakaś podrzędna kategoria, która ma niewielki wpływ na końcowy projekt. Zresztą żadna z kategorii nie jest podrzędna i mało znacząca. To dzięki charakteryzacji aktorzy i aktorki zachwycają swoim wyglądem miliony ludzi. Gdy trzeba zmieniają im twarze, sylwetki, emulują różnego rodzaju urazy, zamieniają ich w zombie, kosmitów albo różnej maści stworzenia.
Z kolei filmy krótkometrażowe to dla wielu twórców pierwszy krok ku wielkim karierom. Wszyscy, począwszy od Kubricka, przez Spielberga po Nolana, zaczynali od kręcenia krótkometrażówek. Umniejszanie znaczenia wszystkich tych kategorii to powolne zabijanie etosu kina. Skąd teraz ludzie myślący o swoich karierach w branży filmowej mają czerpać inspiracje? Do czego mają dążyć, skoro ich praca jest potem ignorowana, a oklaski otrzymują „pod osłoną nocy”?
Najsmutniejsze jest to, że taki komunikat wychodzi od samej Amerykańskiej Akademii Filmowej. W teorii to przecież powinno być zagłębie sztuki, a sama gala rozdania Oscarów jest zawsze szumnie reklamowana jako „święto kina”. Co to za święto, kiedy części nominowanym odbiera się szansę na pokazanie światu ich sukcesów?
I wcale nie wyolbrzymiam problemu. W reakcji na zachowanie Akademii w sieci pojawiła się cała fala negatywnych komentarzy. W tym zeszłorocznego laureata Guillermo del Toro:
If I may: I would not presume to suggest what categories to cut during the Oscars show but - Cinematography and Editing are at the very heart of our craft. They are not inherited from a theatrical tradition or a literary tradition: they are cinema itself.
— Guillermo del Toro (@RealGDT) 12 lutego 2019
Zastanawia mnie na jakie jeszcze „znakomite pomysły” wpadnie Akademia Filmowa, byleby tylko ratować oglądalność.
Obecnie ograniczamy transmisje rozdania nagród w istotnych kategoriach, a same nominacje przyznawane są komercyjnym hitom i najpopularniejszym filmom, bez względu na ich jakość i poziom artystyczny. Szkoda, że Akademia w tym nie widzi problemu spadków ratingów oraz erozji znaczenia tej nagrody, która obecnie nagradza tylko elity w swoim własnym, wąskim gronie, totalnie zapominając o prawdziwym kinie i emocjach. Obecnie artyzm i emocje Akademia Oscarowa mierzy słupkami oglądalności oraz tabelkami w Excelu. Nie tędy droga. Ciąg dalszy nastąpi…