Ostateczna operacja od Netfliksa to przeciętny film o bardzo mądrym przesłaniu
Ostateczna operacja to nowy film od serwisu Netflix. Historia opowiada o rozliczeniu II wojny światowej, a konkretnie o tym, jak złapano Adolfa Eichmanna.
OCENA
Dramat II wojny światowej prześladuje nas w zasadzie do dzisiaj. Hitlerowskie Niemcy, cała ich brutalna i barbarzyńska spuścizna wraca w politycznych debatach, relacjach międzynarodowych, w dyskusji o pamięci. Wraca nawet, gdy analizujemy dzisiejszy świat i przyczyny bieżących animozji. Często zapomina się jednak, że proces rozliczeń niemieckich zbrodni nie zakończył się wraz z finiszem wojny, ani nawet z końcem z procesów w Norymberdze. Znaczna część nazistów różnymi kanałami docierała do krajów, w których miała nie dosięgnąć ich sprawiedliwość.
Ostateczna operacja: Netflix opowiada o hitlerowskim zbrodniarzu.
Taki los spotkał Adolfa Eichmanna, który skutecznie ukrywał się po wojnie, aż w końcu trafił do Argentyny, w której azyl mogło znaleźć nawet kilkadziesiąt tysięcy uciekinierów z III Rzeszy. Nie trzeba chyba dodawać, że życie wśród dawnych towarzyszy broni, innych zbrodniarzy, a nawet tych, którzy oficjalnie tylko wykonywali rozkazy, było jak dar od losu, jak otrzymanie drugiego życia. Adolf Eichmann po dość długiej tułaczce osiadł w Buenos Aires, ściągnął tam swoją rodzinę.
Z człowieka, którego nazywano architektem Holocaustu stał się spawaczem w fabryce Mercedesa.
Fabuła filmu Ostateczna operacja zaczyna się, gdy Mossad trafia przez przypadek na jego ślad. Ta Izraelska agencja wywiadowcza szybko montuje ekipę, która zajmie się porwaniem i uprowadzeniem Eichmanna do ich kraju, gdzie ma zostać osądzony, a następnie skazany. Jednym z wykonawców planu jest Peter Malkin, w którego wcielił się Oscar Isaac. Jest on agentem, który wcześniej polował już na nazistów i mordował ich z zimną krwią.
Film zaczyna się od pomyłki, bo bohater przypadkiem zabija nie tę osobę, której szukał. Po drugiej stronie barykady jest Ben Kingsley grający właśnie Adolfa Eichmanna. Obaj bohaterowie w swoich rolach sprawdzają się naprawdę dobrze. Isaac gra agenta specjalnego, który przeszedł przez popkulturowe filtry: jest dowcipny, przystojny, trochę cyniczny i zdystansowany, ale z demonami. Eichmann z kolei sportretowany jest tak, że nawet wiedząc, co ma na sumieniu, słucha się go z pewną perwersyjną przyjemnością. Kilka razy złapałem się na tym, że zaczynałem mu współczuć. To naprawdę doskonały portret manipulatora, człowieka, który był mistrzem kłamstwa i wygodnych dla siebie interpretacji.
Gdy Isaac i Kingsley już się spotykają, to ten drugi kradnie całe show.
Znany z Gwiezdnych wojen aktor co prawda radzi sobie jako agent i twardziel, ale jego gwiazda blednie przy kunszcie Kingsleya. I niestety, rzutuje to na jakość całej konfrontacji. Traci ona na znaczeniu i mocy.
Niestety, bez doskonałego portretu Eichmanna film Ostateczna operacja nie dałby rady udźwignąć tego tematu.
Podstawowym problemem jest to, że twórcy skorzystali z licznych klisz, które chociaż prowadzą fabułę bez większych potknięć, nie pozwalają przeżywać tego ważnego i z pewnością ekscytującego wydarzenia w pełni. Naziści ukrywający się w Argentynie są groźni i przerysowani tak, że jedna scena jest wręcz karykaturalna. Budowanie grupy specjalnej jest banalne i do tego dość skrótowe. Napięcie wynikające z samej akcji porwania Eichmanna znika, a sam finał jest dość... niesatysfakcjonujący i odarty z emocji. Głównym powodem wydaje się to, że zagrożenie nie zostało zarysowane jako realne. Może dlatego, że nie zdecydowano się powiedzieć, jaką rolę w udzieleniu azylu i jakie wsparcie mają dawni hitlerowcy w samej Argentynie.
Jest w Ostatecznej operacji jednak coś, co sprawiło, że mogę ten przeciętny film polecić.
To ambitna próba odpowiedzi na pytanie o rolę sprawiedliwości i rozliczania się z przeszłością. Przesłanie filmu jest jasne, bo nikt nie kwestionuje tego, że Eichmann ostatecznie poniósł karę, na którą zasłużył. Z drugiej strony bohaterowie mają możliwość dokonania szybkiej albo brutalnej – w zależności od aktualnej emocji – zemsty, zanim ten stanie przed sądem.
Robi wrażenie jednak sama determinacja, aby sprawiedliwości stało się zadość. Sprawiedliwości, a nie ślepej zemście. Niech świadczy o tym przesłaniu to, że gdy Eichmann był już w Izraelu, to jako strażników do jego celi przydzielono mężczyzn, których bliscy nie ucierpieli w Zagładzie.
Ostateczna operacja jest filmem trochę banalnym, ale mimo zła, o którym mówi, potrafi opowiedzieć również o dobrych, uniwersalnych wartościach. Co dzisiaj, w erze rozliczeń i łatwych oskarżeń, jest wyjątkowo cenne.