Patryk Jaki wypowiada wojnę Netfliksowi. Poszło o promocję lewactwa i LGBT
Socjalizacja jest zła. Socjalizacja medialna, uczelni wyższych, korporacyjna i instytucjonalna są złe, bo wpajają młodym ludziom niewłaściwe postawy i wartości „zepsutego Zachodu”. Z tego względu serwisy VOD też są złe, bo znane są z „nachalnej promocji poprawności politycznej oraz lewicowej rewolucji moralnej. Tyle w dużym (naprawdę ogromnym) skrócie można wynieść z artykułu dr. Patryka Jakiego.
Były kandydat na prezydenta Warszawy i polityk Zjednoczonej Prawicy postanowił zastanowić się dokąd zmierza jego partia. Napisał na ten temat obszerny artykuł dla portalu wPolityce, a żeby jego słowa miały większy zasięg, skopiował go i umieścił także na swoim Facebooku. Jest długo, bełkotliwie, górnolotnie, a do tego dr Patryk Jaki używa wielu sformułowań, niekoniecznie rozumiejąc ich znaczenie.
Lewicowa ideologia największym złem tego świata
„Quo Vadis Zjednoczona Prawico?” to jęk zaszczutego zwierzęcia. Z każdej strony otaczają go wrogie siły, a żeby było jasne, te wrogie siły to nic innego jak środowiska lewicowe, które na zachodzie wygrały ideologiczną wojnę o ludzkie dusze. Polska jest jednym z ostatnich bastionów prawdziwej wolności, dlatego belgijski profesor David Engels wyemigrował do naszego kraju, aby uciec przed kryzysem wartości, jaki dotknął zachodnią Europę. Niestety, to piękne państwo nad Wisłą również okazuje się uginać pod lewicową ideologią.
Dr Patryk Jaki stawia w swoim tekście kilka ciekawych tez. Jedną z nich jest pojawiające się na końcu stwierdzenie, że jego obóz polityczny staje się zbyt liberalny. Nazywa to „uplatformieniem” Zjednoczonej Prawicy, bo powoli zbliża się do ideologicznego mainstreamu. Jak sam przyznaje wielokrotnie słyszał od swoich współpracowników, że na Zachodzie walka została przegrana i u nas też tak się stanie. Ale ponieważ nosi w sercu wiele ideałów chce walczyć o Polskę, a dokładniej o dusze wielkich miast i osób lepiej wykształconych.
Dla dr. Patryka Jakiego najważniejsze pytanie jest właśnie o to, dlaczego na Rafała Trzaskowskiego zagłosowała młodzież i wielkie miasta. Dlaczego? – pyta i próbuje odpowiedzieć. A odpowiedzi szuka w socjalizacji. Bo przecież jedynie TVP zapewniło zapewniło równowagę na rynku „dużej telewzji”, jako jedyne medium wspierając Andrzeja Dudę podczas ostatnich wyborów prezydenckich. Pomija przy tym fakt, że telewizja publiczna ma misję społeczną i jej zadaniem nie jest wspieranie tego, czy innego kandydata, a rzetelne przedstawienie rzeczywistości bez obrażania (a raczej wylewania szamba) politycznych oponentów partii sprawującej władzę.
Media lewicowe przeciwko fundamentalnym wartościom
Medialne ataki na podstawowe wartości (reprezentowane oczywiście przez Zjednoczoną Prawicę), czyli „socjalizacja medialna” to nie jedyny powód, dla którego młodzież i osoby dobrze wykształcone głosowały na Trzaskowskiego. W końcu w naszej rzeczywistości mamy do czynienia jeszcze z „socjalizacją szantażu ambicjonalnego” (media wpajają ludziom, że dobrze wykształceni głosują na PO), „socjalizacja z uczelni wyższych” (na uczelniach nurty lewicowe rosną w siłę), „socjalizacja korporacyjna” (wielkie firmy wpisują w regulaminy promowanie „ideologii LGBT lub gender”), czy „socjalizacja instytucjonalna” (ONZ i UE wpisują w swoich dokumentach lewicowe postulaty „genderowskie”).
Podsumowując, te wszystkie elementy bardzo rozbudowanej, agresywniej, wrogiej lewicowej socjalizacji społeczeństwa, plus presja kulturowa na postępującą sekularyzację i laicyzacja, jako moda w mediach społecznościowych spowodowały zmiany, których efekty widzimy w decyzjach wyborców. Ta wroga socjalizacja zatruwa każdego roku dużą cześć Polaków, głównie młodych. Niestety, nie widzę tu tamy instytucjonalnej i przemyślanej alternatywy. I nie zdziwmy się, jak retoryka ludzi pokroju R. Trzaskowskiego będzie za chwilę trafiała nie do 48% ale np. do 51% społeczeństwa, a w kolejnym roku do 11 czy 12 mln ludzi i prawica za chwilę, zostanie zepchnięta do długoletniej defensywy, z której jednym wyjściem będzie zgoda na te antywartości. Tak niestety stało się z konserwatywną partią(!)w Wielkiej Brytanii, która do szkół wprowadza obowiązkowe nauki gender czy chrześcijańskimi(?) demokratami w Niemczech, którzy zgadzają się już na adopcje dzieci przez pary homoseksualne - dr Patryk Jaki pisze w swoim tekście.
Jakby ktoś się zastanawiał o co chodzi, to po prostu Polacy z każdej strony są „socjalizowani” przez lewicowe środowiska, które na siłę wpajają nam ultraliberalną politykę i polityczną poprawność. Największym problemem dla dr. Patryka Jakiego jest więc kultura, bo na tym polu prawica bez przerwy przegrywa. Najbardziej znane narzędzia masowej socjalizacji to... serwisy VOD. Netflix, Amazon i HBO GO nachalnie promują poprawność polityczną i lewicową rewolucję moralną. Jedynym rozwiązaniem są więc zmiany strukturalne i instytucjonalne. Yhy...
Jaki doktor nie lubi Netfliksa?
Dr Patryk Jaki chce walczyć z Netfliksem, Amazonem i HBO GO o dusze młodych i wykształconych Polaków z wielkich miast, bo promują poprawność polityczną i lewicową rewolucję moralną. Tak, ten dr Patryk Jaki, który w jednym ze swoich poprzednich tekstów przekonywał, że „ideologia LGBT” istnieje, bo skoro jej nie ma, to... czego niby uczą na całym świecie katedry gender?
Pomijając nawet to, ile dr Patryk Jaki użył w swoim tekście skrótów myślowych i ile błędów semantycznych popełnił, trzeba słowami młodzieży zaznaczyć, że odjechał mu peron. Przecież to jest absurd. Nie wiem, czy naprawdę myśli, że Netflix, Amazon i HBO GO poddadzą się woli polskich polityków i zaczną cenzurować swoje treści? Przecież kiedy w Turcji były protesty przeciwko pojawieniu się postaci homoseksualnej w realizowanym tam serialu, Netflix anulował całą produkcję. Jedyny efekt, jaki dr Patryk Jaki może osiągnąć to to, że kiedy wielcy gracze VOD wycofają się z naszego kraju, cofniemy się gospodarczo i pod względem kulturowym o co najmniej kilka dekad.
W jednej rzeczy dr Patryk Jaki ma jednak rację. Wojna, korzystając z narzuconej przez niego nomenklatury, ideologiczna jest już wygrana przez lewicę. Ale na Zachodzie. U nas wciąż trwa. W przeciwieństwie do mieszkańców państw zachodnich nie możemy rozsiąść się wygodnie w fotelu i obserwować utyskiwania prawicy. Musimy jeszcze walczyć, bo u nas na razie przegrywamy.