REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Seriale

Piąty sezon „The Walking Dead” był najlepszym ze wszystkich

Piąty sezon „The Walking Dead” jest w mojej ocenie tym najlepszym. Jeszcze nigdy produkcja AMC nie zrobiła na mnie takiego wrażenia. Oczekiwałem więc zakończenia godnego poprzednich odcinków. Dostałem finał do bólu przeciętny i nijaki. Cholera, ja nawet nie poczułem, że to koniec sezonu.

31.03.2015
18:30
Piąty sezon „The Walking Dead” był najlepszym ze wszystkich
REKLAMA

Mam kilka głównych powodów, dla których uważam piąty sezon „The Walking Dead” za ten najbardziej udany. Argumenty są mocno subiektywne. Zdaję sobie sprawę, że coś, co dla mnie jest zaletą, dla innego widza może być wadą. W moim odczuciu serial AMC jeszcze nigdy nie był tak dobry. Oto dlaczego:

REKLAMA

Powrót do kina drogi – ekipa Ricka była mocno zasiedziana w poprzednich sezonach. Najpierw na farmie Hershela, później w szarym i nijakim więzieniu. Zgromadzenie wszystkich postaci w jednym miejscu pozwoliło na rozbudowanie i lepsze ukazanie panujących między nimi relacji. Z drugiej strony ucierpiał na tym sam świat, natomiast odcinki stawały się monotonne. Serialowi brakowało oddechu, takiego wypełnionego świeżym powietrzem.

the walking dead sezon 5×9 2

Dopiero kiedy bohaterowie ponownie wyruszyli w podróż, widzowie odkryli jak zmienił się świat „The Walking Dead”. Przez te kilka lat chaos spowodowany epidemią uległ pod naporem natury. W budynki, drogi i place wgryza się teraz trawa, krzewy i drzewa. Grupy zdziczałych psów polują na nieuważnych. Jedzenie, nawet to puszkowane, zaczyna być poważnym problemem. Obok żywych trupów pojawia się zupełnie nowe zagrożenie – jest nim środowisko. Burze, fauna, flora, choroby… To niesamowite, obserwować jak zmienia się świat, w którym ludzie nie są już dominującym i najsilniejszym gatunkiem.

Człowiek jest gorszy od zombie – piąty sezon „The Walking Dead” pokazał, że to ludzie są największym zagrożeniem w świecie AMC. Oczywiście już wcześniej mieliśmy do czynienia z bezwzględnymi tyranami i mordercami. Pierwszą tego typu osobą był Gubernator – dawniej ucieleśnienie wszystkiego co złe, plugawe i niegodne. Teraz przywódca osady Woodbury to pestka w porównaniu do nadchodzących zagrożeń.

the walking dead 5 4

Najlepiej uzmysławiały to sceny w przerażającym Terminusie. Miejsce, które budziło moje skojarzenia z obozem zagłady pokazywało, że w post-apokaliptycznym świecie nawet dobre jednostki mogą się zamienić w potwory. Człowieczeństwo stało się jeszcze rzadziej spotykane niż ocalali wędrujący od miasteczka do miasteczka. Teraz Rick i jego ekipa stają przed jeszcze większym zagrożeniem – tajemniczymi „wilkami”.

Sądząc po tym, co ta banda robi żywym trupom i jak je wykorzystuje, będzie to największe wyzwanie dla bohaterów serialu. „Wilki” wyglądają jak nowy, odczłowieczony, zdziczały szczep homo sapiens. Gatunek przystosowany do zmienionych zasad post-apokaliptycznego świata. Zetknięcie się tych drapieżników z próbującą kultywować cywilizację grupą Ricka na pewno będzie bardzo ciekawym widowiskiem.

the walking dead 5 1

Udana zabawa formą – piąty sezon „The Walking Dead” spodobał mi się również pod względem realizacji. Podczas seansów miałem wrażenie, że producenci poczuli się znacznie swobodniej i w końcu przestali bać się eksperymentować. Dzięki temu dostaliśmy niebanalne narracyjnie perełki. Najlepszym tego przykładem był pełen muzyki, niechronologiczny epizod ze śmiercią Tyreese jako motywem przewodnim.

W przeciwieństwie do poprzednich sezonów, tym razem twórcy nieustannie zaskakiwali. Sceny w Terminusie nosiły znamiona horroru. Potem dostaliśmy kino drogi i świetne widoki na nowy, post-apokaliptyczny świat. Producenci przełamali te odcinki Alexandrią – miejscem tak cywilizowanym, że aż obcym dla „The Walking Dead”. Dzięki zmianom widz nie mógł się nudzić. Kolejne wymiany teł zapewniały serialowi odpowiednie poczucie świeżości i zmienności.

the walking dead 5 3

Śmierć, wszędzie śmierć – wzorem niezwykle popularnej „Gry o Tron”, twórcy „The Walking Dead” nie mają problemów z uśmiercaniem swoich bohaterów. Chyba tylko Rick i jego dzieci mogą czuć się naprawdę bezpiecznie. Piąty sezon serialu przyniósł wielkie straty w szeregach bohaterów. To jedna z mocniejszych stron „The Walking Dead”.

Producenci na każdym kroku pokazują, że świat „The Walking Dead” zawsze był, jest i będzie niebezpieczny. Tutaj nikt nie zna patentu na nieśmiertelność. Każda misja i każdy zwiad to ryzyko. Widać to było zwłaszcza na przykładzie Noah – lubiany przez widzów aktor rozstał się z obsadą na skutek szokującego zwrotu akcji. Chyba nikt się tego nie spodziewał. To właśnie sprawia, że „The Walking Dead” jest takie udane.

the walking dead 5 2

Finał piątego sezonu „The Walking Dead” zupełnie mnie zaskoczył

REKLAMA

Szczerze mówiąc dopiero po wymianie opinii na temat epizodu przypomniałem sobie, że widziałem ostatni odcinek piątego sezonu. W ogóle nie czułem, że miałem do czynienia z potężnym cliffhangerem. Na tle pozostałych, bardzo dobrych odcinków finał nie wyróżniał się absolutnie niczym. Ba, śmiem nawet sądzić, że w wielu miejscach odstawał poziomem.

Mimo braku trzęsienia ziemi „The Walking Dead” jeszcze nigdy nie było tak dobre. W swojej ocenie nie jestem osamotniony – producenci chwalą się stale rosnącymi słupkami oglądalności. Już nie mogę się doczekać, kiedy w szóstym sezonie ekipa Ricka w końcu zmierzy się z bezwzględnymi, przerażającymi „wilkami”. Z chęcią zobaczę, kto stoi na czele tej na wpół dzikiej bandy drapieżników. Nim to jednak nastąpi, zachęcam do obejrzenia serialu zwłaszcza tych, którzy rozczarowali się „The Walking Dead”. Sam kiedyś należałem do tego grona.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA