W Szczecinie, roku pańskiego 1996, powstało Pogodno. Początkowo mało znane, niedawno wydało już siódmy krążek i wreszcie wybiło się ponad ramki alternatywne. Dziś każdy miłośnik muzyki alternatywnej (chociaż niektóry uważają ich za kapelę rockową, którego ma elementy) powinien znać Pogodno. Mimo wszystko nic o nim nie wiesz? Warto zacząć od przesłuchania tego właśnie albumu…
Tak jak ja. Największy fan Pogodno, jakiego znam, a imienia, którego nie wspomnę, przyniósł do szkoły ów album. Od razu przyssałem się do jego odtwarzacza, ponieważ już wcześniej spodobało mi się granie zespołu. Właściwie mój kontakt z Pogodnem ograniczał się do tej pory do systematycznego wykorzystywania mp3 ów fana. Zaciekawiony zmianą stylu, o czym później, zaopatrzyłem się w Opherafolię.
Opherafolia okazała się sukcesem. Zmiana brzmień z lekkich i raczej wolnych, na wiele szybsze wyszła zespołowi na dobre. Teksty, tak dziwaczne, a zarazem genialne - bawiące się słowem, są największym atutem płyty. Również od strony czystko technicznej nie sposób coś płycie zarzucić. Łączenie stylów jest asem Pogodna. Rock, jazz, blues? Pewnie. Przez to wszystko utworów słucha się genialnie. Czysta Pogodnofilia. Fani zacierają ręce, chociaż krążek zdecydowanie polecić można nie tylko im - każdy powinien dobrze się bawić. Płyta zdecydowanie mniej niszowa niż poprzednie z pewnością trafi do szerszego grona odbiorców. Pogodno rzeczywiście było mało znane wśród słuchaczy muzyki alternatywnej, tym bardziej możliwa jest taka opcja. Pod przykrywką psychodelicznych tekstów kryje się twarde, co raz bardziej rockowe granie.
Wydawać się może czasem, że lekki chaos opanował studio nagraniowe Pogodna, ale, moim zdaniem, tylko pozory. Że to dziwne, takie dla ludzi z domów bez klamek - takie padają komentarze od ludzi, którzy pierwszy raz spotykają się z tą muzyką. Owszem, wymyka się ona z ramek, ale tezy te są dość daleko posunięte. Utwory są świetne. Wyróżnić można wiele, ale zwłaszcza na pochwałę zasługują, od tyłu - "Studio Ziew", "Finał", oraz tym razem dwa pierwsze kawałki - "Tafle Szkła" oraz "Sfinks". Pierwsze utwory zdecydowanie skłaniają się w kierunku rocka, zaś im dalej, tym spokojniej.
Zdecydowanie polecam fanom muzyki alternatywnej, jak i antyfanom, którzy nie poczują obrzydzenia na sam jej widok. Muzyka, może średnio odkrywcza, ale bardzo dobra. Można oczekiwać, iż Opherafolia spokojnie zagości na listach najlepszych krążków tego roku. Jeżeli nie znałeś wcześniej tego zespołu, poznać się z nim można zdecydowanie od tej płyty. Poprzednie mogą trochę odrzucić swoją zbytnią "alternatywnością", a mniejszą ilością innych stylów. Tutaj wszystko jest na swoim miejscu, a samą Opherafolię nazwać można zdecydowanie alternatywnym rockiem. Enjoy!
Utwory
1. Tafle szkła
2. Sfinks
3. Alinka
4. Międzymordzia
5. Ekwador lou/Ekwador bosyhaj
6. Fenomeno
7. Knieje
8. Pijak śmierdziuch
9. Basia
10. Rym cym cym czyli lot
11. Prój skaj/Et fon houm
12. Et (slajd ritern)
13. Wezio song
14. Finał
15. Studio ziew