Patryk Vega zapowiadał, że „Polityka” będzie mocnym filmem, który pokaże prawdziwą twarz polskich partii politycznych. Według recenzentów nie udało się spełnić tej obietnicy, ale widzom raczej to nie przeszkadzało. To najlepiej sprzedający się podczas weekendu otwarcia film reżysera i drugi najbardziej dochodowy w historii.
„Polityka” pod wieloma względami była najbardziej wyczekiwanym polskim filmem 2019 roku. Patryk Vega promował film za pomocą bardzo inteligentnej kampanii reklamowej opartej na pokazywaniu fragmentów filmu z rozpoznawalnymi politykami. Twórca „Botoksu” i „Kobiet mafii” stale rozbudzał też emocje związane ze swoim dziełem. Głównie poprzez nawiązywanie do głośnych afer i ideologicznych sporów.
Wszystko to łączyło się z zapowiedziami wielkiej politycznej burzy, która ma szansę realnie wpłynąć na decyzje Polaków podczas nadchodzących wyborów. Niestety, finalny efekt nie spełnił wszystkich tych mocnych zapewnień. „Polityka” to ani dobry film, ani szokująca wizja polskich polityków. Większość ukazanych w produkcji sytuacji z życia wziętych była znana opinii publicznej od lat i nikogo nie mogła przekonać do zmiany zdania przed kampanią wyborczą. Na razie negatywne opinie nie zaszkodziły jednak popularności filmu.
„Polityka” przywiodła do kin 930 tys. widzów w weekend otwarcia. Tylko „Kler” poradził sobie lepiej.
Produkcja Wojciecha Smarzowskiego poświęcona grzechom polskiego Kościoła katolickiego osiągnęła minimalnie lepszy wynik - 935 tys. odbiorców. Przy czym warto wspomnieć o przyspieszonej premierze „Polityki”. Wbrew początkowym zapowiedziom film ostatecznie wyszedł 4 września, a więc miał aż pięć dni na zebranie takiej liczby widzów. Być może powodem przeniesienia była właśnie chęć pobicia „Kleru” i możliwość obwołania się rekordzistą polskiego box office. Jeżeli tak, to zabrakło niewiele do zrealizowania tego pomysłu.
„Polityka” i „Kler” to zresztą filmy, które aż proszą się o wzajemne porównania. Obie produkcje podjęły ważne społecznie tematy i miały ambicję wzbudzenia zmiany myślenia w polskim narodzie. A jednocześnie zarówno dzieło Smarzowskiego, jak i obraz Vegi dobrze pokazują, dlaczego polska satyra polityczna jest od lat w głębokim kryzysie.