REKLAMA

„Dorastanie” to tutaj słowo-klucz. Recenzujemy film „Polot”

Polskie kina w ostatnim czasie nie mogą narzekać na nadmiar produkcji bijących się o miejsce na ich salach. Nie oznacza to jednak, że żadne nowe tytuły nie trafiają do dystrybucji. Od dzisiaj w kinach jest dostępny choćby debiutancki film pełnometrażowy Michała Wnuka. Jak wypadł „Polot” z Maciejem Musiałowskim, Andrzejem Konopką i Izabelą Kuną w rolach głównych?

„Dorastanie” to tutaj słowo-klucz. Recenzujemy film „Polot”
REKLAMA
REKLAMA

Rodzime filmy to jeden z ostatnich elementów trzymających kina przy życiu w trakcie ograniczeń wywołanych przez pandemię koronawirusa. Nawet w tym jakże trudnym momencie zdarzają się sukcesy frekwencyjne, które pokazują, jak bardzo ludzie wciąż chcą oglądać nowości na dużym ekranie. W Polsce chodzi np. o „Pętlę” Patryka Vegi, a w duńskich kinach od pewnego czasu króluje „Na rauszu” z Madsem Mikkelsenem.

Czy „Polot” ma szansę na równie dobre wyniki? Wydaje się to mało prawdopodobne, bo mowa o pełnometrażowym debiucie ukazującym się w kinach niedługo po nałożeniu na nich jeszcze surowszych zasad bezpieczeństwa. Nie oznacza to bynajmniej, że podobnych filmów nie ma sensu ani powodu robić. Co więcej, produkcja w reżyserii Michała Wnuka wpisuje się w widoczny od kilku lat i nadal modny trend zwiększonego zainteresowania życiem i problemami młodych ludzi.

„Dorastanie” to tutaj słowo-klucz. Michał Wnuk wydaje się zainteresowany wszystkim, co młodzi muszą utracić, stając się dorosłymi.

Głównym bohaterem „Polotu” jest Karol Tomporowski, utalentowany inżynier zajmujący się lotnictwem i snujący wielkie plany na przyszłość. Jego życiowa sytuacja zmienia się jednak nagle, gdy w wypadku lotniczym umiera jego ojciec. Postawiony przed narastającymi problemami finansowymi i bolesną prawdą o swojej rodzinie postanawia opracować i skonstruować innowacyjny sterowiec. Do pomocy przy projekcie Karol zatrudnia dwóch najlepszych przyjaciół, ale wtedy rodzi się pytanie: kto sfinansuje całą inicjatywę?

Kolejne decyzje podejmowane przez bohaterów zdecydują o ich wspólnym losie oraz powstaniu innowacyjnego wynalazku. „Polot” podejmuje takie tematy jak chciwość, kapitalizm, pierwsza miłość, wierność domu rodzinnemu i przekonaniom oraz cynizm dorosłości. A wszystko zostaje to oczywiście dodatkowo podlane sosem z młodzieńczych hormonów i ambicji. Nie ma przy tym żadnych wątpliwości, kto w tym układzie gra pierwsze skrzypce. Zdecydowanie protagonistą jest tu Karol Tomporowski (w tej roli Maciej Musiałowski), który z każdą kolejną minutą filmu coraz bardziej przysłania pozostałych bohaterów.

Wydaje się zresztą, że następuje to ze szkodą dla całego filmu. Nie chodzi nawet o to, że Karol nie jest ciekawym bohaterem. Musiałowski z dużą wprawą wciela się w młodego chłopaka, targanego sprzecznościami, poczuciem winy i chorobliwą ambicją. „Polot” jest jednak stosunkowo krótką produkcją jak na dzisiejsze standardy (trwa 90 minut), a na stopniowym porzuceniu pobocznych bohaterów cierpi wiarygodność ich relacji z głównym bohaterem.

Poszczególne zwroty akcji i konflikty nie mają czasu dojrzeć. Dlatego przeważnie wypadają dosyć melodramatycznie.

Można to powiedzieć przede wszystkim na temat wątku miłości Karola i Justyny (Pola Błasik), który zaczyna się błyskawicznie i równie szybko rodzą się w nim problemy. Widać tu wyraźnie chęć pokazania toksyczności relacji między dwojgiem młodych bohaterów, ale z racji pośpiechu i pewnej scenariuszowej (lub ewentualnie montażowej) nieumiejętności cała sytuacja wydaje się nielogiczna i w gruncie rzeczy okropnie melodramatyczna. A raczej nie takie było zamierzenie twórców. Zostaje przy tym w finałowych minutach dodatkowo pogmatwana za pomocą dosyć przewidywalnej fabularnej zwrotki zmierzającej w stronę happy endu.

polot film class="wp-image-455143"
Foto: Polot/Jarosław Sosiński/NEXT FILM

Problemy w środkowym akcie filmu i zbyt pospieszny finał niestety ostatecznie przyćmiewają kawał dobrego kina o dorastaniu, jakim „Polot” z pewnością mógł być.

Również dlatego, że osoby zajmujące się castingiem wykonały przy filmie Michała Wnuka kawał dobrej roboty, a w obsadzie kryją się olbrzymie pokłady aktorskiego talentu. Andrzej Konopka i Izabela Kuna to weterani branży, których nikomu nie trzeba przedstawiać. A Maciej Musiałowski i Tomasz Włosok pokazali w ostatnich miesiącach (odpowiednio przy okazji filmach „Sala samobójców. Hejter” i „Jak zostałem gangsterem. Historia prawdziwa”), że stać ich na naprawdę fenomenalne role. Tutaj każda z wymienionych osób również gra jak najbardziej poprawnie, ale poza Musiałowskim mało kto dostaje wystarczająco dużo czasu na pokazanie choćby fragmentu swoich umiejętności.

Wszystkie powyższe problemy warto natomiast przyjmować ze świadomością, iż mówimy o pełnometrażowym debiucie Michała Wnuka. Nie jest bynajmniej tak, że „Polot” nie ma nic interesującego do przekazania czy pokazania. W jakimś sensie to właśnie kryjąca się w pojedynczych scenach obietnica lepszego filmu najbardziej ciąży dziełu urodzonego w 1980 roku reżysera. Ale każdy pierwszy lot w chmury kończy się sukcesem. Dobrze rozumie to zresztą bohater „Polotu”, choć często brakuje mu cierpliwości, by dokładnie tę myśl przetworzyć. Karol na pewno może nas za to nauczyć nieustępliwości i ważne, żeby Michał Wnuk również jej nie zatracił.

REKLAMA

Polot” jest od dzisiaj dostępny w wybranych kinach.

*Autorem zdjęcia tytułowego jest Jarosław Sosiński/NEXT FILM.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA