Twórcy filmu „Polowanie” chcieli za jednym zamachem dać widzom dużo kontrowersyjnej przemocy i fruwających flaków, a z drugiej zmierzyć się z satyrą polityczną i społeczną co najmniej na miarę „Uciekaj”. Niestety efekt jest poniżej oczekiwań.
OCENA
Fabularny punkt wyjścia filmu „Polowanie” jest boleśnie prosty. Grupka dwunastu obcych i niepowiązanych ze sobą ludzi budzi się nagle w tajemniczym lesie, po to tylko by szybko zorientować się, że stali się zwierzyną, na którą polują niezidentyfikowani myśliwi.
Pomysł więc jest to tyleż samo okrutny, średnio oryginalny i obrzydliwy, co intrygujący i mogący stanowić metaforę naszego życia w społeczeństwie. Ale nie tym razem.
To mogłoby się udać, gdyby tylko całość spinał lepszy scenariusz. Tymczasem pełno w nim kompletnie niepotrzebnych wycieczek i aluzji społeczno-politycznych, które są zwyczajnie w świecie fatalnie rozpisane. W „Polowaniu” źli i szaleni liberałowie chcą wybić ludzi z drugiej strony barykady. Zamiast jednak zjadliwej satyry dostajemy mizerny konflikt, opierający się na banalnych dialogach, które brzmią jakby pisała je osoba, która nigdy w życiu nie brała udziału w dyskusji na forach w internecie.
Chwilami można odnieść wrażenie, że „Polowanie” to film, który przetrwał jakoś w kapsule czasu, a oryginalnie powstał jeszcze przed pojawieniem się Twittera. Linia konfliktu jest zwyczajnie prostacka i nawet nie tyle ośmiesza zarówno prawicę i lewicę, co nieumiejętnie, a wręcz żenująco, się z niech podśmiechuje z urokiem wstawionego wujka na weekendowym grillu.
A szkoda, bo bez tego niepotrzebnego naddatku „Polowanie” mogłoby być w miarę porządnym seansem, oczywiście głównie dla miłośników niezbyt wyszukanych horrorów gore.
Syropu o konsystencji dżemu wiśniowego tu bowiem nie brakuje. Jest też parę niezłych zwrotów akcji, a konkretniej nieoczekiwanych śmierci poszczególnych postaci. Tak więc gdyby oddzielić te dwie sfery od siebie i tą pierwszą wyrzucić kompletnie, to byłby z tego znośny średniak dla smakoszy ekstremalnego kina, którzy mogliby mieć na nim niezłą zabawę.
A tak dostaliśmy kilka poziomów niższą kompletnie nieudaną satyrę, z Betty Giplin w roli głównej, która w co drugiej scenie ma jakiś ewidentny skurcz szczęki, bo serwuje widzom przedziwne grymasy.
Jeśli więc oczekujecie po „Polowaniu” nieskrępowanej i bezpretensjonalnej krwawej zabawy to nie ten adres. Jeśli szukacie zjadliwej i inteligentnej rozrywkowej satyry, to też nie tędy droga. W ogóle zastanawiam się czy w obecnej sytuacji nasilenia konfliktu między prawą a lewą stroną polityczną tego typu filmy jak „Polowanie” są komukolwiek do czegokolwiek potrzebne.