Właśnie †ak powinien wyglądać Preacher. On the Road to fantastyczne otwarcie 2. sezonu
Preacher, czyli po naszemu Kaznodzieja, powrócił z 2. sezonem. Pokochałem go całym sercem i szkoda, że ten serial się w ten sposób nie rozpoczął. On the road to blisko godzina świetnej rozrywki, której znacznie bliżej do komiksowego oryginału.
OCENA
Wydawany przez DC Vertigo w latach 90. komiks Kaznodzieja ma ogromną rzeszę fanów. Nic w tym dziwnego: opowieść o obdarzonym niezwykłym darem duchownym, który w towarzystwie swojej ukochanej i przyjaciela-wampira wyrusza w podróż po Stanach Zjednoczonych, by odszukać Boga, wciąga od pierwszej strony.
Pierwszy sezon serialu Preacher niestety nieco mnie rozczarował, zwłaszcza jeśli porównać go z materiałem źródłowym.
Sam motyw zaciekawił mnie jednak na tyle, że nadrobiłem kilkadziesiąt komiksów, w tym wszystkie wydania specjalne, na których bazuje produkcja AMC. Dołączyłem tym samym do fanów Preachera i byłem niezbyt zadowolony ze sposobu, w jaki sposób twórcy serialu podeszli do tej historii. Komiks opowiadał o podróży, a tu przez 10 odcinków nie ruszyliśmy się z miejsca!
Cała pierwsza seria skupiła się na przedstawieniu nam tytułowego bohatera i jego dwójki kompanów. Dominic Cooper jako Jesse Custer wypadł nieźle, Joseph Gilgun portretujący irlandzkiego wampira jest wręcz stworzony do tej roli, a Ruth Negga wcielająca się w Tulip, to po raz kolejny wspaniała kreacja.
Problem w tym, że opowieść o tym, jak Custer zyskał dar nakłaniania ludzi, by spełniali jego wolę, spokojnie można było zmieścić w jednym odcinku. Jeśli kolejne 45 minut poświęcono by na przedstawienie pozostałej dwójki bohaterów, to epizod otwierający drugi sezon mógł być emitowany jako 3. w ogóle - przecież i tak na koniec sezonu ucięto wszystkie inne wątki w efektownym wybuchu.
Widzowie od razu dostaliby to, co w Kaznodziei najlepsze. Road trip!
Wiele byśmy stracili, jeśli Preacher zostałby rok temu skasowany. Drugi sezon to nowe rozdanie, a podczas seansu miałem cały czas uśmiech od ucha do ucha. W poprzednim sezonie Kaznodzieja dowiedział się, że Bóg opuścił Niebiosa w niewyjaśnionych okolicznościach. Teraz zaczynamy śledzić przygody trójki bohaterów dokładnie tam, gdzie powinniśmy od samego początku - Jesse, Cassidy i Tulip ruszają w podróż tropem Boga.
Już pierwsza scena na opustoszałej drodze po środku pustyni nadała niepodrabialny klimat. Jesse i spółka jadą z bardzo ważną misją i słuchają radia - tak po prostu. W pewnym momencie na wideo został nałożony filtr, który stylizował otwarcie 2. sezonu serialu Preacher na produkcję z lat 90. wydaną na kasecie VHS i odtwarzaną na kineskopowym telewizorze.
Często nowoczesne seriale są w ten sposób przerabiane. Na poważne produkcje nakładany jest podobny filtr i są montowane niczym sit-com. Preacher w odcinku On the road wychodzi przed szereg. Zamiast czekać na fanów, którzy przerobią serial na taką modłę, zrobili to samemu - świetny pomysł.
Już chwilę później pojawia się zaś ten wielki zły, czyli niesławny Saint of Killers.
Święty zabójców, który wyruszył tropem Custera, by odebrać mu Genesis, idzie miarowym krokiem za podróżującymi autem bohaterami. Nie baczy na to, kto stanie mu na drodze. Osoby, które miały nieszczęście natknąć się na Kaznodzieję i jego kompanów boleśnie się o tym przekonują.
Preacher już po pierwszym kwadransie uraczył nas świetną sceną akcji, która zakończyła się ogromnym pożarem i ucieczką z piskiem opon, podczas gdy z baku wystawało coś, co do niego zdecydowanie nie pasuje. On the road momentami było po prostu obleśne, ale te elementy idealnie komponują się z formą serialu.
Nie mam wątpliwości, że kolejne przygody Custera, Cassidy'ego i Tulip będę teraz śledził ze znacznie większym entuzjazmem, niż rok temu.
Tak charakterystycznych i charyzmatycznych bohaterów po prostu nie da się nie lubić. Grają przerysowane postaci rodem z komiksów, ale aktorom udaje się nie przekroczyć granicy pomiędzy udaną adaptacją, a festiwalem żenady. Chemię pomiędzy nimi po prostu czuć w powietrzu i już mi serce krwawi na myśl o tym, że sprawy się skomplikują.
Cieszy natomiast, że serialowy Preacher nie trzyma się sztywno fabuły przedstawionej w komiksie, a jedynie luźno na niej bazuje. Nieco jednak mnie boli, że serial osadzono w czasach współczesnych. Ameryka lat 90. w komisie miała chyba nieco więcej uroku, aczkolwiek obecność smartfonów daje historii nieco świeżości.
Niezmiernie się też ucieszyłem, że serwis Amazon Prime Video dał mi powód, by nie anulować abonamentu po wyemitowaniu Amerykańskich bogów, a widzowie z Polski mogą oglądać 2. sezon serialu Preacher właśnie na tej platformie. Jeśli nie widzieliście jeszcze 1. serii, to tam możecie ją nadrobić, co serdecznie polecam.