REKLAMA

"Prokurator" to przyzwoity średniak, który zasługuje na drugi sezon - recenzja sPlay

"Prokurator", serial, do którego scenariusz napisali bracia Zygmunt oraz Wojciech Miłoszewscy, ma swoje lepsze i gorsze momenty. Bywa przewidywalny i drętwy, choć potrafi też zaskoczyć, wciągnąć i zainteresować widza. Nie jest to najlepsza polska telewizyjna produkcja ostatnich lat, ale będę rozczarowany, jeśli nie otrzyma zamówienia na drugi sezon. 

Prokurator to przyzwoity średniak, który zasługuje na drugi sezon - recenzja sPlay
REKLAMA
REKLAMA

"Pitbull", "Paradoks", "Wataha", pierwszy sezon "Oficera", "Czas honoru", może jeszcze "Odwróceni" - tak z grubsza wygląda moja czołówka polskich seriali, wyprodukowanych w ostatnim dziesięcioleciu. "Prokurator" się do niej nie łapie - choć mógłby, gdyby inaczej rozłożono w nim proporcje - co jednak nie zmienia faktu, że podczas seansu kolejnych odcinków na ogół bawiłem się nieźle.

prokurator 1

Zacznę może od tego, co mi się w "Prokuratorze" nie podobało.

Przede wszystkim fakt, że jest to typowy procedural - mam już serdecznie dość tej ogranej do bólu formuły, tym bardziej, że w tym wypadku jest ona w stu procentach klasyczna i nie ma tu żadnych prób zabaw z konwencją. Doskwiera również fakt, iż część spraw - między innymi te z odcinka szóstego (agencja reklamowa) i siódmego (śmierć podczas spektaklu teatru telewizji) - jest mocno przewidywalna i raczej szybko można się domyśleć ich finału. Osobiście bardzo żałuję także, że wątkowi syna prokuratora Procha i całej związanej z nim intrydze poświęcono w sumie tak niewiele miejsca. Chętnie odwróciłbym te proporcje, by stał się on najważniejszym, przewodnim i najbardziej wyeksponowanym motywem, a prowadzone przez Procha i Kielaka śledztwa zeszły na dalszy plan.

To oczywiście odczucia czysto subiektywne, z którymi nikt nie musi się zgadzać. Do bardziej obiektywnych wad "Prokuratora" zaliczyłbym: momentami dość kiepskie aktorstwo, szczególnie wśród aktorów drugoplanowych , czasem nieco zbyt leniwą akcję i nieudane niekiedy dialogi, które mają być błyskotliwe, a wypadają raczej drętwo.

Tych niedostatków czy mankamentów jest zatem dość sporo, jednak mimo wszystko jestem zdania, że zalety biorą nad nimi górę.

Większość odcinków poprowadzona jest bowiem umiejętnie i zajmująco, zaprezentowane w nich kryminalne zagadki są intrygujące, zaś rozwiązania nieraz okazują się zaskakujące. Ciekawie skonstruowana jest postać prokuratora Kazimierza Procha - to bohater niejednoznaczny, charakterystyczny, mający swoje obsesje, przyzwyczajenia i tajemnice. Nieźle prezentują się też aktorzy, którzy wcieli się w parę głównych bohaterów - Jacek Koman i Wojciech Zieliński. Bardzo podoba mi się także wspomniany wcześniej wątek syna Procha, który jest przemyślany i intrygujący niemal do ostatnich chwil finałowego odcinka. Dobra wrażenie robi również efektowna ścieżka dźwiękowa.

prokurator na noże

Fanom twórczości Zygmunta Miłoszewskiego do gustu przypadną zapewne autoironiczne wstawki, odwołujące się między innymi do "Bezcennego" i ekranizacji "Ziarna prawdy".

REKLAMA

"Prokurator" to niezobowiązujący, przyzwoity serial, który zasadniczo dobrze się ogląda i który - tu zgadzam się z moją redakcyjną koleżanką, Joanną - idealnie nada się na leniwy wieczór, gdy nie mamy ochoty na nic ambitniejszego. A takie też są potrzebne, dlatego liczę, że Miłoszewskim uda się wynegocjować z TVP zamówienie drugiego sezonu.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA