Przebudzenie Mocy – jestem jednym z niewielu, który ma wiele do zarzucenia nowym Gwiezdnym Wojnom
Obserwując reakcje i gorące komentarze pośród moich znajomych, Gwiezdne wojny: Epizod VII – Przebudzenie Mocy jawi się jako wielki hit i godna kontynuacja kosmicznej sagi. Nie przeczę, na filmie bawiłem się bardzo dobrze, ale wiele, naprawdę wiele rzeczy w ogóle nie przypadło mi do gustu.
UWAGA - TEKST PRZEZNACZONY JEDYNIE DLA OSÓB, KTÓRE WIDZIAŁY JUŻ GWIEZDNE WOJNY: PRZEBUDZENIE MOCY
Widząc, ile w sieci jest pochwalnych tekstów na temat nowych Gwiezdnych wojen, postanowiłem pójść pod prąd i stworzyć listę elementów, które mnie rozczarowały, zdziwiły i których nie byłem w stanie zrozumieć. Być może wy będziecie mogli wytłumaczyć mi kilka wątków, albo dodać kolejne punkty do wyliczanki potknięć i niedoróbek:
1. Najsłabsza muzyka w całej sadze. Przebudzenie Mocy przejdzie do historii Gwiezdnych wojen jako epizod, który posiada najgorszą ścieżkę dźwiękową. Jestem o tym przekonany. W filmie zabrakło chociaż jednego wyrazistego, niepowtarzalnego kawałka. Na tym polu nawet części od I do III wyprzedzają The Force Awakens o kilka długości.
Przypomnijcie sobie niesamowite Duel of the Fates z rozczarowującego Mrocznego Widma. Włącznie sobie niezwykle klimatyczne, romantyczne Across the Stars z Ataku Klonów. Co dopiero wspominać Battle of the Heroes oraz Anakin vs Obi-Wan z Zemsty Sithów. Wszystko to niesamowite utwory, posiadające własny charakter i pazur. Podobnych kawałków w VII epizodzie po prostu nie ma.
2. Nowa Republika. CO – TO – BYŁO?! Scenarzyści filmu obrócili polityczną otoczkę w żart. Producenci całkowicie po macoszemu potraktowali te 30 lat, jakie minęły od wybuchu drugiej Gwiazdy Śmierci. Jest Ruch Oporu, jest Pierwszy Porządek oraz jest neutralna Republika – zaraz, co? Czy to nie Leia Organa była symbolem pozostałości po Republice? Czy to nie Republikę mieli w planach przywrócić Rebelianci?
Nowa Republika okazała się neutralnym bytem, który po cichu wspierał Ruch Oporu. Nie rozumiem, jak do tego doszło. W imię jakiej polityki siła z własną flotą decyduje się na neutralność, mając za sąsiada taką siłę, jak Pierwszy Porządek? Weźmy pod uwagę, że First Order działa jak typowy agresor – dokonuje desantu na neutralne planety, niszczy zamieszkałe tereny i dokonuje grupowych egzekucji.
Pierwszy Porządek jest siłą, która w swoich działaniach nie uwzględnia prawa do neutralności. Dlaczego Republika nie reaguje na tego typu formację militarną, a walczy z nimi Ruch Oporu, bez wyraźnej formalnej organizacji, z Leią na czele? Nie rozumiem tego. Od neutralności Nowej Republiki gorszy wydaje mi się jedynie… jej koniec.
Twórcy The Force Awakens pokazują Republikę przez około 5 sekund, po czym planeta-stolica tego bytu politycznego zostaje zniszczona. Trzy wspaniałe filmy. Niesamowite przygody Lei, Hana i Luke’a. Wszystko to zniweczone w ciągu kilkunastu sekund, w czasie których czerwony promień od tak niszczy kilka planet na raz. Będąc w kinie, przecierałem oczy ze zdumienia.
3. Gwiazda Śmierci III. Imperium zostało pokonane. Jego pozostałości formują Pierwszy Porządek, kultywując tradycje wprowadzone przez Palpatine’a. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie rozległe środki, jakimi dysponuje ta formacja. Zbudowanie stacji bojowej, która jest 3-krotnie większa od Gwiazdy Śmierci, bez żadnej wiedzy neutralnej Republiki oraz bojowo nastawionego Ruchu Oporu – coś mi tutaj zgrzyta.
To tak, jak gdyby pokonani naziści przegrupowali się w Argentynie i w Meksyku, po czym zaatakowali z dwukrotnie większą armią. Coś tutaj po prostu nie trzyma się kupy. Skąd środki na tak kosztowną, czasochłonną inwestycję, jak stacja Starkiller? Skąd technologia przetwarzania słonecznej energii? Bardzo to wszystko naciągane. Mieliśmy dostać galaktykę zniszczoną i zmęczoną wieloletnią wojną. Zamiast tego zobaczyłem Imperium w kondycji lepszej niż kiedykolwiek wcześniej.
4. Zdejmujemy osłony! Historia zatoczyła koło. Bohaterowie Republiki Rebeliantów Ruchu Oporu po raz kolejny musieli zniszczyć gigantyczną stację bojową. Znowu dokonał tego pilot X-Winga, zaraz po tym, jak placówka straciła osłony. O ile jednak w Powrocie Jedi przejmowanie bunkra na Endorze miało sens, ręce i nogi, tak zdejmowanie osłonę przez Finna woła o pomstę do nieba.
Gigantyczna placówka. Maszyna zdolna do niszczenia całych światów. Wystarczy jednak siąść do pierwszego, lepszego komputera, postukać palcami i klawiaturę i proszę, gotowe. Wzięta za zakładnika Kapitan Phasma zdejmuje osłony, po czym odgraża się bohaterom, że nie ujdzie im to płazem. Serio?
Równie zabawna jest kolejna wada konstrukcyjna, która pozwala na łatwe zniszczenie całej bazy. Wystarczy rozwalić pokrywę, wlecieć do środka, strzelić w wystające elementy – w 1977 wszystko to wydawało się o wiele bardziej emocjonujące. J. J. Abrams powielający schemat stara się mrugać do starszych fanów, ale w tym konkretnym przypadku to po prostu nie wychodzi. Za tanio, zbyt naciąganie. O braku barierek na kładce, na której spotyka się Kylo Ren z Hanem Solo, nawet nie wspominam...
5. Kapitan Phasma. Świetnie wyglądająca kapitan szturmowców miała w Przebudzeniu Mocy rolę mniej znaczącą, niż część stormtrooperów. Już anonimowy Daniel Craig w stroju szturmowca pilnującego pojmaną Rey dostał więcej czasu na ekranie. Nie jestem w stanie napisać absolutnie niczego o Phaśmie. Spodziewałem się roli na miarę kolejnego Fetta. Niesamowitego żołnierza, który braki w Mocy nadrabia świetnym przeszkoleniem i wszechstronnymi umiejętnościami.
Dostałem kogoś, kogo równie dobrze mogłoby w filmie nie być. Finn i Han zamiast Phasmy mogliby przesłuchiwać Hoksa albo jakiegokolwiek innego oficera. No ale cóż, figurki z chromowanym szturmowcem same się przecież nie sprzedadzą. Może jestem w mniejszości, ale uważam, że trzeba mieć coś więcej, niż tylko świetnie wyglądający kostium, aby wprowadzać kolejnego bohatera do tak ważnego filmu.
6. R2 „śpiąca królewna” D2. Droid BB8 ukradł kultowemu R2D2 całe show. Nie mam nic przeciwko. Kulista maszyna naprawdę wypadła naprawdę dobrze. 2D2 stał przez ten czas w cieniu, skrywając niezwykle ważną tajemnicę - niemal kompletną mapę położenia Luke’a Skywalkera. Niestety, droid przełączył się w stan hibernacji i żadna siła we wszechświecie nie była w stanie wydobyć z niego informacji o lokalizacji mistrza Jedi.
Wtem, zupełnie bez powodu, R2D2 wraca do świata żywych. Niestety, dopiero po tym, jak cała Republika wybuchła, a Han Solo został zamordowany. Dlaczego droid nie mógł wyjawić swoim towarzyszom lokacji Luke’a wcześniej? Dlaczego włączył się dopiero na moment przed napisami końcowymi? Nie mam bladego pojęcia, ale wyszło to bardzo, bardzo tanio.
Być może Luke wyczuł śmierć Hana. Być może zobaczył czerwoną smugę na niebie. Być może w jakiś sposób poczuł, że jego stary miecz świetlny natrafił na nowego właściciela. Skywalker manualnie obudził wtedy R2D2, zdradzając swoją lokalizację. Jeżeli tak było… to również nie ma sensu. Dlaczego dopiero teraz? Dlaczego czekał na gości, zamiast samemu skierować się do Ruchu Oporu? Pytania, pytania, pytania.
7. Miecz świetlny Luke’a. Największe pójście na łatwiznę całego Przebudzenia Mocy. Skywalker stracił swoją broń podczas starcia z Vaderem w Imperium Kontratakuje. Jak miecz świetlny trafił w ręce Maz Kanaty? Spodziewałem się, że dostanę odpowiedz na to pytanie. Niestety, jedna z najciekawszych kwestii została pominięta lekceważącym „nie mam teraz czasu o tym opowiadać”.
Tak się po prostu nie robi. Miecz Luke’a to jeden z elementów, wokół którego budowane były pierwsze teaser trailery. Scenarzyści poszli na ogromną łatwiznę i powiązali wątki na zasadzie „jakoś to będzie”, albo jeszcze gorzej – ktoś opowie to za nas, w książkach i komiksach. Wyjątkowa niedbałość, jak na film takiego kalibru.