REKLAMA

Unia Europejska ma dość płacenia za betonozę. W Polsce miarka się przebrała

Unia Europejska mówi dość betonozie. Samorządowcy "rewitalizują" Polskę zastępując zieleń betonem, a Polacy coraz częściej narzekają na swoje miasta, w których tragiczne skutki wycinek drzew są i będą coraz bardziej odczuwalne. Koniec z tym - UE nie zamierza ignorować tego problemu i zapowiada odcięcie dofinansowania tego typu projektów.

rewitalizacja polskie miasta betonoza
REKLAMA

Dołącz do Amazon Prime z tego linku, skorzystaj z promocji (30 dni za darmo) i kupuj taniej podczas pierwszego Amazon Prime Day w Polsce.

Rynki polskich miast toną w szarości betonu i kostki brukowej, zieleń znika, a samorządowcy ignorują sprzeciwy mieszkańców. Z nieskrywaną radością mogę już napisać: koniec z tym. Dyrekcja generalna Komisji Europejskiej (odpowiadająca za politykę Unii Europejskiej dotyczącą miast i regionów) odniosła się do twitta Wojciecha Kości, który spróbował zwrócić uwagę na ten coraz większy w Polsce problem. Odpowiedź nadeszła, a my możemy już otwierać szampana:

REKLAMA

W sieci grzmi od narzekań polskich internautów na swoje miasta. Samorządowcy rewitalizują Polskę zastępując zieleń betonem - tragiczne skutki podobnych decyzji są odczuwalne zwłaszcza w czasie fali upałów, a będzie coraz gorzejj. W social mediach pojawiają się kolejne przerażające zdjęcia, Polacy protestują, a samorządy mają to gdzieś.

Leżajsk, Białystok, Łęczna, Zakliczyn i inne miasta - wkrótce m.in. Cieszyn - padły ofiarą samorządowców, którzy z nieprawdopodobnym uporem "rewitalizują" kolejne polskie rynki, zalewając je betonem. Roślinność i zapewniające schronienie przed słońcem drzewa ustępują miejsca betonowym placom, z których przed udarem uciec będzie można jedynie pod parasol w knajpie - choć w gruncie rzeczy łatwiej po prostu omijać je szerokim łukiem. Z pewnością kojarzycie materiały apelujących o rozsądek aktywistów, którzy wrzucają do sieci nagrania smażonych na ulicy jajek - rok temu nastolatek z Krzeszowic, Kacper Ropka, położył patelnię na gorącej marmurowej płycie rynku i przyrządził sobie jajecznicę. W tym roku Tomasz Dzionek, radny z Gniezna, zrobił to samo (jajecznica ścięła się w kilkanaście minut), nazywając rynek tego miasta symbolem polskiej betonozy.

Sprawa wydaje się jeszcze poważniejsza, gdy weźmiemy pod uwagę widoczne jak na dłoni zmiany klimatu i fakt, że w ciągu najbliższych trzydziestu lat maksymalna temperatura upalnych miesięcy w naszym kraju wzrośnie o 6,6 st. C. Specjaliści biją na alarm, mieszkańcy się sprzeciwiają, a władze z dumą wcielają w życie kolejne szeroko krytykowane projekty, w których lokale usługowe i betonoza grają pierwsze skrzypce, a dające cień, obniżające temperaturę, oczyszczające powietrze i produkujące tlen drzewa idą w odstawkę. Zupełnie jakby komuś zależało na przyśpieszeniu i zmaksymalizowaniu męczarni, jakie nas czekają - bo czekają. Kolejnym zagrożeniem jest zwiększone ryzyko tzw. powodzi błyskawicznej.

Zieleń kontra betonoza: Polacy wściekli na mordercze rewitalizacje

W sieci pojawiają się kolejne wpisy, nagrania i zdjęcia wściekłych mieszkańców. Uwagę internautów przykuł zwłaszcza wątek na Twitterze, którego autorem jest Daniel Rząsa. Odniósł się on konkretnie do przypadku Leżajska, pokazując fotografie "przed i po" i podkreślając, że mimo zapewnień walki z betonozą, które wygłaszała ówczesna wiceminister kultury i generalna dyrektorka zabytków Magdalena Gawin, nic się nie zmieniło. W Polsce z rynków wciąż wycina się zieleń kosztem szarości.

Szarości, która uniemożliwia funkcjonowanie latem i utrudnia zimą.

Oczywiście, to nie tak, że wszystkie głowy polskich miast pozbawione są rozsądku i grama refleksji. Zadowoleni są na przykład mieszkańcy Włodawy - tamtejszy Rynek wzbogacono o dwie nawiązujące do trzech kultur fontanny, kameralny amfiteatr i 1600 mkw terenów zielonych z nasadzeniami drzew i krzewów oraz ławkami. Mieszkańcy Włodawy w 2019 zatrzymali betonozę w swoim centrum - obrońcom udało się powstrzymać projekt "rewitalizacji", według którego z tamtejszego Czworoboku miały zniknąć prawie wszystkie drzewa i większość zieleni. Niestety, uparci obrońcy betonowych inwestycji najczęściej pozostają niewzruszeni.


Dość trudno wyjaśnić przyczyny ciągłego podejmowania podobnych decyzji - abstrahując już od tego, że pieniądze publiczne powinny służyć dobru publicznemu, a w takich przypadkach raczej mu zagrażają. Ja widzę to tak: stara szkoła estetyki (szaro, równo, klockowato), brak edukacji ekologicznej i klimatycznej, niechęć do pielęgnacji zieleni, brak szacunku do przyrody i chęć "zapisania się na kartach historii", czyli "rewitalizacje" za wyssane z UE fundusze, byle jak - byle tylko coś po sobie pozostawić. A do tego - co gorsza - ignorowanie głosów mieszkańców swojego własnego miasta. I jest jak jest.

REKLAMA

Publikacja zawiera linki afiliacyjne Grupy Spider's Web.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA