REKLAMA

"Rycerz Siedmiu Królestw" - w oczekiwaniu na "Wichry Zimy"

George R.R. Martin nie słynie raczej z szybkiego tempa pisania kolejnych tomów Sagi Pieśni Lodu i Ognia. Na zadane jakiś czas temu pytanie ile trzeba będzie jeszcze czekać na najnowszą, szóstą część, zatytułowaną Winds of Winter ("Wichry Zimy") odpowiedział po prostu: "długo". Wywieranie presji na autorze nie jest jednak zbyt dobrym pomysłem, ponieważ ten niekrótki czas oczekiwania przekłada się na wysoką jakość jego książek.Poza tym, ponoć za każdym razem, gdy Martin słyszy pytanie "kiedy", jeden Stark ginie. 

„Rycerz Siedmiu Królestw” – w oczekiwaniu na „Wichry Zimy”
REKLAMA

Cóż więc robić, jeśli podobnie jak ja, zostaliście absolutnie pochłonięci przez wykreowany przez niego świat i każdy dzień bez ulubionych bohaterów jest prawdziwą męką? Możecie oczywiście przeczytać wszystkie dotychczas wydane tomy po raz kolejny, ale po pierwsze to jednak nie to samo, a po drugie - zakładam, że macie to już za sobą. Na szczęście pojawiła się alternatywa. Niedawno bowiem, ukazał się zbiór opowiadań "Rycerz Siedmiu Królestw", których akcja rozgrywa się w Westeros, mniej więcej 100 lat przed wydarzeniami z "Gry o Tron".

REKLAMA
rycerz siedmiu królestw – okładka

Ich bohaterami są młody wędrowny rycerz - Dunk, znany również jako Ser Duncan Wysoki, oraz jego giermek - Jajo. To postaci, których nie da się nie polubić. Ten pierwszy, choć niezbyt lotny, to wyjątkowo poczciwy i honorowy człowiek, kierujący się w życiu rycerskim kodeksem i radami, które przekazał mu jego mistrz. Ten drugi to młody chłopiec, obdarzony niewyparzonym językiem i wyjątkową jak na swój wiek inteligencją, za którym stoi pewna tajemnica, której - choć wyjaśnia się dość szybko - nie zamierzam tutaj zdradzać. Przed oboma rysuje się świetlana przyszłość, czego dowiedzieć można się już z noty od wydawcy, zamieszczonej na odwrocie okładki.

Pierwsze opowiadanie - "Wędrowny Rycerz" - pierwotnie zostało opublikowane w 1998 roku. Przedstawia początki kariery Dunka jako rycerza, który próbuje się odnaleźć w świecie po śmierci swojego mistrza. Marzy mu się chwała i podziw ze strony innych wojowników, postanawia więc spróbować swoich sił w turnieju. Cel ma prosty - w grę wchodzi tylko i wyłącznie zwycięstwo. Gdy na swej drodze spotyka łysego chłopca o imieniu Jajo, który pragnie zostać jego giermkiem, początkowo traktuje go z dystansem i nie przystaje na jego prośby. Jednak każdy rycerz potrzebuje giermka, ostatecznie więc ich losy łączą się. I to właśnie Jajo będzie tym, który spróbuje wyciągnąć Dunka z tarapatów, w które ten wpadnie przez swoją przyzwoitość i prostolinijność.

"Zaprzysiężony Miecz", druga nowelka ze zbioru, opowiada o dalszych losach dwójki bohaterów. Tym razem trafią w sam środek kompletnie nieistotnego z punktu widzenia wielkiej polityki, ale wyjątkowo ważkiego dla dwóch pomniejszych lenników konfliktu. Dunk nagle zostanie jedyną osobą, która jest w stanie podjąć mediację i załagodzić spór. Jednak wodzony za nos przez obie strony staje w obliczu dylematu: jakie działanie w tej sprawie będzie najbardziej właściwe i czy w tym wypadku właściwe znaczy również honorowe.

Ostatnie opowiadanie - "Tajemniczy Rycerz" - to historia o tym, jak Dunk ponownie chce spróbować swoich sił w turnieju i po raz kolejny wplątuje się w wielką kabałę. Okazuje się bowiem, że zaproszeni na ów turniej rycerze nie znaleźli się na nim przypadkiem, a tajemniczy i darzony zaskakującym szacunkiem wędrowny rycerz jest kimś więcej, niż mogłoby się początkowo wydawać.

"Rycerz Siedmiu Królestw", choć między publikacją pierwszego i ostatniego opowiadania upłynęło 12 lat, napisany jest bardzo równo i z właściwą dla Martina sprawnością. Nie brakuje więc znakomitych opisów, żywych dialogów i wartkiej akcji.

Hedge Knight

Tym, co po raz kolejny okazuje się najmocniejszą stroną tego autora, są oczywiście bohaterowie. Intrygujący, niejednoznaczni, niewyrzeźbieni z kryształu, budzący emocje - sympatię i niechęć, słowem: przekonujący. Prawdziwi.

REKLAMA

Nieszczególnie inteligentny Dunk, który zdaje się momentami nie mieć zadatków nie tylko na wielkiego rycerza, ale na rycerza w ogóle, mógłby być przecież wspaniałym wojownikiem w błyszczącej zbroi. Jajo - sprytnym giermkiem, który za sprawą dziecięcego uroku potrafi załatwić wiele spraw. Ale Martin nie lubi schematów i potrafi zbudować wiarygodnych bohaterów, przedstawiając ich z różnych perspektyw. Ten, kogo jeszcze przed chwilą nienawidziliśmy okazuje się jednak mieć trochę racji, a ten, który wzbudzał naszą sympatię nagle przestaje zasługiwać na pomnik.

"Rycerz Siedmiu Królestw" jest "lżejszy" niż pozostałe dzieła sagi Pieśni Lodu i Ognia. Wielka polityka, choć obecna, jest tylko tłem - tu głos mają maluczcy. To historia o ich ambicjach, tęsknotach, żalach i planach. Czyta się właściwie jednym tchem, a po przewróceniu ostatniej kartki pozostaje niedosyt, wynikający ze świadomości, że to już koniec. Że znów trzeba czekać na Winds of Winter, by przenieść się do tego cudownego świata, dobitnego dowodu talentu Georga R.R. Martina.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA