REKLAMA

Sąsiedzi z Piekła Rodem 1 & 2 [retro]

Dziś w telewizji PB-Tv odbędzie się premiera niepowtarzalnego i jedynego w swoim rodzaju reality show. Czy, tak jak statystyczny Polak, nie lubicie swojego sąsiada? Podbiera Wam owoce z ogródka, depcze Wasze z trudem wyhodowane pomidory, a może oblewa Was szlauchem, gdy spokojnie sączycie sobie piwko na leżaku? Oto nadchodzi dzień zemsty! Woody, niczym Jezus z Nazaretu, w imieniu Was wszystkich zemści się na ohydnym, starym, grubym śmierdzielu, a Wy to wszystko obejrzycie w relacji na żywo! Pamiętajcie - sobota, godzina 21:30, tylko w PB-Tv. Było dobrze? Co? Mamy wyciąć tego Jezusa?

Rozrywka Blog
REKLAMA

JoWood, wydając dwie części Sąsiadów z Piekła Rodem (ang. Neighbours from Hell), trafił w czuły punkt, również Polaków. Wszak kto nie chce, by na Kargulów spadły wszelkie plagi egipskie? Czasami wolimy sami być biedni, byle tylko inni gorzej mieli. Woody, zwyczajny i spokojny z pozoru człowiek, nie chce jednak przyjmować na klatę wszelkich złośliwości i humorów sąsiada. Postanawia urządzić przeciwko niemu osobistą krucjatę. Bez jakiegoś pragmatycznego powodu - po prostu ku uciesze widza.

REKLAMA

Umowy podpisane, kamery zamontowane, światła włączone, nos przypudrowany - można zaczynać show. Masło topnieje i śmietana się warzy na samą myśl o programie, który już niedługo, dosłownie za pół minuty, państwu zaprezentujemy. Normalnie spytałbym się naszego bohatera, jak się czuje i czy jest gotowy, ale jakoś nie mogę go dostrzec. No więc Woody wchodzi do... a nie, nie tak szybko - najpierw musi przejść krótkie szkolenie, dzięki któremu nauczy się najbardziej podstawowych z podstaw - poruszania się, skradania oraz, rzecz jasna, wywijania numerów. A sprawa jest nieskomplikowana, dzięki niezwykle prostemu interfejsowi. Za pomocą lewego przycisku myszy poruszamy się, zbieramy przedmioty i korzystamy z nich, zaś prawym wykonujemy te wszystkie czynności skradając się. Przydatne, gdy w pomieszczeniu znajduje się jeden z pupilów sąsiada - pies lub papuga. W kontynuacji zwierzaki znikają, więc znika też potrzeba korzystania z PPM. Za sąsiada jednak się nie zakradniemy, więc by uniknąć jego ciężkiej ręki, można skorzystać z szeregu kryjówek - szafy, łóżka, beczki czy nawet leżaka i gazety, udając zwyczajnego turystę. Wszak Sąsiedzi z Piekła Rodem 2: Na Wakacjach odbywa się podczas rejsu dookoła świata.

Ach tak, pojawił się już nasz drogi numerant. Ludzie, niech mnie ktoś ochłodzi! Woody spokojnym, wręcz egzaltowanym krokiem podchodzi do drzwi domu sąsiada. Otwiera je i wchodzi do środka. Zaczynamy zabawę! It's showtime! No i wchodzimy. Pierwsze, co rzuca nam się w oczy... nie to, że jest ciasno i "płasko" (keyword na dziś - 2D) - to rzuci się nam później. Wszystko jest zrobione z plasteliny - meble, ściany, drzwi, nawet sam sąsiad i Woody! Grafika jest prześmiewcza, zabawna i dodatkowo uwydatnia surrealizm sytuacji, których jesteśmy świadkami. Przykuwa uwagę mimo technicznych niedoskonałości. Szybko dostrzeżemy też małą ilość animacji - tak Woody, jak i jego ofiara, gdy wykonują jakieś czynności, my widzimy jedynie uproszczone animacje i słyszymy zazwyczaj standardowe, nic nie mówiące odgłosy. Nie sprawia to bynajmniej takiego przykrego wrażenia, jednak można odnieść wrażenie, że twórcy poszli na łatwiznę. Jeśli już o dźwięku wspomniałem - ni ziębi, ni grzeje. Wprawdzie okrzyki wydawane przez tłuściocha i salwy śmiechu, jakimi raczą nas widzowie po każdej udanej akcji, są zabawne, to już inne dźwięki nie zwracają raczej naszej uwagi. Podobnie jest z muzyką, która, można by rzec, zyskuje jakiś kształt dopiero w drugiej części - żywy, wakacyjny, wesoły. W pierwszej mało kto zwróci uwagę na delikatne, nieco jazzowe rytmy.

Wchodzimy, wchodzimy, ale co dalej? Jako że mury domostwa przekraczamy z pustymi kieszeniami, musimy się zaopatrzyć. W tym celu wędrujemy na jedno z dwóch pięter (plus parter) lub do piwnicy - wraz z każdym sezonem dochodzi kilka poziomów czy pojawia się jedno dodatkowe piętro. Tam po prostu zbieramy wszystko, co się nawinie i przez okno nie ucieknie. I konia z rzędem temu, który odgadnie, do czego przyda nam się worek szklanych kulek? No tak, macie mnie - nasz drogi sąsiad ma się na nich po prostu wy... wywinąć orła. Podobnie jest z innymi znajdźkami - możliwości ich zastosowania nasuwają się same i nie trzeba mieć mózgu MacGyvera, by wyciąć grubasowi numer. Sprawa komplikuje się dopiero w kontynuacji Sąsiadów - tam spotkamy różnorakie abstrakcyjne koncepcje, np. do odkręcenia tablicy przymocowanej śrubami nie użyjemy śrubokrętu tylko pilnika(!). Może Pirx, jako policjant z wieloletnim stażem, wpadłby bez problemu na ten pomysł, ale ja mam nawet problemy z otwarciem słoika. Ogólnie jednak rzecz biorąc zagadki (o ile można je tak nazwać) nie stanowią specjalnego wyzwania intelektualnego. Szkoda tylko, że poszczególne kawały powtarzają się i musimy je wykonywać na paru poziomach. Co ciekawe - w "dwójce" możemy powtarzać wcześniej wykonane na tym samym poziomie numery, wzbogacając je dodatkowo o nowe elementy. Skoro już śmierdziel ma się poślizgnąć i wpaść do basenu, czemu miałby być on wypełniony wodą?

REKLAMA

Nasze kamery rejestrują każdy ruch Woody'ego. Ale co to?! Zgasły wszystkie światłą w domu! Słychać odgłosy szamotaniny! Chwileczkę, ktoś wychodzi. To Woody, cały poturbowany! Sanitariusze pędzą mu na pomoc! Większy problem niż numery stanowi sama egzystencja sąsiada. Kursuje on po okolicy, wykonując cyklicznie te same ruchy i gdy tylko zobaczy naszego podopiecznego w jednym pomieszczeniu, spierze mu niezłe manto, zaś gdy zauważy nas któryś z jego zwierzaków, zaalarmuje tłuściocha. Jeszcze trudniej jest "na wakacjach" - tam bowiem sąsiada wspiera despotyczna mamuśka, która niestety widziała parę odcinków reality show z synalkiem w roli głównej. Na szczęście jednak tam spotkanie się z ich pięściami nie oznacza automatycznego końca gry, bo Woody ma trzy życia do wykorzystania.

No tak, i tutaj kariera naszego kawalarza dobiega końca. Pobyt w szpitalu pewnie nie wyjdzie mu na dobre. Może powinien pomyśleć o wakacjach? Ale czy kogoś ta gra naprawdę rozbawi? Prawdę mówiąc mam nadzieję, że nie. I choć widok sąsiada na łopatkach jest sam w sobie zabawny, to jakoś nie chciało mi się śmiać. Pomimo iż, przynajmniej moim zdaniem, mam prostackie poczucie humoru, to Woody nie doprowadził mnie do łez. Acz przyznam, że uśmiechałem się przez większość gry. Ale chyba ani razu Sąsiedzi nie potrafili wywołać u mnie reakcji histeryczno-rechotowo-podobnej. Pomijam też fakt, że nie było na to zbyt wiele czasu - wprawny gracz może ukończyć oba tytuły w jeden wieczór, odstawiając je na półkę. Można wprawdzie powrócić do nich po jakimś czasie, ale po co? Jest tyle gier wartych większej uwagi.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA