REKLAMA

Ściśle tajne

Przeciętny widz, gdy słyszy o gatunku "film szpiegowski", zapewne od razu wyobraża sobie masę niesamowitej akcji czy brawurowe pościgi, w których agenci wywiadów robią, co tylko mogą, aby budżet produkcji poszedł na efekty specjalne. Nie tym razem, moi drodzy. To, co zobaczycie teraz, jest niejako ukazaniem drugiej strony pracy tajnych służb.

Rozrywka Spidersweb
REKLAMA

Film "Ściśle tajne" został oparty na faktach i dotyczy on zdrady, jakiej dopuścił się jeden z kluczowych członków FBI sprzedając ważne dane Związkowi Radzieckiemu. W zorganizowanym pościgu to on sam dowodził grupą poszukującą sabotażysty. W końcu podwójna tożsamość agenta nie stanowiła już tajemnicy i postanowiono zebrać dowody obciążające Roberta Hanssena (granego świetnie przez Chrisa Coopera).

REKLAMA

Tu zarząd Biura stanął przed niemałym problemem - komu powierzyć trudne zadanie, polegające na znalezieniu informacji mówiących jasno o winie podejrzanego? Przed tą ciężką próbą stanął dopiero co awansowany, mający nadzieję na bycie agentem w przyszłości, ambitny pracownik - Eric O'Neill. Oficjalnie pracujący jako asystent Hanssena miał pozyskiwać ważne dane i meldować wszystko przełożonym. Tu rozpoczęło się jego podwójne życie. O całej sprawie ani słowem pisnąć nie mógł nawet żonie. Śledzony przez niego człowiek okazał się mieć bardzo złożoną osobowość. Z jednej strony tajemniczy, nieufny i perfekcyjny w każdym działaniu, z drugiej jednak chętnie zapraszał Erika i jego żonę do domu i rozmawiał z nimi o życiu prywatnym. Poganiany przez postawionych wyżej od siebie agentów, a jednocześnie z wątpliwościami co do słuszności swojej pracy, O'Neill uparcie i niestrudzenie brnie do przodu, aby pomimo wielu kłopotów, jakich przysparza mu Hanssen, wykonać poprawnie swoje zadanie.

Całość ma raczej formę dramatu niż kina akcji. Wszystko rozgrywa się niejako leniwie, czasami chyba aż nazbyt. Są pewne momenty, w których normalnie emocje byłyby wysokie, a widz z zapartym tchem ekscytowałby się przed ekranem, zastanawiając się nad powodzeniem zadania. Tu jednak wszelkie chwile niepewności zamiast zostać stworzone w sposób odpowiedni dla produkcji sensacyjnych, które zwiększają napięcie, jakoś nie budują klimatu i zwyczajnie po pewnym czasie nudzą. Mam tu na myśli zwłaszcza momenty, gdzie np. Eric grzebie Hanssenowi w teczce nieświadomy tego, że ten, pomimo wcześniejszych zapowiedzi, zaraz wróci do biura i cała sprawa się sypnie. W większości filmów, gdzie występują podobne sceny, skakałbym już w fotelu z błagalnymi okrzykami w stylu "Szybciej, pośpiesz się!". Ba, podobne emocje odczuwam nawet przy niektórych książkach, w których bądź co bądź tempo akcji narzucamy sobie sami. A tu - nic.

REKLAMA

Świetnie powierzoną sobie rolę odegrał Chris Cooper, który nadał postaci zdradzieckiego agenta tajemniczego charakteru. Przez to nie jest ona pusta, a wyraża spokój i wyrafinowanie, jakie doskonale pasują do tej postaci. Nieco naiwny wydaje mi się główny bohater - być może specjalnie wykreowano go na takiego, żeby ukazać jego trudy w prowadzeniu podwójnego życia, a może to po prostu aktor jakoś nie miał pomysłu na ukazywanie różnych emocji i wszystko przyjmował w podobny sposób. Pomimo mojego narzekania na lekką mozolność akcji i monotonne zachowania niektórych bohaterów, według mnie, klimat nieco poprawia muzyka, która jest odpowiednio tajemnicza dla tego typu produkcji i generalnie trzyma poziom, pozwalając wgłębić się nieco w przedstawianą historię.

Ogólnie rzecz biorąc, "Ściśle tajne" nie jest filmem dla każdego. Jeśli po usłyszeniu gatunku "szpiegowski" na myśl nasuwa Ci się jedynie James Bond ze swoją licencją na zabijanie, a tajny agent to dla Ciebie gość ze słuchawką w uchu (żeby mieć kontakt z bazą) i spluwami poukrywanymi pod elegancką marynarką, to poszukaj czegoś innego. Gdy jednak nie narzekasz, gdy intryga przewyższa akcję i ilość efektów specjalnych, możesz śmiało zagłębić się w historię i obejrzeć kolejny film oparty na ciekawych faktach.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA