Netflix opowiada o pierwszej czarnoskórej kobiecie, która została milionerką. „Self Made” – recenzja
Madame C.J. Walker to jedna z ciekawszych postaci początków współczesnego amerykańskiego kapitalizmu, ale do tej pory poza USA niewiele osób znało to nazwisko. Zmieni się to na pewno dzięki miniserialowi „Self Made: Inspired by the Life of Madam C.J. Walker”. Czy mamy do czynienia z udaną biografią?
OCENA
Historia naszego świata przez setki lat była dyktowana przez mężczyzn z najwyższych warstw społecznych. Z tego powodu kobiety na kartach podręczników były wspominane rzadko i przeważnie chodziło o rozmaite królowe i żony władców. Dopiero w ostatnich kilkudziesięciu latach zaczęliśmy coraz głośniej mówić o licznych, fascynujących życiorysach kobiet z epoki. Można się z tego tylko i wyłącznie cieszyć, bo historia Madame C.J. Walker i setek innych przedstawicielek drugiej płci jest jak najbardziej godna opowiedzenia.
Nie oznacza to jednak automatycznie, że każda próba opowiedzenia nawet najciekawszej biografii będzie udana. Zamknięcie czyjegoś życia w kilku epizodach naprawdę nie jest łatwym zadaniem. Dlatego twórcy miniserialu „Self Made: Inspired by the Life of Madam C.J. Walker” stali przed dużym wyzwaniem. I nie do końca zdołali mu podołać, choć powody nie są oczywiste na pierwszy rzut oka.
Self Made Netflix – recenzja:
Produkcja w reżyserii DeMane Davis i Kasi Lemmons opowiada historię Sary Breedlove, która po latach została znana pod nazwiskiem męża jako Madam C.J. Walker. Kobieta wymyśliła sieć produktów na włosy i urodę dla czarnoskórych kobiet, które w tamtym czasie z racji wykonywanych prac i niedostosowania kosmetyków pod swoją karnację mierzyły się z licznymi problemami takimi jak łysienie. Sarah miała niezwykle trudne życie (w wieku siedmiu lat została sierotą), ale nowy miniserial Netfliksa z racji braku czasu koncentruje się niemal wyłącznie na późniejszych latach życia kobiety i rozwojowi jej finansowego imperium.
Kluczowym wydarzeniem w życiu kobiety miało być spotkanie z Mulatką Annie Malone, która miała swój własny produkt dla kobiet. Zaprzyjaźniają się one ze sobą, ale gdy Malone odmawia Sarze okazji zostania jedną z jej sprzedawczyń ambitna kobieta postanawia stworzyć własną linię, założyć firmę, zbudować fabrykę i dołączyć do grona milionerów obok samego Johna D. Rockefellera.
„Własnymi rękoma: Historia Madam C.J. Walker” ma swoją wizualną i narracyjną tożsamość, ale mniej więcej w połowie cała opowieść robi się podejrzana.
Nie bez powodu aż do poprzedniego zdania używałem oryginalnego tytułu a nie polskiego tłumaczenia. Miniserial z Octavią Spenser, Tiffany Hadish i Carmen Ejogo w rolach głównych jest bowiem w rzeczywistości dosyć luźno inspirowany prawdziwym życiem Madam C.J. Walker. Nie każdy widz będzie to w stanie wyłapać, ale wraz z rozwojem fabuły „Self Made” prezentuje coraz bardziej uwspółcześnione spojrzenie na rolę czarnoskórych, kobiet czy osób nieheteronormatywnych w amerykańskim społeczeństwie.W teorii wszystkie wydarzenia toczą się w kostiumie z epoki, ale prawdziwi ludzie z krwi i kości zostają zastąpieni czystą ideologią.
Serialowa historia Madam C.J. Walker od samego początku jest mocno stylizowana wizualnie, ale mimo wszystko większość widzów podejdzie do produkcji z przekonaniem o prawdziwości opisywanych wydarzeń. Tymczasem nawet tak kluczowy element fabuły jak odmowa zatrudnienia Sary jako sprzedawczyni przez Annie Malone jest całkowicie wyssana z palca. W rzeczywistości Breedlove pracowała dla swojej późniejszej rywalki przez dwa lata.
Tego typu poważnych zmian w biografii Madam C.J. Walker jest tu znacznie więcej. Jej postać zostaje też całkowicie obdarta z wszelkich kontrowersji czy ludzkich słabości.
Mam poważne wątpliwości, czy podkręcanie poglądów żyjących przed laty prawdziwych osób, żeby bardziej spodobały się dzisiejszej widowni to słuszny krok. Zwłaszcza, że Madam C.J. Walker i jej córka A'Leila Walker naprawdę były fascynującymi postaciami swoich czasów. Obie wspierały też czarnoskórą społeczność i kulturę, a A'Leila była znana jako najbardziej przyjazna gejom i lesbijkom osoba w całym Harlemie. Jak na lata 20. i 30. XX wieku to naprawdę duże osiągnięcia, ale w oczach twórczyń serialu najwyraźniej niewystarczające. Dlatego mimo braku historycznych dowodów postanowiły zrobić z A'Leily osobę homoseksualną.
Liczne zmiany w biografiach bohaterów, coraz bardziej patetyczne wstawki i dosyć nijakie zakończenie sprawiają więc, że „Self Made: Inspired by the Life of Madam C.J. Walker” ostatecznie trzeba nazwać zawodem. Oczywiście na pewno nie zabraknie widzów, którzy nie zadadzą sobie trudu porównania rzeczywistego życia pierwszej udokumentowanej amerykańskiej milionerki z tym, co pokazano na ekranie. Nie dostrzegą więc problemów, które mnie osobiście tak uderzyły. I pewnie nie ma w tym nic złego, ale osobiście każdej osobie polecam poznanie prawdziwej biografii Walker, a nie przesłodzonej i uwspółcześnionej na siłę wersji Netfliksa.