REKLAMA

Kultowe Polskie Seriale: Alternatywy 4

Słyszycie nazwisko Bareja - myślicie Miś, zmiennicy i… Alternatywy 4. Kultowy reżyser i kultowy serial, wyśmiewający epokę (która na szczęście jest już za nami) oraz PRL-owską mentalność Polaków (która niestety i XXI wieku jest obecna). Podobno życie pisze najlepsze scenariusze, a że Stanisław Bareja był świetnym obserwatorem, to dzięki temu Alternatywy 4 – mimo wielu krytycznych ocen - stały jednym z najlepszych polskich seriali komediowych. zmiennicy

Kultowe Polskie Seriale: Alternatywy 4
REKLAMA

I to nie jest tylko opinia osób starszych, którzy pamiętają jeszcze „komunę”, ale też tych młodszych widzów – do których ja się zaliczam – wpatrzonych w (momentami surrealistyczną) rzeczywistość serialu (wykreowaną przez Bareję i system komunistyczny) z wielkimi oczami i otwartą buzią, ciągle śmiejącą się. Oczywiście, że Bareja lubił przerysowywać wiele rzeczy osadzonych w realnym świecie, ale mimo to, jego dzieło jest pięknym podsumowaniem trudnych dla Polaków czasów i wciąż aktualnym odbiciem naszych narodowych przywar.

REKLAMA
alternatywy 4 robotnicy

Serial został zrealizowany w kłopotliwym dla wszelkich artystów okresie, bo w roku 1983, kiedy to jeszcze zawierucha Stanu Wojennego oraz cenzura gasiła wszelką antysystemową działalność. Alternatywy 4 dopiero trzy lata później zostały wyemitowane, ale od tego momentu popularność serialu nie maleje, dlaczego? Między innymi dlatego, że poruszane w nim tematy są ponadczasowe, gagi (w większości oparte o obraz stereotypowego ówczesnego Polaka) są wciąż śmieszne, a fabuła – mimo że rozpisana na tylko dziewięć odcinków – po 28 latach od emisji nadal nie nudzi.

Bareja wybiera dla swojego serialu idealne miejsce akcji, blok z wielkiej płyty, który obecnie jest symbolem kiepskiego budownictwa i typowej dla tamtych lat „fuszerki”, a wtedy był marzeniem wielu Polaków marzących o własnym „M”. Reżyser niczym naukowiec przeprowadzający badania na szczurach, zaludnia blok mieszkańcami – granych przez elitę polskiego aktorstwa – aby badać życiorys każdego z nich z wielką lupą przystawioną do oka. My przyglądamy się losom lokatorów bloku przy Alternatywy 4 (w dzielnicy Ursynów w Warszawie) i z zapartym tchem śledzimy ich losy.

Bohaterowie serialu stanowili godną reprezentację różnych grup społecznych okresu PRL-u, mamy zatem do czynienia z przedstawicielem patologii praskiej Józefa Balcereka (Witold Pyrkosz), typowego robotnika Zygmunta Kotka (Kazimierz Kaczor), drobnego aparatczyka i ciecia budynku Stanisława Anioła (Roman Wilhelmi), donosiciela Zenobiusza Furmana (Wojciech Pokora), przedstawiciela inteligencji prof. Dąb-Rozwadowskiego (Mieczysław Voit) oraz partyjniaka Winnickiego (Janusz Gajos).

Najważniejszy w całej historii jest spór na linii gospodarz domu-mieszkańcy. Stanisław Anioł to postać budząca odrazę, stanowiąca namacalny przykład najgorszego rodzaju oportunizmu, człowieka pozbawionego jakiejś idei i szacunku do wyższych wartości, który nie czuje solidarności z jakąkolwiek grupą. Bareja pokazuje w swoim serialu jak wspólny cel potrafi zjednoczyć różnych ludzi (mieszkańców bloku), aby tylko usunąć przeszkodę. Niestety ze względu na system, los i tak korzystnie obchodzi się z Aniołem - wrogiem lokatorów. Można by powiedzieć, że od tylu lat niewiele się zmieniło. Władza i chęć jej posiadania deprawuje ludzi, a ci – jeżeli są już w jej posiadaniu – i tak zawsze spadają na cztery łapy mimo niesprzyjających okoliczności. Roman Wilhelmi zagrał postać Anioła genialnie, a pomyśleć tylko, że Bareja chciał w tej roli obsadzić Ludwika Pakę.

REKLAMA
alternatywy 4 lokatorzy

Legendę Alternatywy 4 próbowano wskrzesić jeszcze w serialu Dylematu 5 w reżyserii Grzegorza Warchoła, jednak – jak można było przewidzieć – produkcja zakończyła się bardzo szybko, bo już po trzech odcinkach, z uwagi na miażdżącą krytykę. Alternatywy 4 to przykład serialu, który nie potrzebuje remake’u ani kontynuacji. Chociaż produkcja Barei ma już trochę lat na karku, to nie czuć w niej procesu starzenia. Dlatego zachęcam każdego, kto jeszcze się z nią nie zapoznał do obejrzenia raptem dziewięciu odcinków. Jeżeli nie z pobudek czysto rozrywkowych, to chociaż historycznych, żeby przekonać się w jak „śmiesznych” czasach żyli nasi rodzice czy dziadkowie.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA