Trzeba przyznać, że rok 2018 upłynął jednak pod znakiem serialowych rozczarowań. Chociaż nie brakowało produkcji dobrych i wartościowych, to jednak chyba wszyscy uświadomiliśmy sobie, że wielki wybór nie zawsze idzie w parze z wysoką jakością.
Dotyczy to zwłaszcza Netfliksa, ale wiemy przecież, że odejście Showmaksa z Polski też zmusiło do zastanowienia się nad tym, jak powinno budować się biblioteki serwisów VOD.
Omówione przeze mnie produkcje to rozczarowania. Nie są to zawsze seriale złe. Chodzi raczej o kwestię straconego potencjału, rozbuchany marketing lub zwyczajnie – spaprany pomysł. Oczywiście lista ta jest absolutnie subiektywna.
Serialowe rozczarowania 2018
7. The Rain
Na początek wyjątkowo nie o samym serialu, bo tu opinie są podzielone. Jednak zarówno „The Rain", jak i „Altered Carbon" to były pierwsze zapowiedzi tego, jak bardzo rozbuchana komunikacja Netfliksa może nie iść w parze z jakością dzieła. Murale, świetne zwiastuny, mroczne zapowiedzi i dużo energii włożył gigant, żeby przekonać nas, że oto nadchodzi świetna i do tego jakościowa produkcja. Okazało się jednak, że reklama sobie, a serial sobie. Chociaż opinie widzów były raczej pozytywne, to jednak właśnie wtedy zapaliła się jedna z pierwszych lampek, że Netflix Original nie zawsze równa się wysokiej jakości.
Nie pamiętam chyba serialu, który aż tak by mnie zmęczył, ale od początku. Produkcje w odcinkach mają tę przewagę nad filmami, że mogą rozłożyć na czynniki pierwsze bardzo złożone i skomplikowane procesy. Są w stanie pokazać, jak działa świat. W tym przypadku można było pokazać, jak działa ta „naoliwiona maszyna” korpucji i przestępstw. I wiecie co? Oni to pokazali, ale zrobili to w sposób tak nudny, tak mechniaczny, tak pozbawiony emocji, że niewiele brakowało, abym zaczął sobie zapałki wkładać pod powieki. Stracony, zmarnowany potencjał.
Serial obejrzycie w serwisie Netflix.
Satyra polityczna nie jest łatwa. Stworzenie animacji, w której bohaterowie jeden do jednego przypominają prawdziwe postacie i nadanie im absurdalnych rysów wydaje się niemal przepisem na sukces. Robił to „Family Guy”, robił to „South Park”, a nawet „Simpsonowie” czy „Futurama”. Twórcy „Prezydenta z kreskówki” poszli jednak na całość i postanowili zorganizować tak cały serial. Mogliśmy posłuchać czegoś mądrego o geopolityce, zobaczyć, jak pewne mechanizmy działają w Białym Domu, a dostaliśmy produkcję, która tylko żeruje na tym, że prezydent Donald Trump - mówiąc eufemistycznie - nie ma zbyt dobrej prasy. Żenada.
Serial obejrzycie w HBO GO.
Nie jest tak, że to był bardzo zły serial, ale z całą pewnością okazał się rozczarowaniem. Przyczepić można się do aktorstwa, dziwnego spłycania kwestii etycznych i moralnych – a te przecież mogłyby spokojnie być tu na pierwszym planie! Zwłaszcza, że aż prosiło się o współczesne odczytanie książki i jej przemyśleń na temat nieśmiertelności i jej konsekwencji, takich jak brak ograniczenia w kumulowaniu majątków, nieograniczony dostęp do wiedzy. Przykłady można mnożyć. A tak dostaliśmy przyjemnie głupiutkiego akcyjniaka, o którym prawdę powiedziawszy już zapomniałem.
Serial obejrzycie w serwisie Netflix.
3. Rozczarowani
Ten serial znalazł się tutaj nie ze względu na tytuł, chociaż muszę przyznać, że jest znaczący. To miała być kolejna ważna animacja dla Netfliksa. Zapowiadało się z resztą całkiem nieźle. Reklamowano ją kontekstem z Simpsonami (teraźniejszość) i Futuramą (przyszłość). „Rozczarowani”, chcociaż to tak naprawdę świat fantasy, byli promowani jako kolejna animacja Matta Groeninga, która tym razem opowie o przeszłości. Rzecz jednak w tym, że owa produkcja - może poza nierównym poczuciem humoru – nie miała z wymienionymi tytułami tak wiele wspólnego. Tu postanowiono zbudować fabułę zwartą, kolejne odcinki nie opowiadały zupełnie innych, odrębnych historii. A to już zupełnie inna sztuka stworzyć trzymającą się kupy fabułę, która w dodatku mogłaby sprostać oczekiwaniom fanów Futuramy czy Simpsonów. No nie wyszło, a szkoda.
Serial obejrzycie w serwisie Netflix.
2. Pożegnalny odcinek Sense8
Umieszczanie tej produkcji na liście jest oszustwem, ale tylko delikatnym. Pożegnalny odcinek „Sense8” jest tak naprawdę filmem, ale wieńczy dwa sezony serialu sióstr Wachowskich. Widać jasno, że twórcy musieli pospiesznie zamykać wszystkie wątki i dać fanom finał, najlepiej szczęśliwy. Niestety, okazało się, że z ciekawej i zaskakującej na wielu polach produkcji zostały jedynie nędzne resztki. Twórczyniom tak bardzo zależało, żeby stworzyć warunki do szczęśliwego zakończenia, że zrezygnowały z takich drobiazgów jak: logika, sens, trzymająca się kupy fabuła. Szkoda.
Serial obejrzycie w serwisie Netflix.
1. 1983
O tym serialu powiedziano już tak dużo, że trudno mi będzie wymyślić coś oryginalnego. Powody są raczej oczywiste, znacie zapewne argumenty, które przemawiają przeciwko temu serialowi. W całej awanturze z „1983” najgorsze jest jednak to, że produkcja nie udała się mimo budżetu, patronatu Netfliksa, najlepszych polskich aktorów, a nawet reżyserek, po których można było spodziewać się wysokiej jakości. Gwoździem do trumny jest też niestety zachowanie Agnieszki Holland i jej niepoważna reakcja na krytykę produkcji. Cóż, nędza i rozpacz.
Serial obejrzycie w serwisie Netflix.