The Rock, pora na Snickersa! Gwiazda "Shazam 2" rozjechała filmowego Black Adama na Instagramie
Dwayne Johnson za bardzo obrósł w piórka. Zachary Levi rozjechał filmowego Black Adama na swoim Instagramie. Już wiadomo, czemu Shazam nie zaliczył cameo w produkcji z The Rockiem w roli głównej. Na jaw wyszły właśnie bardzo brzydkie fakty z kuchni superbohaterskich filmów DC.
Nowy film DC trafił już na ekrany kin, ale najnowsza produkcja kiepsko sobie radzi w box office i zbiera kiepskie recenzje. Sam co prawda uważam „Shazam: Gniew bogów” za całkiem niezłe widowisko, no ale nie da się ukryć, jestem w mniejszości, a hitem to on nie jest. Do tego wyszły na jaw pewne fakty, które rzucają się cieniem na Dwayne’a Johnsona, czyli słynnego The Rocka i filmowego Black Adama. Zachary Levi na Instagramie nie pozostawił na nim suchej nitki.
Dlaczego w filmie „Black Adam” nie pojawił się Shazam?
Chociaż w komiksach DC postaci takie jak Shazam i Black Adam są ze sobą silnie powiązane, to na ekranie się jeszcze nie spotkali - i raczej prędko się nie spotkają. Po sieci krążyło już wiele plotek na temat tego, że The Rock rzekomo próbował przejąć kontrolę nad kinowym uniwersum DC, by być jego główną gwiazdą obok Henry’ego Cavilla i jego Supermana. Nic z tego jednak nie wyszło, gdyż James Gunn z Peterem Safranem po przejęciu władzy zrobili prawdziwą czystkę.
Czytaj też: W nowym filmie DC mógł pojawić się Batman i Superman. Czemu tak się nie stało?
Fani bardzo się zresztą dziwili, że Shazam nie zaliczył cameo w „Black Adamie”. Zamiast tego w stroju Człowieka ze Stali pojawił się, jak się później okazało po raz ostatni, Henry Cavill. Zachary Levi, który gra dorosłą wersję Billy’ego Batsona, postanowił oczyścić atmosferę i udostępnił na swoim Instagramie stories, pomiędzy śmiesznymi memami, z dopiskiem o „prawdzie”, która „wyzwala”. Potwierdził tym samym informacje na temat działań The Rocka, do jakich dotarł serwis The Wrap.
Wychodzi z nich na to, że to Dwayne Johnson nie zgodził się na to, by Zachary Levi pojawił się w filmie „Black Adam” w scenie po napisach, a chciał tym wzmocnić swoją pozycję w kinowym uniwersum DC. Pierwotnie w tym filmie mieliśmy zobaczyć scenę, w której dwójka postaci z serialu „Peacemaker” zaprasza Shazama do Stowarzyszenia Sprawiedliwości pod wodzą Amandy Waller. Tę scenę zresztą nakręcono, ale pojawiła się ona dopiero… na końcu filmu „Shazam 2”.
Dwayne Johnson przeszarżował, a jego Black Adama raczej już nie zobaczymy.
Aktor mimo swojej muskulatury gra często w filmach komediowych i sprawia wrażenie człowieka serdecznego i pogodnego. Wygląda jednak na to, że za kulisami hollywoodzkich produkcji wcale nie jest takim poczciwym misiem. Bywa krytykowany przez swoich kolegów po fachu za to, że stara się odciągać uwagę od filmów z jego udziałem i skupia ją na sobie. Możliwe, że z tego powodu „Black Adama” można uznać za jedną z finansowych klap minionego roku (a w mojej opinii to gorszy film niż „Shazam 2”).
W powyższym kontekście trudno uwierzyć w to, że The Rock kiedykolwiek wróci do roli Black Adama i uniwersum DC, z którym wiązał duże nadzieje, skoro James Gunn i Peter Safran postanowili je zrebootować. Biorąc pod uwagę scenę po napisach z „Shazam: Gniew bogów” (która od początku wyglądała od czapy, jak widać miałem nosa!), jest większa szansa na to, że do roli Shazama wróci Zachary Levi; z drugiej strony aktor mógł sobie pozwolić na post na Instagramie, bo sam w to nie wierzy.
Warto dodać, że to w dodatku nie pierwszy raz, gdy obserwujemy konflikt z udziałem Dwayne’a Johnsona, czyli jednego z najlepiej opłacanych aktorów, z inną gwiazdą. Chociaż do obsady serii „Szybcy i wściekli” dołączył stosunkowo późno, to The Rock wdawał się w publicznie słowne przepychanki z Vinem Dieslem, czyli ojcem samochodowej rodziny. Nie zdziwię się, jeśli fani się od The Rocka za jego machinacje związane z uniwersum DC teraz odwrócą.