REKLAMA

Żarty skąpane w wymiocinach i urynie potrafią być zabawne. Nie sprawdza się to jednak w serialu Sick Note

Kariera Ruperta Grinta, pamiętnego odtwórcy Rona Weasleya w filmach o Harrym Potterze, nie ma się za dobrze. Sick Note powiększa kolekcję tytułów w jego filmografii, których wartość nie jest szczególnie wysoka.

sick note recenzja
REKLAMA
REKLAMA

W gatunku czarnej komedii Brytyjczycy nie mają sobie równych. W tej właśnie konwencji, choć wymieszanej z rubasznością made in Hollywood, mieści się Sick Note, serial, którego dwa sezony wylądowały niedawno na Netfliksie. I choć tempo nie zwalnia tu ani na minutę, a wszystkie konwenanse i granice dobrego smaku łamane są częściej niż przepisy drogowe na polskich ulicach, to jednak z ekranu wieje straszną nudą.

Daniel Glass to życiowy nieudacznik.

Bohatera granego przez Ruperta Grinta poznajemy jako nałogowego palacza, który każdą wolną chwilę spędza na grach wideo. W pracy obija się na każdym kroku, a swoją dziewczynę Beccę (Pippa Bennett-Warner) i jej potrzeby ma głęboko gdzieś. Prawdopodobnie już dawno by zginął, gdyby nie to, że udaje mu się tuszować swoje przewinienia nieustannymi kłamstwami. Jego partnerka idzie w końcu po rozum do głowy i pozbywa się darmozjada. Nad Danielem wisi też widmo rychłego stania się bezrobotnym.

Los odmienia się po wizycie u lekarza, który diagnozuje u chłopaka raka przełyku. Dziewczyna wraca, pełna ochoty do wsparcia swojego partnera w trudnym czasie, zaś pracodawcy zmieniają swoje podejście, chcąc zapewnić zatrudnionemu jak najdogodniejsze warunki.

sick note rupert grint class="wp-image-226943"

Lekarz Daniela, dr Iain Gleiss (Nick Frost), to jeden z tych specjalistów, którym lepiej nie powierzać swojego zdrowia, bo rychło wyląduje się na cmentarzu. Diagnoza była błędna, chłopak okazuje się być zdrowy jak ryba. Happy end? Nie do końca, bo rak odmienił życie Daniela na lepsze. Postanawia więc podtrzymywać wcześniejszą wersję o śmiertelnej chorobie. W końcu w ten krąg kłamstw wplątany zostaje też dr Iain Gleiss, któremu zależy na tym, aby pacjent nie wyjawił prawdy o jego fatalnej pomyłce. Napędza się więc spirala niefortunnych zdarzeń.

Sick Note miało spory komediowy potencjał, ale ten został zmarnowany.

Grint i Frost to duet napędzający festiwal złych decyzji i przeoczeń. Dwoją się i troją, aby rozbawić widza, ale zadanie jest o tyle utrudnione i z góry skazane na porażkę, że serial zawodzi na poziomie scenariusza. Rozpisane scenki i dialogi nie mają wiele do zaoferowania, nie potrafią też zaskoczyć, gdyż łatwo przewidzieć ich rozwinięcie. Mam wrażenie, że przeciętny nastolatek byłby w stanie sklecić lepsze gagi na szkolnej przerwie.

Same żarty w serialu orbitują wokół kloacznej tematyki. Nie mam nic przeciwko niezbyt wyszukanemu humorowi skąpanemu w wymiocinach i urynie, bo i to potrafi być zabawne, ale w Sick Note w żaden sposób się to nie sprawdza. Niby jest niegrzecznie i wulgarnie, ale mimo wszystko trochę zachowawczo i bez polotu. Odkrycie nie spuszczonej wody w toalecie, przyozdobienie garnituru szefa pokaźnym pawiem czy popuszczenie moczu w spodnie ze strachu, to nie moja bajka.

sick note netflix serial recenzja class="wp-image-226946"

I jedynie Grint oraz Frost starają się nadać odcinkom trochę uroku, bo cała reszta postaci jest uszyta z wymiętoszonych klisz. Mam tu na myśli przede wszystkim wyklinającego wszystko i wszystkich seksistowskiego samca alfa, czyli szefa Daniela, w którego wciela się Don Johnson. Zdecydowanie występ poniżej talentu.

REKLAMA

Dobrze przynajmniej, że twórcy zdecydowali się na metraż odcinków wynoszący skromne 22-24 minuty i skrócenie sezonów do odpowiednio 6 i 8 epizodów. W innym wypadku mogłoby to być wyjątkowo nieprzyjemne doświadczenie. Jednak przed seansem i tak skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą, gdyż aplikacja całego serialu na raz grozi ciężką chorobą.

Serial Sick Note znajdziecie w serwisie Netflix.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA