REKLAMA

„Skandal. Ewenement Molesty” to lekcja historii polskiego rapu. Oceniamy dokument o kultowej płycie

„Nadchodzą w kapturach postacie to nie mnisi/Źli i łysi to Klima, kapiszi?” – jeśli nie kojarzycie tych słów, to pod koniec lat 90. musieliście omijać osiedla szerokim łukiem.

Skandal. Ewenement Molesty – recenzja dokumentu o polskim rapie
REKLAMA
REKLAMA

Nawet jeśli, tak jak autorowi tego tekstu, z polskim rapem nigdy nie było wam po drodze, ale wasz okres dojrzewania przypadł na lata 90., to nie sposób nie znać „Skandalu”. Zaraz po swojej premierze w 1998 roku płyta Molesty Ewenement była zdzierana na różnego rodzaju odtwarzaczach. Jeśli akurat nie było słychać składu z okien pobliskiego bloku, to w słuchawkach przechodzącej obok osoby z walkmanem na pewno leciał właśnie Armagedon bądź Wiedziałem, że tak będzie. Skejci w parku zaliczali kolejne upadki w rytm Klimy, a chłopaki przy następnej ławce próbowali naśladować nawijkę Włodiego czy Vienia. Dokładnie tak to wyglądało, bo album narobił szumu w całym kraju, na zawsze zmieniając rodzimą branżę muzyczną.

W „Skandalu. Ewenemencie Molesty” spoglądamy na ten fenomen z perspektywy czasu.

Bartosz Paduch zabiera nas w sentymentalną podróż do przeszłości, sercem dokumentu czyniąc wywiady z członkami legendarnego składu. Włodi i Vienio chętnie wspominają okres swojej młodości oprowadzając reżysera po ważnych dla siebie miejscach. Razem z nimi odwiedzamy kolejne dzielnice Warszawy i przenosimy się wspomnieniami do lat 90., kiedy stolica nie wyglądała tak kolorowo jak dzisiaj. Raperzy opowiadają o tym jak się poznali, jak jeździli wspólnie na desce, aż w końcu, jak postanowili przerzucić się z cięższych brzmień na hip-hop. Jak spędzali niedzielne popołudnia oglądając MTV i jak próbowali naśladować widzianych na antenie stacji muzyków. Stopniowo przechodzimy przez cały proces, który doprowadził do powstania Skandalu. Przed kamerą pojawiają się kolejne osoby, dochodzący członkowie formacji, wydawcy płytowi, dziennikarze i artyści.

Wszyscy oni mają jedno zadanie. Podzielić się swoimi wspomnieniami dotyczącymi Skandalu. Paduch stara się jak może, aby oddać klimat tamtego okresu. Pozwala swoim rozmówcom rozpływać się w nostalgii, mówić o pałowaniu przez policjantów i dzielić się swoimi intymnymi przeżyciami z lat 90., kiedy to Polska przypominała Dziki Zachód, a ludzie zachłysnęli się dobrodziejstwami kapitalizmu. Reżyser snuje opowieść o dojrzewaniu rodzimej sceny rapowej, ale nie zawsze trafia we właściwe tony. Pomimo wielu nagrań archiwalnych film pozostaje zbiorem scen z gadającymi głowami, przez co nie wszystkie przywoływane historie niosą ze sobą odpowiedni ładunek emocjonalny. Niemniej oglądamy uwielbianą od zawsze narrację o zwykłych chłopakach, którzy na przekór konwenansom społecznym osiągnęli sukces. Z zakapturzonych zakapiorów zmienili się w gwiazdy, chcąc nadać nieco koloru szarej rzeczywistości.

Skandal. Ewenement Molesty/Best Film class="wp-image-447679"
Skandal. Ewenement Molesty/Best Film

Film jest hołdem złożonym Moleście, ale usłyszymy w nim też, jak te zwykłe chłopaki z osiedla, którym udało się zatrząść całą branżą muzyczną, popełniali błędy i w końcu ich drogi się rozeszły.

Paduch pokazuje wpływ, jaki Skandal miał na osoby zaangażowane w jego powstanie. Chociaż wydanie albumu przyniosło im sławę, to nie szła ona w parze z pieniędzmi. Wytwórnia podpisała z nimi niekorzystny dla nich kontrakt, więc ci w przyszłości nauczyli się dbać o swoje interesy. I chociaż reżyser zdaje się ironizować, kiedy porusza temat ich dzisiejszego statutu celebrytów czy biznesmenów, to wciąż odnosi się do nich z sympatią. Między wierszami można wyczytać, że sukces wcale ich nie zmienił. Widać to w scenach kiedy Wilku wspomina liczne zatrzymania przez policję z uśmiechem na ustach, a Włodi rzuca przekleństwami na lewo i prawo.

REKLAMA

„Skandal. Ewenement Molesty” to ciepły portret raperów, którzy zasłynęli agresywną muzyką i otworzyli drzwi do kariery dla takich artystów jak Sokół, czy Pezet. Znawcy historii składu zapewne będą narzekać na całkowite zmarginalizowanie osoby Pelsona, ale nawet oni przyznają, że Paduch sprawnie porusza się między wątkami lokalnymi i kulturowymi. Dla każdego, kto sam słuchał Skandalu będzie to więc sentymentalna podróż do czasów młodości. I oni z pewnością tłumnie ruszą na seans. Osoby młodsze i zainteresowane rapem, które Molestę znają jedynie z opowieści starszych kolegów powinny pójść razem z nimi, bo dla nich dokument będzie obowiązkową i rzetelną lekcją historii.

Nie przegap nowych tekstów. Obserwuj serwis Rozrywka.Blog w Google News.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA