„Smoleńsk” nie jest najgorszym filmem świata, a jego ocena na IMDB to wiadomość do polityków
Internauci postanowili „uczcić” 11 rocznicę katastrofy smoleńskiej, windując „Smoleńsk” na szczyt listy najgorszych filmów portalu IMDB. Jest to jednak też wiadomość wysłana do rządzących, że jeśli chcą popkulturą walczyć o umysły młodych wyborców, muszą się bardziej postarać.
10 kwietnia 2010 roku życie Polaków zmieniło się bezpowrotnie. Katastrofa smoleńska, w której zginęło 96 osób, w tym para prezydencka Lech i Maria Kaczyński, odcisnęła piętno na całym narodzie. Tragedia, jaka nas spotkała, była od tamtej porze wielokrotnie wykorzystywana w cynicznej grze politycznej. A z retoryki partii obecnie rządzącej, a przede wszystkim Jarosława Kaczyńskiego i Antoniego Macierewicza, skorzystali w 2016 roku twórcy filmu „Smoleńsk”. Produkcja okazała się artystyczną klapą i do dzisiaj określana jest mianem „propagandowej”.
Nie ma co się dziwić. Drewniane aktorstwo i nieporadny montaż idą tu w parze z wylewającymi się z ekranu nieznośnym patosem i absurdalnymi teoriami spiskowymi. I szkoda, że dzisiaj reżysera Antoniego Krauzego kojarzymy właśnie przede wszystkim z tej produkcji, zapominając o jego innych dokonaniach. Ani on, ani nikt inny nie był w stanie jednak przewidzieć, że po kilku latach internauci wymyślą niecodzienny sposób, aby uczcić rocznicę tragedii, jaka nas spotkała.
Z okazji 11 rocznicy katastrofy smoleńskiej w sobotę, 10 kwietnia 2021 roku, TVP1 wyemitowało film „Smoleńsk”.
A to popchnęło internautów do masowego wystawiania negatywnych ocen produkcji na portalu IMDB. W swoich mediach społecznościowych zachęcał do tego chociażby Tygodnik NIE:
Akcja się udała i nie trzeba było długo czekać, aż „Smoleńsk” ze średnią ocen 1,2 trafi na szczyt listy najgorzej ocenianych filmów w serwisie. Nie był to pierwszy raz, kiedy produkcja stała się obiektem ataku internautów. W końcu kiedy pojawiła się jego karta na portalu, ktoś postanowił przypisać go do gatunku „fantasy”. I to najlepiej pokazuje, dlaczego duża część Polaków tak bardzo nie lubi tego tytułu. Bo przecież rodzime kino nie cieszy się zbyt wielką estymą i tak naprawdę, słaba jakość filmu powinna każdemu, kolokwialnie mówiąc, zwisać i powiewać.
To nie jest tak, że „Smoleńsk” jest w tym momencie najgorszym filmem na świecie. Z łatwością można by wskazać gorsze (ale to temat na zupełnie inny tekst). Wywindowanie go na szczyt niechlubnej listy IMDB jest za to polityczną deklaracją. Na początku recenzji użytkownika portalu czytamy:
Przede wszystkim musicie wiedzieć, że „Smoleńsk” nie jest zwykłym filmem o teorii spiskowej, tylko częścią politycznej propagandy mającej na celu wspieranie polskiej konserwatywno-nacjonalistycznej populistycznej partii PiS (Prawo i Sprawiedliwość). Dlatego większość komentarzy nie dotyczy jakości filmu - która pod każdym względem jest zdaniem profesjonalnych krytyków (przynajmniej tych, którzy nie wierzą w teorie spiskowe) marna. Chwalą go prawdopodobnie tylko widzowie, którzy wierzą, że poprzedni polski rząd, z premierem Donaldem Tuskiem, uknuł spisek z Rosjanami, aby zabić prezydenta Lecha Kaczyńskiego w katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem... Niestety, celem filmu jest sprawienie, że więcej osób uwierzy w te brednie, kłamstwa i półprawdy.
Trudno lepiej ująć, czym „Smoleńsk” jest dla wielu Polaków. W dyskursie wokół filmu nie pojawia się kategoria jakości. Najczęściej idzie o zawartą w nim ideologię. Jaki on tam najgorszy? Bez wątpienia jest słaby i pozbawiony wartości artystycznych (czy jakichkolwiek innych). Co jednak ważniejsze on po prostu wkurzył internautów. PiS zechciał promować narzucaną przez siebie retorykę za sprawą popkultury i wybrał bardzo złą drogę.
Film jest przykładem tego, jak PiS próbuje walczyć popkulturą o umysły młodych wyborców.
W końcu w lipcu zeszłego roku dr Patryk Jaki zapowiadał wojnę z Netfliksem, a zaledwie dwa miesiące temu Kamil Bortniczuk publicznie wyrażał swoje zniesmaczenie faktem, że na platformie streamingowej dostępna jest kategoria „filmy o lesbijkach”. Wspomniany serwis VOD spędza sen z powiek rządzących, bo według nich poddaje użytkowników „ideologizacji”. To samo chcieli zrobić „Smoleńskiem”, ale jak pokazują najnowsze wydarzenia, było to nieudolne.
Walka o umieszczenie „Smoleńska” na szczycie listy najgorszych filmów na IMDB okazuje się tym samym wyrazem gniewu na działania władzy. Wszyscy jesteśmy zmęczeni retoryką dotyczącą katastrofy smoleńskiej, ciągłego dzielenia Polaków za jej pomocą i robienia z nich idiotów. Chcieli to pokazać, atakując pomnik prawicowej propagandy. Ciekawe jednak czy wiadomość internautów dotrze do rządzących. Patrząc na to jak ich zwolennicy ogarniają sieć i serwisy społecznościowe (Albicla!), marne są na to szanse. I w przyszłości mogą nas czekać jeszcze inne, gorsze produkcje.