Nowy serial twórcy „Ricka i Morty'ego” jest już dostępny w Polsce. „Spoza układu” rozkręca się z każdym odcinkiem
„Rick i Morty” jest bez dwóch zdań najpopularniejszym serialem komediowym ostatnich kilku lat. Nie dziwi więc, że Justin Roiland, współtwórca popularnej animacji dostał od Hulu szansę na zrobienie kolejnej produkcji. „Spoza układu” to szalone, krwawe i często zabawne science fiction o grupie kosmitów mieszkających na Ziemi.
OCENA
Justin Roiland i Dan Harmon to duet, który w ostatnich latach zastąpił Davida Benioffa i D.B. Weissa na liście najpopularniejszych serialowych twórców. A wszystko za sprawą serialu „Rick i Morty” nadawanego przez kanał Adult Swim (w Polsce produkcję można oglądać na Comedy Central oraz na platformie Netflix). Niewiele tytułów kiedykolwiek jest w stanie wypracować sobie tak potężny i czasem wręcz obsesyjnie wierny fandom. I to pomimo faktu, że ostatnie sezony „Ricka i Morty'ego” nie trzymały przez cały czas równego poziomu (dopiero ostatnie odcinki przywróciły serii jej dawny blask).
Najlepiej o skali popularności obu showrunnerów świadczy burza jaka rozpętała się niedawno wokół nagranego przed laty przez Harmona kontrowersyjnego filmiku. Część internautów z tego powodu żądała usunięcia jego produkcji, ale w obronie twórcy szybko wystąpiła potężna grupa wsparcia. Największe platformy VOD oczywiście śledzą zainteresowanie danymi scenarzystami czy reżyserami i zażarcie biją się o współpracę z najpopularniejszymi. Chęć uszczknięcia małego kawałku tego tortu wyraziło Hulu, które od razu zdecydowało się na wyprodukowanie dwóch sezonów kolejnego serialu Roilanda. Tym razem stworzonego wraz Mikem McMahanem pracującym wcześniej przy „Ricku i Mortym” oraz „Przerysowanych”, „Miasteczku South Park” i „Star Trek: Lower Decks”.
„Spoza układu” opowiada o czwórce kosmitów, którzy rozbili się na Ziemi po eksplozji swojej planety.
Korvo, Terry, Yumyulack i Jesse to typowi bohaterowie z repertuaru Justina Roilanda. Większość ich działań jest motywowana absolutnie egoistycznymi pobudkami wynikającymi z głupoty lub cynizmu. W tym sensie nie różni ich wiele od zwykłych ludzi, ale nienadzorowany dostęp do zaawansowanej technologii sprawia, że stają się o tyleż groźniejsi dla otoczenia. Nie spodziewajcie się więc ckliwych lekcji, których bohaterowie mieliby uczyć się na końcu odcinka. Świat „Solar Opposites” jest równie brutalny co przypadkowy.
Z początku istnieje zresztą bardzo poważna obawa, że nowy serial Roilanda i McMahana wpadnie w pułapkę nadmiernego epatowania przemocą, bezsensem i wymuszonym łamaniem dawno złamanych konwenansów. Podobna choroba toczy animacje dla dorosłych już od kilku lat, a jej ofiarami padły takie tytuły jak „Big Mouth”, „Prezydent z kreskówki”, „Paradise PD” czy ostatnio recenzowany na naszych łamach „Rzut za trzy”. Wspomniane produkcje mają do zaoferowania niewiele ponad dziecinne bluzgi i obrzydzanie widzów. Czasem rodzi się z tego udany żart, ale w większości przypadków ich twórcy wydają się ślepi na fakt, że od lat na rynku są seriale odważniejsze i bardziej inteligentne od nich.
Dwa pierwsze odcinki „Spoza układu” wydają się częściowo podążać w podobną stronę. Brak im sensownej fabuły, a bohaterowie wydają się chodzącymi kliszami mającymi na celu tylko wzbudzać kontrowersje. Na szczęście im dalej, tym sprawa wygląda lepiej. Kolejne epizody mają ciekawszą fabułę i zdecydowanie lepsze żarty, a twórcom zaskakująco udanie wychodzi żonglowanie trzema na nawet czterema pomniejszymi historiami jednocześnie.
Czy „Solar Opposites” jest równie dobre jak „Rick i Morty”? Jeszcze nie. Ale jak na 1. sezon animacji i tak jest dobrze.
To swego rodzaju tradycja, że produkcjom tego typu ciężko od razu znaleźć swój właściwy styl. Podobne problemy przeżywali „Simpsonowie”, „South Park”, „American Dad”, a wbrew pozorom „Rick i Morty” również zaliczyli trudny start. „Spoza układu” nadal ma olbrzymi potencjał do rozwoju i bezsprzecznie może być lepsze, ale zdarzają się tu pojedyncze przypadki scenopisarskiego geniuszu. A Roiland z McMahanem potrafią nim umiejętnie zaskakiwać widzów.
Rozwijany przez kilka odcinków wątek miasta pomniejszonych ludzi na początku wydaje się nijakim żartem, który widzieliśmy wcześniej tysiące razy. Tymczasem wraz z postępem sezonu rozwija się w pełną dramaturgii, emocji i czarnego humoru opowieść. Muszę przyznać, że tak doskonałego wątku pobocznego dawno nie widziałem w jakiejkolwiek produkcji komediowej. Ta historia naprawdę ma moc, żeby przyciągnąć a nawet wzruszyć.
Justin Roiland nie zawiódł swoich fanów, tworząc dzieło świetnie łączące elementy sci-fi, dramatu i typowych dla niego popkulturowych parodii.
Warto dać tej produkcji szansę, mimo że nie została wyprodukowana przez Netfliksa czy HBO. Jest bowiem zdecydowanie lepsza od większości wyprodukowanych tam animacji dla dorosłych (od tej reguły są wyjątki np. „Miłość, śmierć i roboty”). Produkcji Hulu i FOX Television dużo brakuje do ideału, ale takie zdarzają się rzadko. Osobiście będę więc z olbrzymią ciekawością śledzić kolejne sezony serialu. W czerwcu 2020 „Solar Opposites” zostało przedłużone o kolejną odsłonę, więc zobaczymy ich w Polsce jeszcze przynajmniej dwa.
Serial „Spoza układu” jest pokazywany na stacji FOX Comedy. Odcinki 3. i 4. obejrzycie dziś od godziny 22:00.
Nie przegap nowych tekstów. Obserwuj serwis Rozrywka.Blog w Google News.