Multiuniwersa to przyszłość kina superbohaterskiego. Skończyły się czasy, kiedy Spider-Man mógł być tylko jeden
Umarł król, niech żyje król. Najnowsze informacje na temat filmu „Spider-Man 3” potwierdzają, że czas łączonych filmowych uniwersów superbohaterskich powoli się kończy. Zastąpią go wielkie multiuniwersa Marvela i DC, w których różne wersje tej samej postaci będą mogły funkcjonować obok siebie.
![spider-man 3 mcu](/_next/image?url=https%3A%2F%2Focs-pl.oktawave.com%2Fv1%2FAUTH_2887234e-384a-4873-8bc5-405211db13a2%2Fsplay%2F2020%2F12%2Fspider-man-3-mcu-the-flash-dc-filmy.jpg&w=1200&q=75)
Wcześniejsze plotki na temat sequela „Spider-Man: Daleko od domu” w ostatnich godzinach znajdują coraz więcej potwierdzeń w rzeczywistości. Do Toma Hollanda i Jamiego Foxxa dołączył właśnie Alfred Molina, a powroty Andrew Garfielda oraz Kirsten Dunst, są już niemal pewne. Udział w produkcji negocjują także Tobey Maguire i Emma Stone, więc powołanie kanonicznego multiuniwersum Człowieka-Pająka jest już właściwie pewne.
Do takiej sytuacji być może nie doszłoby, gdyby nie zeszłoroczne spory między Marvelem i Sony. Po długich negocjacjach obu stronom udało się jednak dojść do porozumienia i utrzymać Petera Parkera na nieco dłużej w obrębie Marvel Cinematic Universe. Wydaje się natomiast, że to druga z tych firm postawiła mocniejsze warunki. Powrót bohaterów z dwóch poprzednich serii o Spider-Manie potencjalnie oznacza bowiem olbrzymie dodatkowe zyski dla Sony.
„Spider-Man 3” będzie wymagać znajomości nie tylko filmów Marvel Studios, ale też produkcji tworzonych przed kilkunastoma i kilkudziesięcioma laty.
Dla wielu widzów z najmłodszego pokolenia będzie to pierwsze spotkanie z dawnymi Spider-Manami, Doktorem Octopusem, Elektro, Mary Jane Watson i Gwen Stacy. Najprawdopodobniej sięgną (przed lub po seansie „Spider-Mana 3”) również po trylogię Sama Raimiego i dwa filmy Marka Webba. A to dla Sony pod każdym względem doskonała wiadomość. Tym bardziej, że na bazie nowej popularności do konkretnych bohaterów będzie można powrócić więcej niż raz.
![spider-man 3 mcu class="wp-image-470941"](/_next/image?url=https%3A%2F%2Focs-pl.oktawave.com%2Fv1%2FAUTH_2887234e-384a-4873-8bc5-405211db13a2%2Fsplay%2F2020%2F12%2Fspider-man-3-alfred-molina-kirsten-dunst-mcu.jpeg&w=1200&q=75)
Powstanie filmowego multiuniwersum ma swoje plusy również dla Disneya i Marvel Studios. Potencjał „Spider-Mana 3” w globalnym box office jest ogromny, ale to akurat można powiedzieć o każdym głośnym projekcie z MCU. Znacznie ważniejsze jest, że Marvel rozwiązuje w ten sposób swój największy problem z niedoborem popularnych bohaterów po 3. fazie. Bo przecież zapowiedziane filmy o Spider-Manie i Doktorze Strange'u to dopiero początek. Co do tego nie ma żadnych wątpliwości.
W środowisku długo panowała teoria, że nie należy za bardzo mieszać odbiorcom w głowach. Jednocześnie na dużym ekranie mogła istnieć tylko jedna wersja Wolverine'a, Batmana czy Spider-Mana. Bo w przeciwnym wypadku wytwórnia w teorii sama robiłaby sobie konkurencję i odbierała potencjał istniejącej serii. Jedynym wyjątkiem od tej reguły były filmy i seriale animowane, ale też nie zawsze. Fani DC wciąż pamiętają ban na Bat-rodzinę w „Lidze Sprawiedliwych” i innych produkcjach należących do Eko z początku XXI wieku.
Zeszłoroczny sukces filmu „Joker” pokazał jednak wytwórni Warner Bros., że tego typu podejście jest absolutnie przestarzałe. W dobie globalnej popkultury i dostępu do internetu każdy średnio zorientowany widz ma dostęp do dziesiątków różnych wersji jednej postaci. Może z łatwością oglądać najnowsze i starsze filmy, zapoznać się z animacjami, grami komputerowymi czy komiksami z ostatnich kilkudziesięciu lat. Co więcej, wobec tak olbrzymiej liczby odbiorców właściwie każda wariacja na temat popularnej postaci ma swoich wiernych fanów. A ci czekają na kolejne tytuły z ich ulubieńcem.
![spider-man 3 mcu class="wp-image-470962"](/_next/image?url=https%3A%2F%2Focs-pl.oktawave.com%2Fv1%2FAUTH_2887234e-384a-4873-8bc5-405211db13a2%2Fsplay%2F2020%2F12%2Fthe-flash-michael-keaton-batman-dc.jpg&w=1200&q=75)
Dlatego „The Flash” w obecnej formie ma zdecydowanie większe szanse na sukces. Bo będą go chcieli obejrzeć fani i Michaela Keatona, i Bena Afflecka.
I naprawdę trudno się temu dziwić. Wiele ze wspomnianych gwiazd w ostatnim czasie nie grało w najgłośniejszych produkcjach. Od czasu ich superbohaterskich filmów przeważnie minęło też już całkiem sporo lat (Michael Keaton jest oczywiście pod tym względem rekordzistą). Dlatego widzowie jednocześnie są nimi znudzeni i znają ich na tyle dobrze, by czuć podekscytowanie. Oczywiście, tworzenie multiuniwersów niesie też ryzyko zbytniego przeładowania swojego filmów przesadną liczbą bohaterów, odniesień i nostalgicznych cameo.
„Spider-Man 3” i „The Flash” muszą pozostać historiami przede wszystkim o swoich tytułowych bohaterach. W innym wypadku ucierpi na tym fabuła, a sam film będzie przypominać totalny chaos. Ważne też, żeby pojawienie się dawnych postaci było odpowiednio ugruntowane w przedstawionej opowieści i na nią rzeczywisty wpływ. Dobrym przykładem spoza Marvela i DC jest tu reboot „Pogromców duchów”, w którym powrócili aktorzy znani z oryginału. Nie zagrali jednak swoich dawnych postaci, a ich krótkie, bezsensowne cameos zostało potraktowane przez widzów jak niesmaczny żart.
Na podstawie tego, co do tej pory wiemy o obu produkcjach, mam nieco większe zaufanie do „The Flash”.
Przede wszystkim z uwagi na nieco mniejszą liczbę znajomych aktorów. Na razie potwierdzono w obsadzie dwóch Mrocznych Rycerzów i spekuluje się na temat powrotu Christiana Bale'a. Nad taką grupą stosunkowo łatwo zapanować i sensownie wpleść ją w opowieść o podróżowania przez różne wymiary i dorastania Flasha do roli prawdziwego superbohatera. Spider-Man w wykonaniu Toma Hollanda do tej pory z kolei ciągle grał drugie skrzypce w swoich własnych filmach, więc kolejna historia, w której musi posiłkować się wsparciem bardziej doświadczonych herosów wydaje się nieco niepotrzebna.
Choć oczywiście wszystko to są tylko spekulacje, bo według niektórych wcześniejszych plotek Maguire i Garfield mieli pojawić się na ekranie dopiero przed finałową bitwą. Zresztą bez względu na to, jak bardzo udadzą się oba wspomniane projekty, trend przechodzenia z pojedynczego, mocno scalonego uniwersum do równoległego funkcjonowania rozmaitych światów alternatywnych już się raczej nie zatrzyma. Oprócz „The Flash” i „Spider-Mana 3” dostaniemy też „Morbiusa” z Keatonem grającym Vulture'a ze „Spider-Man: Homecoming”, nową wersję „Ligi Sprawiedliwości” czy film „Doctor Strange in the Multiverse of Madness”, który ten koncept ma wręcz wpisany w swój tytuł. Nowa era właśnie się rozpoczyna.