REKLAMA

Spiski, zmowy i morderstwa jednak nie zawsze bywają ekscytujące. "Dig" - recenzja sPlay

Od pierwszego odcinka każdego nowego serialu wymagam tylko jednego - musi być obietnicą, zapowiedzią czegoś interesującego, na co warto będzie poświęcić te kilka, czy kilkanaście godzin. I chociaż o "Dig" można powiedzieć wiele dobrego, to niestety nie przekonuje, żeby zostać z nim na dłużej.

Spiski, zmowy i morderstwa jednak nie zawsze bywają ekscytujące. „Dig” – recenzja sPlay
REKLAMA
REKLAMA

"Dig" to produkcja z gatunku murder mystery, stworzona przez Tima Kringa, autora serialu "Herosi" oraz Gideona Raffa, producenta i scenarzysty "Homeland". Do udziału w tym dziesięcioodcinkowym projekcie udało im się zaangażować znanego między innymi z roli Lucjusza Malfona z ekranizacji "Harry'ego Pottera" Jasona Issacsa, Anne Hache, Lauren Ambrose, Davida Costabile'a czy Richarda E. Granta. Nie są to może pierwszoligowe gwiazdy, ale z całą pewnością nie brak im talentu i taka obsada - przynajmniej na papierze - prezentuje się bardzo zacnie.

Intrygująco zapowiada się także fabuła tego działa duetu Kring i Raff.

Peter Connelly, agent FBI po przejściach, zgłasza się na ochotnika do przeniesienia do Izraela. Tam poznaje amerykańską archeolog, która wkrótce zostaje zamordowana w tajemniczych okolicznościach. W trakcie śledztwa w tej sprawie, Connelly natrafia na trop związanego z przepowiednią sprzed wieków spisku, który może zmienić świat, jaki znamy.

"Dig" oferuje wiele. Świetne zdjęcia, piękne lokacje, niezła obsadę, zgrabne aktorstwo, spisek, pościgi, twardzieli oraz klimat "Indiany Jonesa" i "Tomb Ridera" wymieszany z filmami o Bournie. I może wygląda to imponująco, może każdy z tych elementów osobno należałoby uznać za zaletę serialu, ale jako całość - to się po prostu nie składa.

dig 2

Ani bohaterowie, ani intryga nie budzą żadnych emocji. Nie wciąga, nie ciekawi, nie ekscytuje. Kulminacyjne punkty kwituje się co najwyżej wzruszeniem ramion.

Serial dość chaotycznie skacze po kolejnych wątkach, częściej niż zaciekawienie powodując konsternację. Jakiekolwiek powiązania czy interakcje pomiędzy poszczególnymi postaciami są albo niezwykle banalne, albo niezrozumiałe. W zasadzie prawie każdy bohater, włącznie z tymi, którzy na ekranie pojawiają się raptem na chwilę, zdaje się skrywać jakąś tajemnice, co niestety jest raczej irytujące niż intrygujące.

REKLAMA

A szkoda, bo przecież potencjał jest naprawdę spory. Mam wrażenie, jakby twórcy "Dig" wrzucili do pilotażowego odcinka zbyt wiele motywów, niektóre z nich - zdecydowanie za szybko. Przez nadmierne ich nagromadzenie, zbyt wczesne odkrycie kart, nie ma czasu na budowanie napięcia i zainteresowania widza. Serial daje się oglądać bez zgrzytania zębami i znużenia, ale zabrakło w nim najważniejszego - nie wciąga ani na moment.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA