REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Filmy

Spokojny Człowiek (DVD)

Spokojny człowiek to taka osoba, która wydaje nam się cicha, niewyrażająca żadnych skrajnych emocji. Pozbawiona agresji, nie wybucha nagle w stresowych sytuacjach. Ale co, jeśli ktoś jest taką opóźnioną bombą zegarową? Tłumi w sobie prawdziwe uczucia i w którymś momencie może po prostu eksplodować. Ze skutkami tragicznymi dla całego otoczenia.

11.03.2010
19:58
Rozrywka Spidersweb
REKLAMA

Od pierwszej minuty filmu poznajemy taką właśnie postać. Jest to Bob Maconel, pracownik dużej korporacji. Wykonuje on nudną robotę, która nie daje zbyt wielkich możliwości twórczych i mało kogo może satysfakcjonować. Takiemu komuś jednak dużo nie trzeba - samotny, w domu rozmawia tylko z własną rybką w akwarium (swoją drogą, świetny jest motyw z personifikacją tego cwanego zwierzaka), a po pracy, zamknięty we własnych czterech ścianach, oddaje się swojemu hobby. Niezbyt przystojny, mało wygadany, chciałby tylko spokojnie przeżyć swoje dni. Z niewiadomych powodów każdy się go jednak czepia. Jego przełożony jest wyjątkowo wrednym chamem, który gnoi go przy każdej okazji. Współpracownicy albo są niewdzięcznikami, którzy potrafią wbić nóż w plecy, albo typami uwielbiającymi włazić szefowi w rzyć. Co więc myśli sfrustrowany człowiek? "Takim to tylko kulkę w łeb!". No i proszę bardzo - Bob po kryjomu wyciąga raz za razem swój rewolwer i ładuje do niego kule. "Pierwsza dla biurowej maskotki, druga dla..."; ale gdy odliczanie dochodzi do sześciu, Maconelowi za każdym razem drżą ręce - wie, że ostatni nabój jest dla niego samego, po takiej zbrodni nie da się w żaden inny sposób uniknąć kary. Za którymś razem upuszcza ten felerny pocisk i gdy schyla się po niego pod biurko, nad jego głową rozpoczyna się rzeź. Bo oto niejaki Coleman wpadł na podobny pomysł. Popełnił jednak błąd, bo jedna z jego ofiar stała tyłem i źle ją rozpoznał. Zamiast zabić wredną Paulę, postrzelił piękną Vanessę, której uśmiech rozpromieniał całe biuro. Dwóch maniaków rozpoczyna kłótnię, po czym nasz bohater śmiertelnie rani mordercę z własnej broni i... staje się bohaterem. Zbyt wdzięczna nie jest mu jednak uratowana kobieta, którą kula godziła w kręgosłup i przyprawiła o niemalże całkowity paraliż. Jeszcze wczoraj doskonała i uwielbiana, dziś nie mogąca poruszyć żadną kończyną, prosi Boba o zakończenie jej cierpień.

REKLAMA

Film jest intrygujący, to trzeba przyznać. Christian Slater w swojej kreacji sprawił, że główny bohater, mimo że jego uczucia są nader wyolbrzymione, sprawa wrażenie wyjątkowo wiarygodnego. Miejscami zachowuje się iście jak paranoik, czasami jego makabryczne fantazje (wysadzenie budynku korporacji) mogą przyprawić o lekki uśmiech. Odpowiednie ujęcia kamery, zwłaszcza te ukazujące sfrustrowaną twarz postaci, pozwalają nam jeszcze bardziej wczuć się w klimat i zrozumieć tego niezwykłego człowieka. Nie gorzej sprawiła się też reszta aktorów. Mamy tu dość znane nazwiska (jak Elisha Cuthbert, występująca m.in. w "Dziewczynie z sąsiedztwa" czy "24 godzinach"), choć to film niezależny. Lekko psychodeliczna muzyka dodatkowo podkreśla niezwykłość obrazu.

Światowa premiera filmu odbyła się w marcu 2007. Do tej pory pozyskał on trzy nagrody na różnych festiwalach - za najlepszą reżyserię, za najlepszy i film i za zdjęcia. Według mnie były to wyróżnienia zdecydowanie zasłużone. W naszym kraju dzieło Franka Cappello możemy zobaczyć od 22 stycznia za sprawą wydawnictwa Carisma, które zdecydowało się sprzedawać "Spokojnego człowieka" w niskiej cenie 11,90 zł wraz z magazynem "Kino Konesera".

REKLAMA

Samo wydanie nie jest najlepsze, ale też w stosunku do gotówki, którą musimy wyłożyć, nie można się do niczego przyczepić. Osoby nieznające języka angielskiego sporo tracą, bo - jak to zwykle bywa - kwestie są tłumaczone dość ogólnikowo. Często z szybko wygłaszanej i złożonej z kilku zdań wypowiedzi tłumacze robią krótki dialog. Po takim czymś naprawdę nie da się poznać charakteru danej osoby, ani dokładnie odebrać przesłania zawartego w tekście. Mamy do wyboru zarówno polskie napisy jak i rodzimego lektora, jeśli nie przeszkadza nam dość ubogi przekład, to będziemy w miarę usatysfakcjonowani.

Różni są ludzie i różne są gusta. Mnie osobiście ta niezwykła historia o znerwicowanym człowieku bardzo przypadła do gustu. Nie jest przewidywalna, jak większość komercyjnych gniotów i przykuwa widza do fotela na półtorej godziny. Poza tym cena jest niższa od tego, co musielibyśmy zapłacić za bilet do kina na dużo gorsze produkcje. Szczerze polecam!

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA