Disney+ jest niedoceniany, jeśli chodzi o produkcje kryminalne. "Sprawa Amandy Knox", najnowszy serial spod szyldu serwisu, który jest oparty na prawdziwej historii, właśnie mi to udowodnił.

W 2007 roku dwudziestoletnia Amanda Knox wzywa do swojego mieszkania policję. Dziewczyna znajduje bowiem w mieszkaniu niepokojące sygnały świadczące o tym, że jej Meredith Kercher, jej współlokatorce, mogło stać się coś złego - otwarte drzwi wejściowe, ślady krwi w łazience, a także zamknięte na klucz drzwi do pokoju koleżanki, z którą Amanda na próżno próbuje się skontaktować. Przed przyjazdem policji Knox próbuje wyważyć drzwi, zostawiając na nich uszkodzenia, jednak nie udaje jej się dostać do pokoju Meredith.
Kiedy funkcjonariusze przyjeżdżają na miejsce, siłą otwierają drzwi do sypialni zaginionej dziewczyny. Ich oczom ukazuje się wówczas jej martwe ciało i rana kłuta na szyi, z powodu której Meredith zmarła. Tak zaczyna się największy koszmar głównej bohaterki serialu "Sprawa Amandy Knox" uznanej za winną morderstwa swojej koleżanki, którego nie popełniła.
Sprawa Amandy Knox: czy warto obejrzeć serial?
Już po premierze serialu "Atak w Londynie: Zabójstwo Jeana Charlesa de Menezesa" wiedziałam, że Disney+ jest mistrzem w realizowaniu fabularnych seriali na podstawie prawdziwych spraw kryminalnych (jeśli nie widzieliście jeszcze tej produkcji, to gorąco ją wam polecam, jest absolutnie poruszająca). "Sprawa Amandy Knox" tylko mnie w tym przekonaniu utwierdziła. Sprawa sprzed niemal dwóch dekad wciąż jest jedną z najchętniej omawianych i Disney+ postanowił to wykorzystać. Bardzo słusznie - historia została oddana w dobre ręce.
Ośmioodcinkowa produkcja opowiada historię Amandy Knox od momentu, gdy zaczęła studia we Włoszech. Odnosi się również do śledztwa, które doprowadziło do jej aresztowania, a następnie procesów sądowych i ostatecznie odzyskania przez kobietę wolności. W pierwszym procesie Knox i jej partner zostali skazani odpowiednio na 26 i 25 lat więzienia, a po spędzeniu prawie czterech lat za kratami kobieta została oczyszczona z zarzutów.
Dzięki serialowi możemy wejść nie tylko za kulisy życia Amandy, które zamieniło się w chaos, ale również podejrzeć, jak cała ta kontrowersyjna sprawa wyglądała z perspektywy śledczych. Widzowie mają okazję prześledzić całe śledztwo i wypunktować błędy, które zostały w nim popełnione. Dodatkowo twórcy umieścili w serialu daty i godziny danych wydarzeń, co pozwala zebrać jeszcze więcej informacji na temat sprawy podczas seansu.
Najbardziej zachwyciło mnie jednak to, że twórcy odwzorowali realia, jeśli chodzi o narodowość Amandy. Amerykanka, która przeprowadziła się do Włoch na studia, nie do końca płynnie władała językiem włoskim. A przez to, że była ona przesłuchiwana przez śledczych bez obecności tłumacza, mogło to prowadzić do sytuacji, w których obie strony mogły się źle zrozumieć. No i to między innymi doprowadziło do tego, że Knox została posądzona o morderstwo współlokatorki.
Mam oczywiście zastrzeżenia, które dotyczą przede wszystkim dynamiki serialu. Odniosłam wrażenie, że tempo raz przyspiesza, a raz zwalnia i wcale nie było to umotywowane wydarzeniami na ekranie. Dodatkowo w losowych momentach pojawiają się retrospekcje, co może być podczas seansu nieco mylące i wybijające z rytmu oglądania.
Chaos w dużej mierze uznaję jednak za specjalny ruch twórców, który został poczyniony z premedytacją - dzięki temu mogliśmy się poczuć jak zagubiona w obcym kraju Amanda, która nie do końca potrafi porozumieć się z władzami i jest zszokowana tym, że to właśnie ona została oskarżona o zabójstwo współlokatorki. Jej doświadczenia zostały przedstawione w bardzo poruszający sposób, a sama produkcja trzyma w napięciu do samego końca.
W Disney+ dostępne są dwa pierwsze odcinku serialu "Sprawa Amandy Knox". Kolejne będą debiutowały w serwisie co tydzień w środę.