Disney naprawia „Gwiezdne wojny”, lepiąc je gumą do żucia. Okazuje się, że Vader mógł znać tajny plan imperatora
Nowa trylogia „Gwiezdnych wojen” to dzieło przypadku. Disney, nieco poniewczasie, próbuje ją teraz odratować za pomocą książek i komiksów, które rzucają nowe światło na wcześniejsze wydarzenia. To dzięki nim wiemy, że Darth Vader odwiedził swego czasu Exegol.
Aż nie chce się wierzyć, że za Marvel Cinematic Universe oraz cykl „Star Wars” odpowiada ta sama firma. Tak jak w przypadku filmowych oraz serialowych adaptacji komiksów o superbohaterach Disney radzi sobie świetnie (i ma rozpisany plan na kolejne kilka lat), tak nowe epizody sagi zapoczątkowanej przez George’a Lucasa powstawały jeden po drugim — bez żadnego planu.
Doszło do kuriozalnej sytuacji, w której byliśmy jako widzowie świadkami przeciągania liny pomiędzy dwójką reżyserów „Gwiezdnych wojen”.
Rian Johnson w „The Last Jedi” wyśmiał pomysły J.J. Abramsa z „Przebudzenia Mocy”. Okazało się, iż żyjący na odludziu Luke Skywalker wcale nie był ostatnią nadzieją dla Ruchu Oporu, tylko odciętym od Mocy odludkiem. Do tego kreowany na nowego przeciwnika bohaterów Snoke zginął w kuriozalny sposób z ręki Kylo Rena, a Rey nie była potomkiem żadnego ze znanych bohaterów.
Jakby tego było mało, J.J. Abrams w „Skywalker. Odrodzenie” do swoich pomysłów wrócił, jak gdyby nigdy nic i mówiąc brutalnie spuścił w kiblu to, co zrobił Rian Johnson. Okazało się, że Kylo Ren kłamał w kwestii rodziców Rey, a jej dziadkiem okazał się sam Imperator, który wcale nie zginął w „Powrocie Jedi”. Problem w tym, że taki rozwój wypadków wydaje się po prostu… naciągany.
I nic dziwnego, skoro Daisy Ridley chlapnęła, że dopiero w toku prac nad IX epizodem „Star Wars” zdecydowano o powrocie Imperatora Palpatine’a.
Myszka Miki nie rozpisała sobie planu na nową trylogię „Star Wars” za wczasu, a jej kolejne rozdziały dopisywano na kolanie. Wyszedł z tego wszystkiego niezgrabny potworek i dopiero teraz, rok po premierze filmu, Disney próbuje nas przekonać, że opowiedziana przez niego historia ma ręce z nogami i trzyma się kupy. Wykorzystuje w tym celu książki i komiksy.
Dopiero z adaptacji książkowej ostatniego filmu dowiedzieliśmy się, że Rey nie była biologiczną wnuczką Palpatine’a, a jej ojcem był nieudany klon Imperatora. Oprócz tego w ramach cyklu komiksów „Kylo Ren” mogliśmy zobaczyć, jak wyglądało szkolenie Bena Solo na rycerza Jedi pod kuratelą Luke’a Skywalkera oraz jego pierwsze spotkanie z rycerzami Ren.
Teraz w ramach komiksu „Darth Vader” obserwujemy, jak słynny Mroczny Lord Sithów dowiaduje się o tajnym planie Imperatora i planecie Exegol.
W dziesiątym zeszycie z obecnie wydawanej przez Marvela serii „Darth Vader” śledziliśmy losy tytułowego bohatera, który popadł w niełaskę Imperatora. Mistrz za porażkę na Bespinie zakazał mu używania Mocy i zmusił go do stawienia czoła licznym przeciwnikom na planecie Mustafar. Na drodze odzianego w czarną zbroję Anakina Skywalkera stanął m.in. Ochi z Bestoon, czyli słynny zabójca Sithów.
Traf chciał, że Darth Vader podczas swojego nie-do-końca dobrowolnego wygnania trafił na istotę nazywaną Eye of Webbish Bog i zdobył dostęp do MacGuffina rodem z filmu „The Rise of Skywalker”: kompasu nazywanego Tellurium albo Sith Wayfinderem. To właśnie ten artefakt pozwalał dostać się jego posiadaczom na planetę Exegol, którą wymyślono dopiero kilka lat temu.
Darth Vader ruszył na Exegol by odkryć tajemnice Palpatine’a.
Co prawda cały czas czekamy, aż dowiemy się, co dokładnie Vader znalazł na Exegolu, ale dzięki 11. zeszytowi poświęconej mu serii wiemy, że na tę planetę faktycznie dotarł. Za kilka tygodni Marvel zdradzi nam pewnie, czego się tak dowiedział. I kto wie — może spotka tam Snoke’a lub znajdzie informacje na jego temat, a my dowiemy się czegoś o trzymanej w ukryciu organizacji Sith Eternal?
Jak na razie jedyne konkretne informacje na temat Sith Eternal czerpiemy niestety z przypisów w albumie „Star Wars The Rise of the Skywalker The Visual Dictionary”. Przyznam jednak, że tak naprawdę… mało mnie to obchodzi. Chociaż jestem ogromnym fanem oryginalnych „Gwiezdnych wojen”, tak to, co zrobił z tym cyklem Disney, wygląda jak wysokobudżetowy fanfic. Ostatnia nadzieja w nowych serialach.
Nie przegap nowych tekstów. Obserwuj serwis Rozrywka.Blog w Google News.