Stephen King przyznał, że Donald Trump przeraża go bardziej niż jego własne postaci. Oto najstraszniejsze twory autora
Podczas jednego ze swoich najnowszych wywiadów Stephen King, zapytany o to, czy prezydentura Trumpa jest jego zdaniem straszniejsza niż jego powieści, bez zawahania stwierdził, że tak. Korzystając z okazji, przyjrzałem się najbardziej przerażającym postaciom, które powołał do życia autor, by sprawdzić, jak na ich tle wypada Donald Trump.
Greg Stillson z powieści „Martwa strefa”
Greg Stillson, o którym wspomina w rzeczonym wyżej wywiadzie Stephen King, to właściwie protoplasta Donalda Trumpa. Po raz kolejny okazuje się, że artyści/pisarze mają zmysł prekognicji, przewidywania (projektowania?) przyszłości.
Stillson zaczynał jako sprzedawca Biblii, po czym postanowił spełnić swe ambicje jako polityk (stosujący szereg nieczystych zagrań, odwołujący się do populizmu, demagogii). Jego megalomania i ekstrawertyczny narcyzm sprawiły, że szybko stał się poważnym kandydatem na charyzmatycznego prezydenta USA, co też się stało. I jednocześnie doprowadziło do Armageddonu. Tak przynajmniej przyszłość widział główny bohater powieści, którego zaczęły nawiedzać realistyczne wizje.
Ilość paraleli, jaka kryje się w tej postaci względem Trumpa, jest olbrzymia. A najlepsze/najstraszniejsze jest to, że King pisał postać Stillsona jakieś 40 lat temu, jako mroczną fantazję.
Kurt Barlow z powieści „Miasteczko Salem”
Któż z nas nie obawiałby się żądnego krwi, liczącego sobie tysiące lat (prawdopodobnie nieśmiertelnego) wampira? W dodatku posiadającego liczne nadludzkie moce. Jakby tego było jeszcze mało sam King przedstawia go w różnych formach w swych książkach. W „Miasteczku Salem” jest on na dobrą sprawę ułożonym dżentelmenem, wyrafinowanym, o nienagannej kulturze, dobrze ubranym. Ale już w „Mrocznej wieży” autor opisuje go jako zdeformowanego mutanta. W pierwszej telewizyjnej adaptacji z kolei twórcy przedstawili go jako upiora przypominającego wampira Nosferatu.
Cujo z powieści pod tym samym tytułem
W tym przypadku Stephen King uderzył czytelników poniżej pasa. Demonem i antagonistą powieści „Cujo” uczynił bowiem największego przyjaciela człowieka, czyli psa. I to jeszcze rasy bernardyn, czyli jednej z najbardziej milusińskich. Ale to jest właśnie ręka mistrza. Chory na wściekliznę Cujo szybko zmienia się z potulnego psiaka w bezwzględnego stwora żadnego krwi.
Kurt Dussander z opowiadania „Uczeń szatana”
Jest coś wyjątkowo przerażającego i niepokojącego w tej postaci, choć na dobrą sprawę zarówno w opowiadaniu „Uczeń szatana”, jak i filmie nakręconym na jego podstawie, Dussander wydaje się być z pozoru niepozornym staruszkiem. Ale w dużej mierze dlatego robi on tak wielkie wrażenie.
Do tego postaci tej „pomógł” fakt, że, jako jedna z nielicznych, jest mocno zakorzeniona w realnym świecie. Dussander to nie jest demon ani zjawa (choć metaforycznie można go za takie zjawiska uznać), ale były nazista, który ma na rękach krew niezliczonych ludzi pomordowanych w bestialskich aktach podczas II wojny światowej. Tym samym Stephen King przypomniał wszystkim, że największe horrory rozegrały się w rzeczywistości, a nie świecie mrocznych fantazji.
Pennywise z powieści „TO”
Jako osoba, która od dziecka nie czuła się zbyt pewnie w obecności klaunów (z góry przepraszam przedstawicieli tej grupy zawodowej), absolutnie nie dziwię się, czemu Stephen King uczynił go antybohaterem jednej ze swoich najpopularniejszych powieści. Pennywise przeraża w dużej mierze ze względu na konotacje z dziećmi, tylko one go widzą, a TO z kolei poluje tylko na nie. Jest to więc genialne w swojej prostocie odwrócenie schematu postaci, która kojarzona jest z przynoszeniem śmiechu i zabawy naszym pociechom. Niewinność zderza się tu z okrucieństwem i przemocą.
Annie Wilkes z powieści „Misery”
Mistrzostwo Stephena Kinga polega między innymi na tym, że w tworzeniu swoich przerażających postaci potrafi uciec od banałów, jednocześnie przemycając proste prawdy o ludziach. W przypadku Anne Wilkins wydobył na światło dzienne ludzką cechę, która potrafi być co najmniej niepokojąca. A mianowicie to, że niektórzy z nas skrywają swoje mroczne oblicze i ukazują je wtedy, gdy najmniej się tego spodziewamy.
Bohaterka „Misery” na początku wydaje się szalenie miłą, ciepła i dobrą osobą, chętną do pomocy potrzebującym. Ale Anne ma też ciemniejszą stronę swojej osobowości – jak za pstryknięciem palcem potrafi stać się bezwzględną, opętaną rządzą przemocy i tortur wiedźmą, zdolną skrzywdzić nawet swojego idola.
Margaret White z powieści „Carrie”
Myli się ten, kto uważa, że tytułowa Carrie jest bohaterką i zarazem antybohaterką pierwszej powieści Stephena Kinga. Prawdziwym, przerażającym czarnym charakterem „Carrie” jest jej własna matka, Margaret. W tym przypadku autor po raz kolejny wziął na warsztat nasze wewnętrzne demony i pokazał jak bardzo niszczycielską siłą się one odznaczają.
Margaret cierpi na schizofrenię, w dodatku jest ultrakatoliczką, która właściwie wszystko uznaje za grzech wobec Boga. Żyje w izolacji od świata zewnętrznego, a swoją córkę, Carrie, niemalże na każdym kroku napastuje. Znęca się nad nią fizycznie i psychicznie, stając się przez to jednym z głównych katalizatorów zła prowadzących do „wybuchowego” finału powieści. Czy może być coś bardziej przerażającego niż własna matka, która nie akceptuje swojego dziecka i krzywdzi je na każdym kroku?
Randall Flagg z powieści „Bastion”
Randall Flagg przewija się przez aż siedem różnych powieści Stephena Kinga. Można go więc chyba uznać za największego antagonistę, spersonifikowane zło i chaos, w uniwersum stworzonym przez autora. Jest niczym kingowski Antychryst. Czarnoksiężnik siejący zło, rozpacz i zagładę. Zjawia się on w danym świecie i epoce znikąd, pod różnymi imionami i postaciami, i rozpoczyna swoje dzieło zniszczenia. Po raz pierwszy pojawił się w powieści „Bastion”, potem wystąpił m.in. w „Oczach smoka” oraz serii „Mroczna wieża”.
Crimson King z serii „Mroczna wieża”
W uniwersum Stephena Kinga złem ostatecznym, lustrzanym odbiciem naszego Szatana, jest Crimson King. Autor w tworzeniu tej postaci inspirował się zarówno Sauronem z trylogii „Władca Pierścienia” jak i legendarnym utworem The Court of the Crimson King grupy King Crimson. Karmazynowy król jest źródłem wszelkiego zła w świecie stworzonym przez pisarza. Jego celem jest zniszczenie obecnych światów, po to tylko, by móc na ich zgliszczach utworzyć swoje własne, nowe królestwo. To od niego pochodzą wszelkie demony, które spotykamy w powieściach i opowiadaniach Stephena Kinga, od Randalla Flagga po Pennywise’a.