REKLAMA

"Stranger Things" - nowy serial Netfliksa to coś dla fanów "Pogromców duchów" i "Z Archiwum X"

Powiew lat 80. i początku 90., niespokojny klimat, paranormalne zjawiska, dziwna organizacja i wielka przygoda - tak w kilku słowach streścić można nowy serial "Stranger Things", który dziś zadebiutował w platformie Netflix. Osiem odcinków produkcji przeniesie nas do małego miasteczka w Stanach Zjednoczonych, w którym dzieją się rzeczy dziwne i nieprawdopodobne.

„Stranger Things” – nowy serial Netfliksa to coś dla fanów „Pogromców duchów” i „Z Archiwum X”
REKLAMA
REKLAMA

Kiedy jakiś czas temu usłyszałam, że Winona Ryder wystąpi w nowym serialu Netfliksa, "Stranger Things", nie posiadałam się z radości. To jedna z moich ulubionych aktorek, z którą filmy mogę oglądać setki razy i nie czuję się znudzona. Jest fascynująca. Co ciekawe, to wcale nie Winona została w "Stranger Things" najjaśniejszym punktem programu. Fabuła tej produkcji i młodzi aktorzy sprawili, że nawet bez niej serial oglądałoby się świetnie i z przejęciem. Choć Ryder sprawdza się dobrze w swojej roli matki, wariującej po stracie dziecka, są od niej lepsi.

Jesteśmy w miejscowości Hawkins, w stanie Indiana. Mamy 6 listopada 1983 roku.

Hawkins to miasteczko, w którym wszyscy się znają. Każdy ma już przyklejoną łatkę. Mike, który za chwilę stanie się jednym z najważniejszych bohaterów "Stranger Things", Dustin, Lucas i Will spotykają się jak zwykle u tego pierwszego, by rozegrać partię w swoją ulubioną grę. Kiedy chłopcy, uznawani w szkole za dziwaków (to po prostu prawdziwe nerdy) kończą zabawę, udają się na rowerach do swoich domów. U Willa Byersa nikogo nie ma. Chłopak nagle widzi jakiś dziwną, nieokreśloną postać. Jest przerażony. Chwilę później znika bez śladu. Po jakimś czasie jego matka i starszy brat, a w konsekwencji całe miasteczko, rozpoczynają poszukiwania chłopca. Nie wiedzą jeszcze, że znajdują się w niebezpieczeństwie, gdzieś pomiędzy światem, którego nie rozumieją, a agencją rządową, która ma niecne zamiary i przeprowadza nieetyczne praktyki.

Tropem Willa próbują podążać jego przyjaciele, na drodze których staje Eleven, dziewczynka, jawiąca się jako przybysz z kosmosu. Chłopcy zaczynają zauważać, że obecność El, jak nazywają nową koleżankę, może mieć związek z tajemniczym zniknięciem Willa.

stranger-things class="wp-image-72043"

Wkrótce w Hawkins znika kolejna osoba, Barbara. Dziewczyna, tak jak i Will rozpływa się bez śladu. Jej najlepsza przyjaciółka, Nancy, która jest także siostrą Mike'a, postanawia dowiedzieć się, co stało się z nastolatką. Pomagać jej będzie brat zaginionego Willa, który powoli zaczyna wierzyć, że jego matka ma rację. Joyce bowiem jest przekonana, że kontaktuje się ze swoim synem poprzez światło, a dokładniej... żarówki i lampy. Kobieta zaczyna coraz bardziej szaleć i nikt nie jest w stanie nad nią zapanować. Budzi niechęć, prawie nikt nie daje wiary, że Will wciąż żyje, a za jego zniknięcie odpowiadają jakieś paranormalne zjawiska.

W trakcie wszystkich odcinków obserwujemy trzy grupy bohaterów, które próbują poznać prawdę na temat tego, co stało się z Willem i Barbarą.

Najciekawszymi postaciami jest grupa chłopaków i Eleven, których duch przygody kojarzy mi się z bandą znaną z "Goonies". Zresztą całe "Stranger Things" jest mocno osadzone w stylistyce filmów lat 80. i początku 90. ubiegłego stulecia.

stranger-things-1 class="wp-image-72045"

Kiedy Joyce razem z szeryfem wyruszają na poszukiwanie Willa i Barbary, wyglądają jak wyjęci z filmu "Pogromcy duchów". Tajemnicze sprawy i niebezpieczna organizacja rządowa przywodzą na myśl "Z Archiwum X". Jest w tym serialu też coś z "Miasteczka Twin Peaks" czy nowej produkcji, "Wayward Pines", choć jeśliby zestawić "Stranger Things" z tym ostatnim serialem, nowość od Netfliksa wypada o niebo lepiej. Miłośnicy Stephena Kinga, jego powieści, a także kiczowatych horrorów klasy B i C też znajdą tu coś dla siebie.

REKLAMA

Klimat "Stranger Things" wyjątkowo przypadł mi do gustu. Jestem absolutnie zachwycona serialem, jego nastrojowością. Fabuła, bohaterowie, dziwny świat i muzyka robią swoje - od serialu Netfliksa trudno jest się oderwać. Ten bowiem zapewnia świetną, choć niebezpieczną przygodę, w której sami chcielibyśmy wziąć udział. Muzyka i czołówka serialu to prawdziwy majstersztyk, który doskonale wprowadza w atmosferę produkcji. Tak jak i tytuły kolejnych rozdziałów. Jest w tym serialu coś komiksowego i myślę, że przeniesienie tej historii na łamy powieści graficznej zakończyłoby się sukcesem.

Jeśli mimo moich zachwytów zastanawiacie się jeszcze, czy warto obejrzeć "Stranger Things", przestańcie! Po prostu odpalcie Netfliksa. Będą działy się dziwne rzeczy, ale nie pożałujecie.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA