Serwisy pokroju Spotify i Apple Music są nie tylko wygodne z perspektywy użytkowników, ale zapewniają też byt artystom. Streaming to już lwia część przychodów całej branży.
Rynek muzyczny zmienił się nie do poznania i to nie tylko z perspektywy klientów. Streaming wypiera nie tylko albumy na płytach CD, których sprzedaż topnieje w oczach, ale również pojedyncze pliki MP3 - zarówno te kupione legalnie, jak i… pirackie.
Artyści nie byli z początku zadowoleni z takiego obrotu spraw. Czuli, że tracą kontrolę nad swoimi piosenkami i zyskami. W perspektywie nie powinni jednak na streamingu wieszać psów, skoro dzisiaj serwisy pokroju Spotify są ich głównym źródłem przychodu. Przynajmniej w Stanach Zjednoczonych.
Streaming muzyki generuje już 75 proc. przychodów w branży muzycznej.
Dane z raportu The Recording Industry Association of America nie pozostawiają wątpliwości. Albumy sprzedawane na płytach CD to już przeszłość. Piractwo nauczyło masowego odbiorcę, że za pojedyncze utwory się nie płaci. Streaming z kolei, ze względu na niską cenę w porównaniu do kosztu pojedynczej płyty i wygodę użycia… wygrywa powoli z piractwem.
Artyści i wytwórnie od lat nie umiały zwiększyć zainteresowania klientów fizycznymi albumami i pojedynczymi utworami w wersji cyfrowej. Doszło do sytuacji, w której streaming przynosi większe pieniądze, niż płyty CD, cyfrowe pliki z muzyką oraz licencje na muzykę… razem wzięte. Przekłada się to na 75 proc. udziałów w rynku.
Dotyczy to co prawda amerykańskiego rynku, ale podobny trend widać również w innych regionach.
Warto też nadmienić, że The Recording Industry Association of America poprzez streaming rozumie nie tylko takie usługi jak Spotify i Apple Music, ale też transmisje radiowe oraz działające w sieci serwisy wideo skupione na muzyce pokroju VEVO. W samych Stanach Zjednoczonych tak ujęty streaming przyniósł w tym roku branży 3,4 mld dol. - a rok się jeszcze nie skończył.
Nie widać też powodu, by w kolejnych latach nie było kolejnych wzrostów. Użytkowników usług streamingowych stale przybywa. Szacuje się, że obecnie w tempie 1 mln miesięcznie. W dodatku wszystkie pozostałe liczące się historycznie źródła przychodów muzyków kurczą się - 27 proc. w skali roku w przypadku cyfrowych wydań i aż 41 proc. w przypadku fizycznych płyt CD.
Jedynym bastionem, który wykazuje wzrosty, są… płyty vinylowe. Fani muzyki kupują je jednak nie tylko ze względu na jakość dźwięku, ale też na formę. Jest to dla nich swoista podróż w czasie. W dodatku nadal jest to tylko niewielki ułamek całego tortu.