W tym tygodniu wracają cztery seriale o superbohaterach ze stajni DC Comics. Na pierwszy ogień poszła Supergirl. Bohaterka nadal nie może sobie poradzić ze stratą ukochanego.
OCENA
Seriale na podstawie komiksów DC Comics w ramach Arrowverse zdobyły uznanie widzów, a stacja CW wydaje cztery takie produkcje jednocześnie. W tym roku jako pierwsza z nowym sezonem powróciła Supergirl. W fikcyjnym National City minęło pół roku, ale to za mało czasu by uleczyć rany.
Kara Danvers nadal jest rozbita, chociaż Supergirl radzi sobie świetnie jak nigdy dotąd.
Nowa seria mierzy się z gorzkim zakończeniem poprzedniej. Mon-el, w którym główna bohaterka się z wzajemnością zakochała, musiał opuścić Ziemię. Otwarcie 3. sezonu pokazuje widzom, w jak kiepskim położeniu znalazła Kara, która nie może sobie poradzić z samotnością.
Supergirl miewa wizje, w których widzi twarz ukochanego oraz obraz swojej utraconej lata temu matki. Wzlatuje ponad miasto i zamyka oczy, oddając się fantazjom. Zamyka się w sobie, a bliscy od miesięcy dają jej czas, by pozbierała się w spokoju.
Kara zatraca się w swoim alter-ego.
Bohaterka praktycznie nie zdejmuje stroju. National City pod jej protekcją się odbudowało, a przestępcy boją się wyściubiać nosy ze swoich nor. Supergirl stawiane są pomniki, ale Kara stopniowo traci nabyte przez lata człowieczeństwo. Rani swoich bliskich i przypomina im, że jest tak naprawdę kosmitką. Wszyscy próbują przebić pancerz, jaki na siebie założyła - zwłaszcza Alex i James - ale bezskutecznie.
Serial pokazuje jednak, że czas zatrzymał się w miejscu tylko dla Supergirl.
Na pozór status quo się nie zmieniło. Paczka przyjaciół nadal pracuje dla DEO i broni świat przed kosmitami. James Olsen ciągle przewodzi Catco Media pod nieobecność Cat Grant, a Lena Luthor nadal próbuje oczyścić swoje nazwisko.
Bohaterowie ruszyli jednak do przodu ze swoim życiem. Przybrana siostra Kary postanowiła pójść na całość. Ledwo co udało się jej wyjść z szafy i znaleźć pierwszą dziewczynę, to postanowiła się z nią związać na stałe. Nie przeczę, że mnie to nieco zaskoczyło.
Przygotowania do zbliżającego się ślubu będą zapewne treścią wielu kolejnych odcinków.
Najbardziej homoseksualne wesele, jakie kiedykolwiek widziało National City, to spore wydarzenie - zarówno w serialowej rzeczywistości, jak i dla naszej prawdziwej, ziemskiej telewizji w ogóle. Wydaje mi się jednak, że scenarzyści się z tym wątkiem pospieszyli. Mam nadzieję, że zrealizują go z należytą uwagę i nie spłycą przesadnie.
Na szczęście pierwszy odcinek 3. serii Supergirl nie tylko nakreśla tematykę, jaką będą poruszać kolejne epizody, ale przedstawia też nowych antagonistów. Jednym z nich jest bogacz, który ma plan na zagospodarowanie miasta. Przeciwko niemu występują - a jakże - Lena Luthor i James Olsen, którzy również należą do kasty wpływowych ludzi.
Supergirl zmierzy się w tym roku nie tylko z zagrożeniem rodem z kosmosu, ale też ze zwykłą ludzką chciwością.
Ze wszystkich czterech seriali w ramach Arrowverse za Supergirl przepadam najmniej. Z roku na rok serial jednak trzyma poziom. Trudno coś zarzucić efektom, scenografii i grze aktorskiej, bo wypadają tylko i aż poprawnie.
Supergirl to jedna z tych produkcji, które - choć nie zostają w pamięci na dłużej - nie wywołują po seansie wrażenia zmarnowanego czasu. Mam tylko nadzieję, że serial nie stanie się szybko zbyt przewidywalny.
Jak na razie Supergirl mało subtelnie zaznaczyło kolejne wątki, jakie poruszą nowe epizody. Oby scenarzyści wykazali się w tym sezonie finezją - zwłaszcza przy kolejnych crossoverach z Arrow, Flash i Legends of Tomorrow.