Żyjemy w epoce postmodernizmu - w świecie wiecznych eksperymentów, zabawy formą oraz przekazywania niekoniecznie pozytywnych i głębszych wartości. Nic więc dziwnego, że ludzie tak często go krytykują. Sami nie rozumieją i nie nadążają za tempem, jakie im wyznacza. Mimo że budzi kontrowersje, współcześni pisarze często wykorzystuja ten styl w swoich powieściach. Tak zrobił ukraiński prozaik, Jurij Andruchowycz, w swoim ostatnim dziele - Tajemnica. Zamiast powieści.
Jak sam tytuł wskazuje, trudno tę książkę nazwać powieścią. Zamiast wykorzystać zwykłą narrację autobiograficzną, autor postanowił przedstawić całość w formie wywiadu. Siedem rozdziałów odpowiada jednemu tygodniowi, podczas którego główny bohater rozmawia ze swoim niemieckim fanem - Egonem Altem. Przebieg tej konwersacji miał zostać opublikowany po śmierci pisarza, ale niestety dochodzi do nieszczęśliwego zdarzenia. Egon ginie w poważnym wypadku samochodowym. Jurij tym samym przesłuchuje taśmy, na których nagrany został przebieg rozmowy i wraz z należytą - co do pewnych momentów - cenzurą, spisuje zawartość nagrania.
Popularny gatunek, jakim jest wywiad, w przypadku pozycji Jurija Andruchowycza staje się elementem niezwykłym, gdy dowiadujemy się o prawdziwym tle powstawania Tajemnicy. Pewności o istnieniu Egona Alta jako czytelnicy nie posiadamy. Możemy sądzić, że jest to postać zmyślona, ale to równie dobrze może być pseudonim realnej osoby. Z tym uczuciem niezdecydowania siadamy więc do lektury i zatapiamy się w szczegóły życia autora. Bez wątpienia, bohater prowadzący wywiad jest swojego rodzaju fanem Jurija, gdyż co pewien czas odnosi się do jego wcześniejszych dzieł takich jak Perwersja lub Mała intymna urbanistyka. Gdy przytacza poszczególne fragmenty tych powieści, staje się skarbnicą wiedzy o Ukraińcu. Jednak zauważyć można, że jego funkcja jest raczej bierna. Egon jedynie prowokuje dyskusję, zadając bardzo proste i niepozorne pytania, które prowadzą czasem do słowotoku Andruchowycza. Alt doskonale wie, kto jest najważniejszą postacią w tej rozmowie i świadczy o tym przede wszystkim ogromny szacunek względem rozmówcy.
A sam Jurij okazuje się być nieprzeciętnym kompanem konwersacyjnym. Jako znakomity opowiadacz historii w sposób intrygujący zdradza najbardziej sekretne sceny ze swojego życia. To Wywiad z wampirem, gdzie główni bohaterowie mają zdecydowanie więcej cech pozytywnych, a tłem jest dla nich, między innymi, komunistyczna Ukraina. Twórca zgrabnie wykorzystuje postmodernistyczną narrację, w której często odchodzi od pierwszoplanowego tematu, chcąc przekazać ważne jednozdaniowe "złote myśli". Portretuje zatem siebie jako sympatycznego dziadka w szczegółowy sposób opowiadającego przygody od czasów młodości aż po dzień dzisiejszy.
Ta optymistyczna atmosfera nie tylko wciąga dogłębnie czytelnika, ale sprawia również, że cały przekaz jest jednym z najłatwiejszych do zrozumienia i zaakceptowania w epoce postmodernizmu. Choć forma nadal jest nietypowa. W celu dokładnego zanalizowania, trzeba posiadać zdolność czytania między wierszami.
Gdyby nie ukryte znaki oraz wyjątkowo tajemniczy tytuł, czytelnik uznałby książkę za narcystyczną wizję ukraińskiego prozaika. Najbardziej jednak zaskakuje fakt, że jest to odrobinę schizofreniczna imitacja powieści. Fikcyjność Egona Alta nie jest tu zaznaczona, lecz wyraźnie widać wspólny język między pytającym a odpowiadającym. Może to zbieg okoliczności? A może celowy zabieg autorski? Oboje uzupełniają się nawzajem, kończąc czasem własne zdania. Nie sprowadzam tego ku walce tożsamościowej, bowiem forma jest tu lekka, przyjemna i niesamowicie wciągająca, a jestem pewien, że prezentując historię swojego własnego życia, Andruchowycz chciał to zrealizować w jak najbardziej przystępnej formie. I udało mu się! Nigdy bowiem czytanie o studenckich wybrykach we Lwowie czy służbie wojskowej w komunistycznej Ukrainie nie było aż tak ciekawe.