Teoria wielkiego podrywu kończy się przez Sheldona. Jim Parsons zdradził, dlaczego to już koniec serialu
Fani najpopularniejszego obecnie sitcomu od wczorajszego wieczora przeżywają żałobę. Teoria wielkiego podrywu zakończy się po dwunastym sezonie. Według nowych informacji wpływ na tę decyzję miał aktor grający Sheldona Coopera.
Wśród fanów The Big Bang Theory szok i niedowierzanie. Informacje o tym, że dwunasty sezon serialu będzie zarazem ostatnim, potwierdzają jednak wszystkie media. Pierwszy odcinek sitcomu opowiadającego o grupie przyjaciół został wyemitowany 24 września 2007 roku. Serial znany jest z żartów z subkultury nerdów i wzorowania się na takich produkcjach jak Przyjaciele czy Jak poznałem waszą matkę.
Jeszcze niedawno wydawało się, że Teoria wielkiego podrywu ma szansę na dodatkowe sezony. Negocjacje toczone między aktorami CBS Entertainment i Warner Bros. Television zakończyły się jednak fiaskiem. Pierwsze doniesienia sugerują, że zamknięcia produkcji chciały właściwie wszystkie strony. Aktorzy nie byli gotowi na kolejną rundę negocjacji finansowych, a wytwórnia czuła potrzebę zakończenia serialu dopóki ten wciąż jest opłacalny.
Według nowych informacji kluczową rolę w skasowaniu Teorii wielkiego podrywu miał Jim Parsons, który grał Sheldona Coopera.
Nie da się ukryć, że to właśnie Sheldon szybko stał się najważniejszą i najbardziej popularną postacią sitcomu. Początkowo pełnił rolę bardziej komediową, ponieważ pokazywał wszystkie najgorsze cechy nerdów i geeków podniesione do kwadratu. Wraz ze wzrostem popularności The Big Bang Theory rosła też popkulturowa ranga Sheldona. W kolejnych sezonach to właśnie wątki związane z tą postacią stały się podstawą serialu.
W jedenastym sezonie Sheldon w końcu ożenił się ze swoją wieloletnią dziewczyną, Amy. Według doniesień portalu Entertainment Weekly Parsons czuł, że jego postać zrobiła i przeżyła wszystko, co mogła. Aktor nie chciał rozmieniać na drobne postaci, która wyniosła go na szczyt. Dalsze granie Sheldona zwyczajnie nie miało sensu. To samo można też powiedzieć o Teorii wielkiego podrywu bez doktora Sheldona Coopera w centrum zainteresowania.