Z okazji zakończonego właśnie 5 sezonu serialu, znanego w Polsce pod tytułem Zawód: Amerykanin, postanowiłem zwrócić na niego waszą uwagę. To jedna z najlepszych produkcji w historii telewizji.
Fabuła
Tematyka szpiegowska zawsze jest interesująca. Aż dziwne, że w trwającej właśnie złotej erze telewizji nikt wcześniej nie pokusił się o tak pełne i głębokie spenetrowanie zagadnienia zimnej wojny, agentów KGB, wyścigu zbrojeń i politycznego ping-ponga między Rosją a Ameryką. To wszystko w The Americans zostało pokazane z perspektywy pozornie zwykłej "amerykańskiej" i "modelowej" rodziny mieszkającej na przedmieściach, będącej tak naprawdę genialnie zakamuflowanymi rosyjskimi szpiegami. Już sam ten motyw stanowi kapitalną i celną metaforę iluzorycznego wizerunku perfekcyjnych pań domu, domowych ognisk i związków, które tylko na zewnątrz wydają się udane.
Do tego ujęcie tego wszystkiego w ramy dramatów rodzinnych oraz osobistych, które w kontekście „szerszego spektrum fabularnego” nabierają zupełnie nowego, głębszego znaczenia. Fabuła serialu rozwija się powoli (choć okraszona jest licznymi zwrotami akcji oraz świetnie rozpisaną dramaturgią), a wszelkie powiązania emocjonalne pomiędzy bohaterami już koło 3 sezonu wchodzą na prawdziwie wybitne pułapy.
Matthew Rhys
Matthew Rhys jako Philip Jennings to dla mnie absolutne aktorskie odkrycie ostatnich lat. Jego rola głowy rodziny Jenningsów i agenta KGB w jednym to czysty majstersztyk. Z jednej strony potrafi być czułym ojcem i mężem. Z drugiej zaś twardym agentem, który spokojnie mógłby stanąć w jednym szeregu z Jamesem Bondem i Jasonem Bourne’em. A oprócz tego przez minione 5 sezonów The Americans, jego postać wcielała się w tuzin przeróżnych osobowości z odmienną mimiką i akcentami. Nadmienię jeszcze, że jego amerykański akcent jest perfekcyjny. Byłem w lekkim szoku, gdy dowiedziałem się, że jest Walijczykiem.
Keri Russell
Keri Russell znana jest fanom seriali nie od dziś. Swego czasu urzekła cały świat jako Felicity. Jako Elizabeth Jennings w The Americans pokazuje, że jest wybitną aktorką. Paleta emocji, jaką prezentuje w serialu, jest po prostu przeogromna. Podobnie jak jej filmowy mąż (i przy okazji partner w prawdziwym życiu) często wciela się w różne postaci jako agentka KGB pod przykrywką. I każda postać jaką tworzy, nawet na kilka ekranowych minut, jest malutkim dziełem sztuki. A poza tym jest niezwykle silną kobietą i matką. Potrafi być zarówno czuła jak i stanowcza, a także stawiająca czoła swoim osobistym dramatom.
Rosja
Już dawno nie oglądałem amerykańskiego serialu, w którym tak dużą rolę odgrywałaby inna nacja. Tym bardziej, gdy mówimy o nacji, która jest nieoficjalnym "przeciwnikiem" Ameryki. A w latach 80. była wręcz jej otwartym przeciwnikiem i Imperium Zła W dodatku niemalże w każdym odcinku przez około 20 proc. czasu trwania możemy posłuchać postaci mówiących pięknym rosyjskim językiem. Do tego co jakiś czas poznajemy co nieco rosyjskiej mentalności, kultury, punktu widzenia. Było nie było, główni bohaterowie są tak naprawdę Rosjanami, a Ameryka jest "tym złym".
Dzieci potraktowane na poważnie
Tematyka dziecięca, a tym bardziej nastoletnia bardzo często traktowana jest po macoszemu w filmach i serialach. Nastolatkowie przeważnie mają swoje typowe problemy czasu dorastania, a scenarzyści bardzo chętnie korzystają z nich jako wypełniaczy tła. Tymczasem w The Americans jednym z najciekawszych wątków, zarówno od strony dramatycznej jak i psychologicznej, są dylematy dzieci Philipa i Elizabeth Jenningsów. Ich problemy nie są błahe, bo polegają braku umiejętnej komunikacji z rodzicami, a z czasem tylko się pogłębiają, gdy ich córka dowiaduje się [SPOILER], że jej rodzice są szpiegami. Budzi to w niej sprzeczne emocje związane z tożsamością, zaufaniem, miłością, a także dylematy czysto moralne, a pamiętajmy, że jest ona nastolatką. Już sam wątek córki Jenningsów dowiadującej się, że jej rodzice przez całe jej życie byli tak naprawdę radzieckimi szpiegami nadaje się na wciągający dramat psychologiczny bądź powieść.
Klimat lat 80.
Lata 80. są udanie reprezentowane i odtwarzane w licznych filmach, niektórych serialach, teledyskach, reklamach. Natomiast rzadko kiedy możemy je oglądać w tak wiernej, skupionej na szczegółach i realistycznej wersji jak w The Americans. I nie ma tu wcale jaskrawych kolorów, (nadmiernie) wytapirowanych czupryn, są za to świetne kostiumy (w sensie zwykłe ubrania, swetry itp.), typy makijażów, jakie wówczas nosiły kobiety.
Nie brakuje też dopracowanych do ostatniego szczegółu elementów scenografii (wygląd biur, mieszkań), samochodów, ulic. W dodatku twórcy, podobnie jak choćby w Mad Men, zadbali o świetnie rozpisany kontekst historyczny. Dostajemy więc masę nawiązań do wydarzeń z początku lat 80., od polityki po popkulturę (np. premierę show Copperfielda, w którym doprowadził do zniknięcia Statuy Wolności oraz hype na zespoły muzyczne z tamtych lat).
Muzyka
The Americans mogą poszczycić się najlepszym, przynajmniej moim zdaniem, soundtrackiem ze wszystkich znanych mi seriali. Fleetwood Mac, Phil Collins, The Cure, Peter Gabriel to tylko niektórzy wykonawcy, jakich możemy usłyszeć w serialu. Spośród całej kiczowatej muzyki, jaka pojawiała się na listach przebojów w tamtych czasach, można było stworzyć naprawdę zupełnie inną i bardziej pstrokatą setlistę. A w dodatku utwory te dobrane zostały znakomicie, idealnie wpasowując się w wydarzenia i emocje bohaterów.