Podstarzały aktor, zgryźliwy agent i masa doskonałych żartów. Netflix w końcu ma udany serial komediowy
Chuck Lorre to legendarny twórca sitcomów. Jego najnowszy serial The Kominsky Method zrobiony dla Netfliksa stanowi jednak odejście od znanej metody. I to z bardzo dobrym skutkiem, choć nowa komedia Lorre'a z pewnością odrzuci część widzów.
OCENA
Dwóch i pół, Teoria wielkiego podrywu, Młody Sheldon - wszystko to produkcje, które wyszły spod ręki Chucka Lorre’a. Amerykański producent i scenarzysta jest znany jako jeden z najlepszych twórców telewizyjnych komedii w Hollywood. Jego pierwszy serial stworzony we współpracy z Netfliksem pt. Rodzina w oparach był jednak fundamentalną porażką. Sitcom gromadnie odrzucili zarówno widzowie, jak i krytycy, dlatego został zlikwidowany po pierwszym sezonie.
Być może to doświadczenie sprowokowało Lorre'a, by w kolejnym projekcie dla Netfliksa odejść od typowego dla siebie stylu. The Kominsky Method to ośmioodcinkowa seria poświęcona dwójce podstarzałych mieszkańców Los Angeles. Sandy Kominsky to aktor, który po krótkim okresie sukcesów popadł w zapomnienie, dlatego założył szkołę aktorską. Wraz ze swoim najlepszym przyjacielem i agentem, Normanem Newlanderem będzie musiał zmierzyć się z wyzwaniami starości - śmiercią przyjaciół, brakiem powodzenia wśród kobiet i... przerostem prostaty.
The Kominsky Method recenzja - gdzie obejrzeć?
Krótki opis fabuły The Kominsky Method brzmi jak typowe połączenie gagów o podstarzałych mężczyznach z delikatnymi tonami dramatycznymi, ale nowy serial Netfliksa jest czymś znacznie ciekawszym. Po pierwsze, produkcja Lorre'a wchodzi na niezwykle wysoki poziom dzięki fenomenalnym kreacjom aktorskim. Duet Michael Douglas-Alan Arkin współpracuje na ekranie w fenomenalnie. Obaj nagrodzeni Oscarami aktorzy nadają swoim postaciom niezwykłej głębi oraz wystarczająco dużo uroku, żeby widzowie nie odwrócili się od nich plecami w momentach słabości. Dlatego serial przeradza się z komedii w prawdziwą opowieść o jesieni życia.
The Kominsky Method ogląda się momentami niczym stare filmy Woody'ego Allena (te najlepsze).
Dzieło Lorre'a ma w sobie wiele autoironicznego humoru, ale też nieco oldschoolowego klimatu. Kominsky i Newlander nie do końca są w stanie poradzić sobie z pędzącym wokół światem. Mają niełatwe relacje ze swoimi córkami, a uwielbiające nowe technologie najmłodsze pokolenia zdaje się być od nich coraz bardziej oderwane. The Kominsky Method to jednak także komedia pozorów.
Twórcy nie odkrywają na samym wstępie wszystkich kart i wraz z upływem kolejnych odcinków coraz lepiej budują relacje między bohaterami. I w niczym nie przeszkadza im stosunkowo krótka długość pojedynczych epizodów. Wiele współczesnych seriali do przesady korzysta z możliwości czasowych dawanych przez formułę serialu. Nareszcie doczekaliśmy się dzieła, które nie próbuje budować napięcia poprzez sztuczne przedłużanie scen.
Nowy serial Netfliksa nie jest jednocześnie produkcją pozbawioną wad.
Warstwa komediowa, tak świetna w pierwszych kilku odcinkach, zaczyna tracić na sile w finałowych epizodach. Pod sam koniec twórcy zaczynają się już trochę powtarzać, a ich żarty coraz rzadziej trafiają w dziesiątkę. Kuleją także próby wpisania się w modny obecnie trend meta-humoru. The Kominsky Method nie próbuje być co prawda drugim BoJackiem Horsemanem, ale niekiedy stara się znaleźć bazę do żartów we własnym hollywoodzkim światu - przeważnie bez powodzenia (dowcip na temat sitcomów i aktorach Teorii wielkiego podrywu jest zdecydowanie najgorszy w całym sezonie).
Nie wszystkie postaci poboczne stoją na równie wysokim poziomie co duet głównych bohaterów. Lorre w dosyć płaski sposób pokazuje także studentów Kominsky'ego, którzy często służą bardziej jako wypełniacze między ważniejszymi scenami niż postaci z krwi i kości. Tak jakby serial Netfliksa chciał stworzyć dla kilku aktorów młodego pokolenia platformę, by mogli pokazać swoje umiejętności, ale nieszczególnie wpadł na pomysł jak to dopasować do reszty serialu. Znacznie lepiej w swoich epizodach radzą sobie doświadczeni Sarah Baker, Danny DeVito i Elliott Gould.
Niepokojem napawa mnie także myśl, że The Kominsky Method może dostać drugi sezon. A zakończenie wybitnie na to wskazuje. Ta historia doskonale funkcjonuje jako pojedynczy sezon i emocjonalnie zamknięta całość (nawet jeżeli ostatnia scena pozostawia otwarte pole do kontynuacji). Życie obu bohaterów oczywiście nie skończy się przecież na tym miesiącu, który stanowi oś wydarzeń serialu. Mam jednak poważne wątpliwości, czy Chuck Lorre zdołałby kontynuować serial. Zwłaszcza gdy myślę o ostatnich, już znacznie mniej zabawnych odcinkach. Na ten moment The Kominsky Method to niezwykle ciekawa, stylowa komedia Netfliksa. I absolutny sukces twórcy, który pokazał, że potrafi wiele poza światem sitcomów.